czwartek, 23 marca 2017

mydło

podniosłam kooper i zrobiłam mydło. szybkie. na gorąco. bo wicie, są dwie metody robienia na gorąco właśnie i na zimno. na gorąco robione można używać od razu, na zimno musi leżakować. od kilku tygodni do kilku miesięcy.
co zrobiłam? z czego?
z oleju rzepakowego, sody kaustycznej, wody, pyłku kwiatowego i lekkiego ekstraktu z gansu cynamonowego. robi się szybko. wypełnia foremki błyskawicą. stygnie galopusiem. i gotowe.
kształty różne. wykorzystałam foremki do nigdy nie zrobionych pierniczków. myje się właśnie misiem.
ale jak we wszystkim musi być łyżka dziegciu. bo... śmiałam zrobić mydło bez kalkulatora. tylko po obejrzeniu filmiku na yt.
kto by pomyślał, że kalkulator jest potrzebny do robienia mydła. ja je robiły prababki? jakim cudem im wychodziło?
no, moje nie jest idealne. nie liczyłam na to. capi sodą. ale myje. sprawdziłam w praniu. brud schodzi migusiem. jest. nieidealne.
idealne potrzebuje przeliczników, kalkulatorów internetowych. w rubryczki wpisać należy ile jest lłuszczów, wody i kalkulator wylicza gramaturę sody. co do gramika. gram więcej i kicha. nic z tego. nie będzie się pienić. będzie sodą wyżerało dziury w łapach. gorzej. soda, podstępna, przenika przez skórę i rozpraszając się po całym organizmie demoluje go.
strach robić cokolwiek bez wagi. a ja zrobiłam. łapy mam całe. żyję.może jeszcze nie ta pora. może w nocy soda mnie pokona. nie wiem/
wiem, że moje niewagowe mydło myje. nie pieni się nadzwyczajnie. łapy capią a skóra jest idealnie gładka.


2 komentarze: