środa, 20 listopada 2019

PNES

Hi hi.... Ale odkrycie.
W uśmiech moja choroba to psychogenic non-epileptic siezure. Czy cóś...
Są na fb grupy wsparcia itd. Literatura. Mało ale jednak. U nas lipa.
Co do Młądej to dalej w szpitalu. I chyba dłużej posiedzi. Badania, testy, badania, testy. Coś już zaczyna się wykluwać.
I choć brakuje mi Jej w domu to czekam cierpliwie bo w końcu się dzieje. Dzieje się to co powinna mieć zrobione w pierwszym roku życia a nikt niczego nawet nie sugerował.
Więc trwamy i wytrwamy. Same w boju jak zwykle. Bez odwiedzin! Wsparcia. Chciało by się powiedzieć a chooj z taką rodziną ale szkoda śliny. Niech spadają.
A jak to się mówi - karma wraca. A jak to rzeka Braciszek - Pan Bóg sprawiedliwy.
Wczoraj miałam doła z tego powodu - no bo jak tak można?!
W zasadzie u Młądej jestem codziennie. A jest mi trudno. Drgawki, choroba zwyrodnieniowa, kręgosłup - dają do wiwatu. Ale nie zostawię Jej samej. Gdyby nie ja to pies z kulawą nogą by nie zajrzał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz