piątek, 14 grudnia 2012

Swędzi mnie wszystko

Pomagałam kumpeli prać przedświatecznie Jej psa. Oczywiście nowofundlanda. Było bajecznie. Przygotowała się wyśmienicie. Kupiła stół groomerski, nowe zgrzebło i super, ultra rewelacyjną dmuchawę do suszenia włosa.
Generalnie samo suszenie to miodzio poza jedną rzeczą. Należy ubrać strój najlepiej gumowany, maskę na twarz i okulary ochronne. Czym oddychałam to wolę nie wiedzieć :)  Co mam we włosach? ...W każdym razie plułam, prychałam, przecierałam co chwila twarz i okulary z cieniuchnych niteczek podszerstka. Szampon do włosa - koloryzujący na czarno - do niczego :/ A moje rąsie mają kolor zwłok. Sino-fioletowe :))
Na koniec pycha mięsko z dodatkami z  rewelacyjnym sosem do sałaty. Nie znam przepisu. Nie pytałam. Intensywny, wyrazisty - przepyszny.

Pożyczyłam od kumpeli książkę  o diecie w chorobie nowotworowej. Ważna rzecz!

A Wujo w domu na Tramalu. W najbliższych dniach mają być wyniki biopsji. Ciocia szaleje - dobrze, że jestem daleko ale i tak nasłuchałam się przez telefon życzeń nie serdecznych dla Żydów. Dlaczego Żydów??? To Wujcio pił, palił. Nie żałował sobie. Choć tak naprawdę nie wiadomo co spowodowało to świństwo. Rak potrafi rozwijać się i ponad 20 lat zanim się ujawni. Los.... życie....

A ja słodzę sobie wieczór Bąboladą o smaku orzechowym. Dla równowagi poprawię gołąbkami bo wieczorem włącza mi się ssak pokarmowy. Mało to zdrowe, wręcz szkodliwe. Ale takie dobre...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz