poniedziałek, 2 września 2013

Zimniocha

Pada, wieje, nie wiadomo co ze sobą zrobić. Bym zgrabiła grządkę ale nawet psy pozamykałam, żeby sie nie szlajały po tym paskudztwie.
Zanim nastało paskudztwo zdążyłam dojechać do domu a potem udało się wykonać plan pt. zapis do szkoły. Chciałam na skróty, czyli bliżej domu ale oferta nieaktualna. tzn wisi na stronie szkoły ale naboru na te kierunki nie ma bo ponoć nie są atrakcyjne, czyli pracownik administracji lub informatyk. Czegoś nie rozumiem ale spoko. Jest geodeta i tego się trzymamy. Co potem? A kto to wie? Na razie nawet nie zawracam sobie głowy książkami. Brak kasy a i rozpoczęcie roku szkolnego w połowie września.
Przy okazji zrobione zakupy, głównie psie.
W perspektywie szukanie pracy dla młodej, może być i wolontariat, byle wyszła do ludzi i trochę nabrała doświadczenia. Które pewnie jak w przypadku każdego głównie dotyczyć będzie obitego dupska, ale cóż, nie dostaniesz, nie okrzepniesz.
Młodą najchętniej wysłałabym do jakiejś szkoły rolniczej ale stolyca nie oferuje takich atrakcji, a AR na razie nie wchodzi w grę.
Prawym okiem łypię na kominek a ciepło od kanapy powstrzymuje mnie przed wyjściem na dwór po drzewo. Brr... to dopiero początek ...mam wrażenie, że zima szybko nas dopadnie , będzie długa i mroźna.
Kociarstwo przyprawia mnie o zawał niemal co wieczór. W pięknych okolicznościach przyrody, w przytulnym domku neronię się wieczorami. Ciszę zakłóca tylko szemrzący telewizor, samochody za oknem i nagle  ŁUP w parapet. To kocior ! Miota się na parapecie pokwikując niecierpliwie. Spoko zwierzu okrutny, chwilunia, uchylam okno i bacznie obserwuję zachowanie, jeśli odwija się do tyłu lub opuszcza głowę szybko zamykam okno, jeśli nie - a to zapraszam! Zapraszam gdy nie ma prezentu - myszy. Serdeczna jest do przesady i starowna. W pewnym  momencie na każdym parapecie leżała zdobycz lub jej rożne szczątki. Anatomii mysiego rodu mogłam się uczyć. Zdrowe, tłuściutkie bestyjki, tylko czemu takie głupole, że dawały się upolować?

Przyznam się cichutko i skromnie, że ja też w żaki poszłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz