poniedziałek, 2 listopada 2015

łakomstwo nie popłaca

pojadłam sobie i owszem na gościnnych występach. dobre było, zdrowe, jeno w nadmiarze, cho z talerza nie wypływało na wzór amerykański. tyle tylko, że w jednej potrawie za dużo składników a i przystawek pierdylion. co jedna to lepsza. a to ukochane kalamari, a to karczochi, a to surówka z awokado i inszości. samo pyszne, a dziś na bembenku można grać. sama se też dokopałam.
pizzy mi się zachciało. bezgluta oczywiście. ciasto wykonałam, sos też, sięgam do lodówki po sra a tam nic. zżymłam się trochę , nic to. do ciasta dałam pokruszony biały ser, placek posmarowałam sosem. dobre mi to :) ale tu mać i wogle więc zupę trzeba zrobić. kapustowa jakaś z przecierem. dobra :)
siłą rozpędu skroiłam mięsiwo, na smalec, cebula w ćwiartki, dynia w grubą kostkę razem ze skórką, no i kilka jabłek na dokładkę. wszystko eksperymeny. posypane mariankiem.całkiem ujdzie :) dyni w tym zestawie nie przerabiałam. po prostu wrzuciłam to co mi pod ręką poza mięsem na blacie zalegało.
już wiem, że ryba i grzyby to nie jest mój ulubiony zestaw. jedno i drugie w tym składzie traci swój aromat a co za tym idzie smak. dobre ale nie powala.

zaraz do sagana wrzucam buraki, bo chodzą za mną i tupią i zaparzę prócz czystka pokrzywę. potwornie mnie muli po tym miksie pokarmowym. w zestawie tylko 3-4 i to mi służy.

może jaki rozpustny deserek w rodzaju zapiekango kogla mogla z kakao? duuuużo kakao, duuużo magnezu...flap 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz