piątek, 25 stycznia 2013

W drodze

Jutro ma zadzwonić wraczowa. A dziś przebieram niecierpliwie nóżkami i trochę mam boja.

Namówiłam do Mamy Jej Siostrę cioteczną. Takie spotkania zawsze sprawiały Jej przyjemność.

A Ciotka otwocka jakoś daje radę. Samotna, a ja się nie rozdwoję. Maci tam nie poślę i wogóle. Sami rozumicie.

Coś ostatnio mówiła Starowince, że wybiera się ze znajomymi nach Reich. Szerokiej drogi...sory...

Jak by tu została - i pewnie zostanie - to takie gadanie, testowanie, badanie gruntu, z którego nic dobrego nie wyjdzie, bo trudno coś doradzić - to będziemy dalej jechać.

Życie życiem i różne żale i osobiste krzywdy są i nie zdechną, ale, że tak powiem do apelu trzeba stanąć.

Bo choćbym chciała te urazy skitrać nie wiem jak głęboko. to zawsze jakaś zaraza, przy możliwej okazji bokiem wylezie i drze japę - " pamiętaj:..... " i wyskakują różne takie.

Mam nadzieję, że tak nie macie. Pamięć jest okrutna. Bezlitosna.

A na tazie Matula dała się przekonać - nie, nie mi - tylko Siostrze, do sporządzenia testamentu.
Przynajniej to będzie z głowy, nie będzie cyrku z sądami itp. Choć z Ciotką nigdy nic nie wiadomo :/

3 komentarze:

  1. JA TAK MAM, NIE ZAPOMINAM,ZAL JEST WE MNIE GŁĘBOKO I CZEKA BY ŁEB WYSTAWIC,JAK SIE NADARZA OKAZJA,TO WYSTAWIA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zapominam lub chcę zapomnieć. Niestety życie ZAWSZE weryfikuje moją pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, że w pamięci człowieka najczęściej zostają skrajności...albo to, co najpiękniejsze, albo to co najbardziej boli... Nic pomiędzy.

    Pozdrawiam Cię serdecznie! Trzymaj się tam jakoś...

    OdpowiedzUsuń