piątek, 9 maja 2014

Zwis ponury

Przekopałam się przez zagraconą szafę, wyrzuciłam 2 wory ciuchów i butów.
Ciuchy pikuś ale buty, och buty... Śliczne, skórkowe, różnych barw i faktur... o moje buty...odę by do was napisać, laur jakiś postawić...

Została mi jedna para - JEDNA - czy dziewczyny słyszą!? I to w kolorze kiru, z cholewką, wiązane do pół łydki. Jedna taka syfiasta na cały rok! Dokoła Macieju! Włos mi stanął reszta zwiędła, skisła, sflaczała...

No bo jak to? No jak? Do takiego szkaradziejstwa założyć lekkie, zwiewne, letnie ciuszki, ja w takim szkaradziejstwie iść w upał? No jak? OOOOOOOO!!!!!!!!!

Gdzie szpileczki w różnych kolorach i fasonach? Odeszły-buuu, nie wrócą-buuu, gdzie pantofelki wyczekane i nazbierane - te ukochane w stylu lat 50-tych, zamsz i lakier brąz na kieliszku?
Gdzie kieliszki biało- grafitowe? Ażurowe? No gdzie?


Stiopo ma, już nie dla ciebie ten luksus i zbytek. Ty teraz w mroczne kamasze odziana, wieść będziesz żywot piekielny. W zaduchu, spętana, ogniem i żarem omotana będziesz jak nie ta sama. Sama, sama, sama, sama...

1 komentarz:

  1. Ale pojechałaś po sobie! Ludka! Jeśli od czasu do czasu na chwilke bucik zwewny na szpileczce nałożysz, to tylko dla zdrowia psychicznego i lepszego sampopoczucia. I bucików tych nie wywalaj. Za żadne skarby!

    OdpowiedzUsuń