sobota, 23 lutego 2013

Amien :/

Zaliczyłam neurologa w końcu! Dowlokłam sie po grudzie i śniegu, odczekałam co swoje - bo wciśnieta byłam na tzw. "krzywy ryj".
Doktor uroczy, kompetentny. EWUŚ działa i sieciowe podawnictwo, sory przesyłanie informacji dot stanu zdrowia pacjenta tyż. Doktorek zerknał w monitorek i juz WIE, ze depresje leczyłam.
- A jaka była dawka tej Alwenty?
- 150 :/
- O rany! Tak nie można! - doktorek dostał bulwersa. Wiec uprzejmie Mu wytłumaczyłam, że  gdy zaczełam po niej schodzić, to odstawiłam, i piję dziurawiec. Przepytał mnie na okolicznośc odbudowywania psyche tyż. No i co miałam Mu powiedzieć? Że zawsze jak coś mnie skopie wpadam w dół i na nowo muszę się wyciagać do góry. Że żadnego normalnego wsparcia od rodziny. To dla mnie norma. Bo to kuźwa tak jest-jak trwoga, to do Boga. Czyli kole dupy się pali-mamo :_( pomóz. A jak od dupska coś odpadnie- to gieroj młodzież i spadaj stara. Stara jesteś, nieudana, popaprana - no wszyscy wiedzą.

Doktorek zaordynował rezonans magnetyczny z kontrastem - na kwiecień. Znaczy się to jest najbliższy termin. Kombinuję jak to przyspieszyć, bo LUBIĘ wiedzieć.

W domu po raz pierwszy od rana nie latałam ze scierą i papierem. Mam w nosie! Focha szczeliła, udaję że nic nie widzę. Bo synuś jak sprawił sobie psa, tak od momentu, gdy szczylek nastał u mnie ani razu go nie nakarmił. A czasu poswieca mu tyle co nic.
Wiadomo, najlepiej wszystko robić rękami matki i jeszcze czepiać się i wyzywać przy każdej nadażającej się okazji.
Z inwektyw powstała by już solidna ksiażka :/ Taka grubości encyklopedii.

Uprzejmie proszę - dawajcie mi po łapach, jak zachce mi się być dobrą matką i mieć miękkie serce. Plisss... bo mam jak wiecie przyjaciółke sklerozę :p

Od kiedy poTomek nastał wraz z psem, nastała też jego Love. Love jest ładniutka, malutka, ma maleńkie stópki, biust właściwej wielkości, piekne oczy i ogólnie jest milutka. Tylko jako "mamusia" Dropsowa nie garnie się do sprzatania po nim. Weźmie na kolanka, pogłaszcze i tyle. Na zwrócona uwagę, że może jednak by choć trochę podłogę przetarła po swoim psie, odrzekła, że od sprzątania jest poTomek a ona może odkurzyć podłogę, czy wytrzeć kurz.
No kurza twoja łapa!!!! Miotnęło mnie w środku i choć synuś jest ładny a charakter ma syfiasty, to jednak oczami wyobraźni zobaczyłam go jak po pracy zapieprza w domu i wszystko ogarnia a panne leży i kwitnie. I tu szlag mnie trafił, choć to jego wybór, ale młody jest i głupi.

Dostał totalnego szmergla na punkcie LOVE. A co zjesz na sniadanko? A co to? A gdzie byś dziś poszła? Itd... itp.... Zawala pracę, znaczy się nie pracuje ... bo musi mieć czas dla LOVE.
A Love jest już niemal domownikiem. I może nie czepiałabym się ale gdy mieszka sie z kimś w jednym pokoju, to jakieś proporcje i kulturę trzeba zachować.
Akcja z wczoraj? Love przytuptała do swojego Lovusia na maleńkich stópkach a że Lovuś zalegał w łożnicy, dołączyła do niego. I tak pół dnia się tulali a zza regału coraz to dochodziły cmoki, jęki, westchnienia. W końcu wkurzyłam się bo ileż można, bo nawet do późnej nocy przesiaduje dziarska dziewoja. To że ja już lezę w łóżku wcale jej nie przeszkadza, aluzje do tego, że Dziecina następnego dnia musi rano wstać do szkoły, nie docierają.
W końcu wczoraj z lekka pogoniłam towarzystwo. I co? G....! Za 2 godziny znów przylazła, tym razem asystowała swojemu Lovusiowi gdy zażywał kapieli. A Lovuś-nic sie nie bój, ja ciebie obronię. Masz prawo być tu gdzie ja.
Bohaterski zakuty łeb!!!!

wrrrrrrrrrrrrrrr......................................

PS. Jakby ktos sie niepokoił, to informuję, że zmieniłam hasło :DDDD
To do kochanych dzieci :DDDDD

11 komentarzy:

  1. OMG,szlag może trafić na takich ,,dziubków" ,mieliby trroche kultury i szanowali twoją obecność!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhah Ps-śnik najlepszy hahah ale trzeba chyba porządek z dzieciarami zrobić bo chyba wchodzą ci na głowę . Trzymaj się i dbaj o siebie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie ogarnąć, ale to walka z wiatrakami. Co sie podciągne to znów coś się wali :/

      Usuń
  3. Oj...współczuję Ludka, współczuję... :*

    Jakbym widział moją ciocię, jej syna i jego flamę... Kuzyn jeszcze w starym roku zapoznał taką jedną... No i oczywiście są nierozłączni... Do tego stopnia, że Panna wprowadziła się do cioci i Grześka i oczywiście rządzi się strasznie, z tego co słychać...

    Dużo dużo spokoju i dużo siły!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Skad ja to znam? Te wizyty, przesiadywanie i żądania. Obiadki urozmaicone z sałatkami, kolorami _ i tylko daj, zrób, podaj.Wieczorne i całonocne pitygryły.A ty zgrzytaj zębami. Do czasu. Kiedy zęby przestały zgrzytać bo się zdarły, miłośniki zaczeły płakac. Pozostała nerwica która zaczeła zżerać wszystkie bez mała bebechy. Teraz wiem, że nie należało "się tak dać" bo te łebki i tak nie zrozumiały. Przez latami nabierane doświadczenie życzę Ci kobieto dużo siły, i żebyś zaczeła trochę po ludzku olewać. Nie latać ze ścierą, podłogę zadywanić gazetami, zapalić szluga, łyknąć kawki i nie martwić się rezonansem magnetycznym bo czy on z kontrastem czy bez i tak nic nie wykaże, bo stargane nerwy nie załapują się na zdjęciach.łepetyna do góry:; pozdrowienia od anonima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jedzeniem akurat nie ma problemu, bo jest na własnym wikcie i do domu w zasadzie nic nie przynosi, czasem poczęstuje jak ma dobry nastrój. O gazety nie sposób sie doprosić, o papier toaletowy takoz :/

      Usuń
  5. Chyba nie ogarniam.
    Jak to ze swojego domu nie możesz wyprosić o stosownej porze?
    Jak to synek się nie dostosuje? Znaczy on samorządny, niezależny i samofinansujący, że tak podskakuje? Toż przynajmniej jego dach nad głową nie od niego zależy - niech uszka po sobie położy i łebek schyli.
    Trochę ekonomii i pustej lodówki trzeba.
    (Taka mądra jestem, ale sama nie wiem, co przede mną. Na razie jednak argumenty chlebkwo - masełkowe działają).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Argument ma jeden. To mieszkanie Babci i ja moge mu naskoczyć na puklerz. No i koronny argument - jest zameldowany.

      Usuń
  6. Czemuś komentarz mi zniknął, a drugi raz mi się nie chce pisać.
    Spróbuje przymusu ekonomicznego - zwykle działa.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń