wtorek, 20 lutego 2018

świat poszarzał

przyjaciel mi się rozchorzył. no trwa to już czas jakiś. i tak mi smętnie się zrobiło. i gdybym mogła to trzymałabym Go w dłoniach jak maleńkie kurczątko , jak delikatny kfiatuszek i nachuchiwała, osłaniała.
kto może niech westchnie w Jego intencji, kto może niech modlitewkę Mu podaruje. a wierzący inaczej niech choć westchną, pomyślą ciepło w intencji ozdrowienia. bo to serca wielkiego człek, wielkiej pokory, wyrzeczeń.

Jezu, Ty się tym zajmij!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz