wtorek, 13 sierpnia 2013

Na sen

Miotnęłam bambetle na ławkę, kołdrę, poduszki, niech się wietrzą, obcy, cudzy zapach Lenorem zwany utrudnia spanie, won. Zmiana prześcieradła na gładkie, frotte won, i nareszcie nic w kuper nie gryzie, w pokoju chłodek, wiatrak tradycyjnie już wstawiony w okno, wszystkie pootwierane a skutek żaden, żadnego przeciągu.
Robota nie pali mi się w łapach, nic mi się nie pali, upał powala, a ranek zachęca raczej do odpoczynku po minionym dniu w nadziei na lepsze, zwyczajnie nie mogę się ogarnąć a i psy też mają w nosie toaletę. Za gorąco. Wyglądają kmiotnie, rozczochrane, zakurzone a ja kwitnę w tym upale na czerwono i nic, z doskoku robię różności, zmuszam się do działania choć mózg mówi-pauza do odwołania a serducho pika a ciało miota momentami na boki-zawroty jakieś czy cóś :p
Tęsknię za swoim łóżkiem, niewygodne jak cholera, miejscami twarde, ale własne i spalne na maxa, wystarczy tylko usiąść na nim na moment i relax, odlot, wyluzowanie, tu stres, obawa, psy pozamykane na noc, nikt nie pilnuje podwórka i boję się otworzyć okna, i otwieram i budzę się tysiące razy przy byle czym póki nie padnę totalnie.
Roślinki ogródkowe same się podlewają, z węża cienkim strumieniem ciurka woda do korzeni, doniczkowe podlane, psy nakarmione, jeszcze lek dla staruszki, jeszcze ... konieczność ogarnięcia urody psiej, i nie wiem czy kąpać, czy nie bo głównie są zakurzone, chyba tylko spłuczę i schłodzę towarzystwo.
Na raz wchłonęłam książkę "Mąż i żona" Zerui Shalev, zupełnie genialna, wciągnęła mnie i zaraziła, kto przeczyta będzie wiedział w czym rzecz , warta czasu.

Powiedziała bym Młodej żeby zawiesiła balkon białą zasłoną ale boję się, że fiknie z balkonu, taka schiza, wolę żeby pokisiły sią w duchocie niż to, Ulubiony Sąsiad czeka na pogaduchy, PPŁ wściekła, bo wszyscy wystawili Ja do wiatru w opiece nad wnuczką a ja deko zdziwiona, że babcia widząca ją kilka razy do roku żąda pomocy i wsparcia na 2 tygodnie, a dziecko nie jest jakoś nadzwyczajnie uciążliwe, samo sobą je i to w hurtowych ilościach, trochę pokwikuje przed snem, wymaga uwagi przy korzystaniu ze stopni, ale wystarczy nauczyć schodzenia tyłem na czterech i wchodzenia podobnie, ale ona lubi chyba stressss i uczy poruszania się po topniach w pionie, trochę za szybko, widać, że ktoś inny opiekował się Jej dzieckiem, bo nie ogarnia tej prawidłowości, dzieciak ma stres, każą mu czekać na pomocną rękę, babka ma stres, że młode trzaśnie łepetyną o podłoże i po co. Nauczyć,i dać żyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz