sobota, 30 listopada 2019

Koniec dziecinady.

Koniec z kawą i ostrymi przyprawami.
Serce ich nie lubi. 
Za to jadę na innym spidzie - green tee. Jaśminowa. Od Wietnamczyków. Zaiste niebiańska. 
W piekarniku jeden okrągły eksperyment. Ryżowe ciasto cytrynowe. Mam pietra. Wyjdzie albo nie wyjdzie?! 
Przepis podejrzany na jakiejś tajskiej czy chińskiej stronie.



Wczoraj byłam u psychiatry. Dr przerzucił papiery - po co pani tu przyszła. Ma pani jeszcze leki. Brać! Brać! Nie przestawiać. To miną drgawki. 
Zmieniam lekarza! To postanowione. 
Wszyscy z PNES - z fb profilu jednoznacznie stwierdzają, że bez względu na dodatkowe dolegliwości i brane leki ten taniec św. Wita nie mija. Nie pomaga terapia, antydepresanty, uspokajacze, joga. 
Nie ma na to lekarstwa i finał! Tak bydzie do końca życia. 


piątek, 29 listopada 2019

Na tarczy

A więc TAK. Młąda wróciła że szpitala. Wikary powędrował na leczenie do weta. Kamienie w pęcherz. 17 kreatyniny. Cewnik. Zlatywała krew. Teraz jest ok. Z jednej strony leci królówka a z drugiej siku.
Jest żwawszy.
Na ile nerki podejmą pracę to się okaże.
Ja po porannym udoju krwi. Potem do kliniki na wizytę i chyba chwilowo koniec.
Wyjazd do Otwocka odpada bo kot. 

piątek, 22 listopada 2019

Pogaduchy i wyznania.

Dobra ta grupa PNOS. Od razu zagadują, odpowiadają. Dają znać, że śmiało, że pisz na priv itd. Czuję się bezpieczniej.
Od nich dowiedziałam się o atakach. Jak to wygląda, i wogle czego mogę się spodziewać. A nie krótkie od lekarza - jest to upierdliwe. I nic na ile upierdliwe.
Leżę na łóżku u Młądej na oddziale. Ona na testach a ja dochodzę do siebie. Dziś dzień ataków - wyjście z domu....
Nikt mnie z wyrka nie zgarnia bo znają mnie tu.. Luksus panie. Obiad pewnie też bym dostała. 

czwartek, 21 listopada 2019

Banan

Wyczaiłam na fb grupę z pogo. Z Hameryki. Radość jak niemal z wygranej w totka, bo w końcu jest z kim pogadać. Przez googlowego tłumacza, ale jednak.
Z racji, że tam więcej luda to i publikacji na ten temat jest wi~cej.
Trońkę się rozczarowałam Brytfanną bo to tak niszowa choroba, że nawet mój guru od ziół, nic nie wie o tym.
Dzięki pogaduchom wiem, że zupa w głowie, niezborno#ć ruchowa czy totalne jakby odejście sił w jednym momencie to właśnie to.
Młąda w sobotę w domu. Po 2 tygodniach w szpitalu. Prawdopodobnie jak i ja będzie na terapii. Ma robione testy. Może i badania genetyczne. W końcu coś idzie do przodu. Będzie dobrze.
A na razie smażę placki z jabłkami. Pycha bo ze złotą renetą. 

środa, 20 listopada 2019

Czytam......

... Że w usiech osoby z PNES mają psa towarzyszą. Asystenta. W pracy też.
Nie jest im cudownie, asystenci czasem beznadziejnie.... Ale to już coś. 

PNES

Hi hi.... Ale odkrycie.
W uśmiech moja choroba to psychogenic non-epileptic siezure. Czy cóś...
Są na fb grupy wsparcia itd. Literatura. Mało ale jednak. U nas lipa.
Co do Młądej to dalej w szpitalu. I chyba dłużej posiedzi. Badania, testy, badania, testy. Coś już zaczyna się wykluwać.
I choć brakuje mi Jej w domu to czekam cierpliwie bo w końcu się dzieje. Dzieje się to co powinna mieć zrobione w pierwszym roku życia a nikt niczego nawet nie sugerował.
Więc trwamy i wytrwamy. Same w boju jak zwykle. Bez odwiedzin! Wsparcia. Chciało by się powiedzieć a chooj z taką rodziną ale szkoda śliny. Niech spadają.
A jak to się mówi - karma wraca. A jak to rzeka Braciszek - Pan Bóg sprawiedliwy.
Wczoraj miałam doła z tego powodu - no bo jak tak można?!
W zasadzie u Młądej jestem codziennie. A jest mi trudno. Drgawki, choroba zwyrodnieniowa, kręgosłup - dają do wiwatu. Ale nie zostawię Jej samej. Gdyby nie ja to pies z kulawą nogą by nie zajrzał.

niedziela, 17 listopada 2019

cd

oglądam filmy i włos mi staje na głowie. Projekt przejęcia kontroli nad żywnością na świecie dobiega końca. 80% nasion, co tam nasion, roślin, jest objętych patentem. Można by machnąć łapką - a niech tam - tylko że to jest wiatropylne. Posiejesz organiczne, a po sezonie, dwóch, wejdzie inspektor i powie - używasz nielegalnie naszej własności intelektualnej.
nie wiadomo w jakim stopniu pasza gmo zmienia dna zwierząt. Że zmienia - to pewne.
bo jeśli tworzą się w roślinie nowe białka i inne świństwa, to niby w jaki cudowny sposób miały by nie uszkodzić/zmienić dna zwierząt.
dochodzi kwestia płodności. Wiadomo że pasza gmo powoduje przerost jajników. Tym samym bezpłodność. W tej sytuacji staje się oczywista epidemia bezpłodności wśród ludzi.
na szczęście jest to , jak sądzę odwracalne. Przejście z gmo na naturalne jedzenie z nieskażonego środowiska daje upragnione dziecko.
i tak se myślę, bo wszak wiadomo że chodzi o kasę i o władzę bo kwestia kto przyjął i ile jest nieważna .
a przyjął. Bo te plagi różnej maści fruwają.


i tak se myślę o ostatniej rozmowie z jezuitą. Że wszystko co dotyczy Boga pochodzi od ludzi. Wszystko, łącznie z modlitwami. Jak rzekł - Boga znajduje w modlitwie. Ktoś znalazł?
czy ci którzy zabili już Ziemię -a to kwestia czasu, mają innego Boga?
zresztą nieważne. Mamy wolną wolę. Ojcowie i dziadowie zostawili nam w spadku pestycydy. My zostawiamy gmo.

wkurw

jeszcze Se uleję!
czytam i rozpacz i wkurw.
promieniowanie po wybuchu w Czernobylu, po dziesiątkach i tysiącach nieujawnionych zabija powoli i skutecznie.
wysyp alergii, chorób neurologicznych jak sm, zaniki mięśni itd to kwestia mutacji w żarciu i w lekach. Które też żarłam pełna wiary. Warzywa? Mutki. Kukurydza. Mutki. Mięsko to bajka. Zastrzyki z wkładką zwiększającą przyrost masy. Zmutowane prosiaki. Pasza zmieniona genetycznie, którą finalnie zjadamy w zmienionym przez nią zwierzaku. Zmienione trzewia, jajniki itd.
kurła. Nie na co żreć.
a papryka? Pewnie też zmutowana a że trująca? O tym mówią ostatnie badania.
jaki wniosek na przyszłość?
macie kasę - nie rozpieprzajcie jej na głupoty. Kupcie zuchelek ziemi, zaopatrzcie się w stare odmiany roślin i uprawiajcie. By żyć. I trzymajcie kasę na leczenie i terapię. Chooj ze szmatami, nowym gadżetem, i innymi pierdołami. To wszystko nic w porównaniu do utraty zdrowia i życia.  

trzymają nas za jaja

jestem po seansie na yt. Film "świat według monsanto" delikatnie rzecz ujmując jest rozpaczliwym apelem o rozum.
zresztą każdy go pojmie jak chce.
pod nim są kolejne i kolejne filmy. W Argentynie padło hasło - to ludobójswo. A ja mówię jak inni z filmów to nowa forma walki o przejęcie świata. Inny rodzaj broni. Kłamstwo, chciwość, wiedza, informacje, pieniądze. to nowa broń.
ale dosyć o tym.
nie nie dość. Bo mutacje genetyczne przeprowadza się na różnych składnikach leków. Bo rośliny zmienione genetycznie - te wiatropylne - krzyżują się ze starymi odmianami. Zapomnijcie o winach. Wszędzie mutanty i pestycydy. Srasz po żarciu. Zżarłeś mutanta. Masz zwyrodniałe stawy - jw. I co tera?
 Tera o przygodzie zwanej wózkiem.
powiem krótko - niech chooj strzeli wszelkie podjazdy, windy przy kładkach, pochyłe chodniki i wszelkie nierówności. By je pokonywać trzeba mieć łapki i ramiona Pudziana. Rozumiem teraz czemu tak mało jest ludzi na wózkach na ulicach, o balkonikach. Bo to krew, pot i łzy. Jedynie elektryczne umożliwiają poruszanie się bez bólu. Jestem w punkcie wyjścia.

poniedziałek, 11 listopada 2019

idzie lepsze

w zasadzie ten post powinien mieć tytuł - czas i wkurw.
czemu?
a temu że każde wyjście z domu pochłania mi wielokrotnie więcej czasu niż jeszcze 2 lata temu.
nie chodzę a tuptam. Nogi powoli odmawiają posłuszeństwa, zarzuca mną i pizga oczywiście. O pogo nie zapomnijmy. Efekt wzbudza w innych konkretne skojarzenia i reakcje. Śmiech, szydera, pijaczka. I z tego powodu oraz totalnego wyczerpania zmieniam sposób poruszania się.
przesiadam się na wózek. I tyle.
będzie inaczej ale lepiej.
a poza tym coraz częściej słyszę - czemu rodzina pani nie wykupi leków, nie zrobi zakupów?
mam się tłumaczyć, mam prosić?
jak długo się da to nie. Najwyżej szybciej w hospicjum jakim wyląduję. 

wtorek, 5 listopada 2019

sobota, 2 listopada 2019

Jajecznica

I znów podejrzane i zmodyfikowane.
Do michy wbijam dowolną ilość jaj. Mieszam. I wrzucam co tam chce się. Resztki z wczorajszego obiadu, sery, mięso, makaron, ryż, warzywa i doprawiamy. Ryb nie testowałem 😜Można też czerstwe pieczywo.
Można zapiekać w piekarniku, na ognisku, na patelni. Byle na małym ogniu i pod przykryciem. Do ścięcia się wierzchu.

U mnie dziś z serem białym, bułką podrobioną na kawałeczki, pomidorami i cebulką. Doprawione sosem ostrygowym.
Robi się błyskawicznie. Znika błyskawicznie.
Pyszota 😍🥰

piątek, 1 listopada 2019

Ciacho

 Co tu dużo gadać.
Zainspirowana jednym z vlogów popełniłam leniucha.
Przepis prosty-na dno czegoś wylać tłuste i wysmarować coś. Wrzucić owoce-mogą być zamrożone. Posypać cukrem.
W osobnym czymś mieszamy razem-paczkę musli, cukier, ciut mąki pszennej, 2 jaja i płynny tłuszcz. Wymiąchać. Dodać 1/2 czegoś mlecznego, ciut sody. Wymiąchać.
Wyłożyć na owoce i piec w nagrzanym piekarniku.
Efekt na zdjęciu.