sobota, 15 grudnia 2012

Skończony temat!

Urodziło się takie jedno, małe. Dla uściślenia dziecko. Fajnie jak pojawia się małe babe. Cieszą się ludziska, kibicują, rzucają dobrymi radami i wogle dostają małpiego rozumu. Rrzucają radami w dobrej wierze. Ja też z dala kibicowałam.. a wiecie...kibic siedzi z dala i się nie wp******!
A ja nie! No pokorciło mnie w pewnem momencie.
Bo szczęka mnie poszalała jak poczytałam, co tydzień po porodzie mama zażywała kąpieli z nowym człowiekiem razem w wannie. Pomijam względy zdrowotne matki. Ona se może nawet żagiew włożyć w drogi rodne ale kąpiel w zawiesinie i moczenie pępka jakoś mi ciśnienie podniosły. Pieprzony kibic ze mnie. Ktoś, coś poza ramka powiedział - młoda mać wykonała skruchę i chęć poprawy.
Minął dzień i znów suprise - tym razem tatuś doope moczył z nowym wyrodkiem. zgrzytnęłam środkiem ale cóż. Kibic jestem - siedzę cicho.
Dzieciątko nie  dwutygodniowe śmiga z mater na spacerek Bagatelka - temperatura tak od -5 do -10C. Już nie zdzierżyłam. Przestałam kibicować i się wychyliłam. Może pysk bym zawarła gdybym na zdjęciu nie ujrzała gołe pół główki wraz z uszkiem. No, wicie, rozumicie! Może jakieś nowe szkoły są, co to szok temperaturowy z +36,6 do tych nawet -5 czyli 40C w ciągu 2 tygodni jest ok. Może ludzkie ssaki nawykłe. Ja się nie znam. Tylko trójkę dzieci urodziłam, wychowałam. Kibic jestem!
I co mnie powaliło na kolana - czego za Chiny Ludowe nie rozumiem - to jak można w dobie pampersów wyhodować noworodkowi odparzenia???

Ale ja kibic jestem. I cholera, poza tym postem nawet na jedno słówko już pyska nie rozewrę. Na temat tego dziecka. Słowo KIBICA!!!!!!!!

Generalnie mam takie wrażenie, że warto a nawet należy obserwować przyrodę, zwierzęta i brać z nich przykład. Jakoś nie spotkałam się w naszej strefie klimatycznej, żeby o tej porze roku rodziły się młode. Poza oczywiście ludzkimi dziećmi. Wniosek dla mnie jest oczywisty.

Generalnie co kraj to obyczaj. Rozmowa ze znajomą, która ma młode w rodzinie na południu Europy, gdzie zimy są łaskawe dała też mi nieco do myślenia.
Ssak prowadzany był do ichniego pediatry. Ssak urodzony zimą. Każde pytanie o spacery z dzieckiem kończyło się zwrotnym - a do czego się pani spieszy? Zdrowe? Zdrowe! Przybiera na wadze? Przybiera! Nie choruje? Nie choruje! To do czego się pani spieszy.
Znajoma w desperacji, nasłuchawszy się od znajomych i naczytawszy się Googla po raz kolejny polazła do wracza z pytaniem kiedy w końcu na spacer będzie mogła wyjść z dzieckiem. I rozmawiała drukowanymi literami w mniemaniu, że doktor ma problemy ze zrozumieniem. Obie gadały w językach nabytych nauką.
W rezultacie doktorowa się wściekła i :
1. Zimą nie ma co się pchać na dwór, bo każdy możliwy syf, spalina nisko lata. Chyba, że koniecznie chce inhalować dziecko syfem. Latem jest troche inaczej. Część tego g**** zatrzymują liście na drzewach.
2. Po ulicach miotają się chore, poinfekowane ludzie. Młode podatne jest. Nie ma odporności.
3. Werandować w domu, wietrzyć chatynkę szczególnie jak się mieszka wysoko - tam syf nie dochodzi.

Generalnie metoda na spacery pojawia się wczesnym latem. Gdy zdechlaki wykichały i wyprychały co miały wykichać. Kiedy syfilis nie lata w powietrzu.

Inna bajka jest na wsi. Ale to inna bajka i nie sielanka. Wtedy, tam dla odmiany snuje się w powietrzu dym z kominów. I tyż jakoś dobra w tym nie widzę.

4 komentarze:

  1. Czasem nasłucham się takich rzeczy o młodych rodzicach, że włos się na głowie jeży... Nie wiem skąd się biorą te wątpliwe "trendy", ale...
    Człowiek to nie maskotka, ma swoje potrzeby - szkoda tylko, że wielu tego nie rozumie.

    Mnie z kolei przeraża to, że kilkudniowe maleństwa w godzinach 20-21 spacerują z rodzicami... alejami marketów. Dla mnie nie do pomyślenia.

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tego nie rozumiem. Maleństwo ma bardzo słaby system nerwowy i dostarczanie mu takich wrażeń to po prostu draństwo. Czas po porodzie to czas łagodnego wejścia w życie. Oswajanie się z rodzicami, najbliższym otoczeniem, rodzeństwem. Poznawanie dźwięków. Budowanie się w nowym świecie. Po co było walczyć o godne rodzenie, najmniej stresujące dla matki i dziecka skoro i tak finał jest do dupy!

      Usuń
  2. Ja tam wychowuję dzieci na ostro czyli w w babciny sposób bez przesady i w pewnych zasadach. te całe ceregiele jakie wyprawiają matki to aż włos się jeży te eko mamy w eko ubraniach z eko dziećmi a takie mało rozsądne . Najbardziej śmieszy mnie to by z 2 miesięcznym dzieckiem latać na naukę śpiewu, tańca czy malowania ehhh ludziom się nudzi od głupoty!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz :DDD Błękitna Laguna na mózg im się rzuciła :DDDD

      Usuń