czwartek, 3 kwietnia 2014

Efekt FB

Plotki na fejsie dały mi pretekst do wyżalenia się.

Marzę od lat by móc się wyspać tak od końca do końca. Zasnąć, nie słyszeć, przespać martwym bykiem 12 godzin ciurkiem. Paść plackiem i nie wstać wcześniej.

Cieplej się zrobiło i mędy zaokienne zaczynają nadawać.
Akt I - niejaki Adrian ( zupełnie nie znany osobnik )( Adianów jest trochę na tym świecie), osobnik nr II i lasia.
           W przestrzeni miejskiej niosły się środkiem nocy wrzaski - nienawidzę cię, kocham cię, pogadacie na spokojnie, zabiłeś matkę, szlochy, łomoty itp. Zasnęłam już o czeciej nad ranem, o 6-tej pobudka. A co tam :) szalejmy :)
Akt II - cholerne, kochane wrony. Od rana drą dzioby w sposób niesubtelny. GRRRomkie KRRA budzi mnie o świcie. Śrutówka jest w domu ale jakby jej nie było. Zresztą nie szczelę żadnego zwierza, to chyba oczywista rzecz.
Akt III -  aLaska. Bladym świtem o poranku zagryza mać powarkując, drze paszczę gdy ona odmawia cyca, drze paszczę gdy cóś dzieje się nie po jej myśli.
Akty pomniejsze ale dużego gatunku na ten przykład to zrzucanie przez koty różnych przedmiotów. W zależności od materiału z którego są zrobione jest głośny dzwon, metaliczny łoskot-najgorsze czy lepkie pacnięcie.
Są też inne odgłosy pochodzące od domowników. Kłaczek walczący z grawitacją, że niby lepiej tą stroną, piski senne Drabiszcza, łomot kocich łapek na telewizorze, i woń przekarmiania piesa. Bleh..

Zaczynam, mimo sympatii, mieć szczerze dosyć zwierzaków. Samoobrona mi się włącza, ograniczanie niekorzystnych bodźców.

Na ten przykład - wychodze dziś z domu i cóż - brzdęk - tacka z kocim żarciem ląduje na podłodze. Spojrzałam, zebrałam z grubsza - resztę sprzątnie Drab. Ja dokończę.
Wychodzę i cóż, bul, bul, bul i fontanna radości. Kotoloty. Dobre było lecz za dużo.
Nic nie opadło, zamknęłam szybko drzwi za sobą. Co będzie do sprzątnięcia to zrobię jak wrócę.

NIc nie widzę, nic nie słyszę, gadam mało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz