wtorek, 10 września 2013

Co sie da

Stoi przedemną Próchenko. Patrzy jednym sprawnym okiem, bezgłośnie miauczy. Kocie, co ci? Mleczko - masz. Sucha karmę - masz. Wodę - masz. Puszka? Be! No to masz pasztecik. Dobry. Psi. Kocia saszetka? Be! Koci pasztecik? Be! Może śmietankę? Może :D
I tak dogadzam kotu jak mogę bo wiekowe i schorowane cywilizacją.
Guz rośnie ale kota jeszcze coś przegryza, pije, namówię Młodą, żeby przyniosła sól fizjologiczną i glukozę. Trochę starowinka jest odwodniona.

Żyj kocie i zdrowiej!

2 komentarze:

  1. Oj, widzę,że ciężko...trzymam kciuki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna kocinka. Ciotka swoją 20 letnią koteczkę uśpiła, bo już bardzo się męczyła a wyglądała biedna jak własny cień,sama skóra i kosteczki,mimo,ze sporo jadła.Żal było patrzeć ,ze nie ma już sił chodzić.

    OdpowiedzUsuń