środa, 26 lutego 2014

O!

Miało się inaczej zwać, post znaczy się ale mi już doprawdy wszystko jedno.

35 miliardów(?)$ dla Ukrainy?, zrzutka?, no! moi mili ja sie na to nie zgadzam.

Tak jak i nie zgadzam się na kurowanie, dawanie mieszkań, pokojów, stancji, klitek, poddaszy. NIE i finał!  Taka niegościnna jestem, nie serdeczna, czyli szczerze w doopie mam zwłaszcza, że mogę i im nic nadzwyczajnego nie grozi.

Uprzejmie informuję w związku z tym, że jeśli ktoś ma Uraz, czeka na operację to wolne moce przerobowe są.

Bezdomni i żyjący w skandalicznych warunkach czy samotne matki tułające się po różnych przytułkach walcie jak w dym do starostów bo lokale są!!!!!

Nie zgadzam się bo w "rewolucyi" brali udział dorośli ludzie w pełni świadomi z podejmowanego ryzyka.
Ja jakoś nie przypominam sobie, żeby naszych ktoś choćby w czasie rozruchów na wybrzeżu ktoś tak niuniał.

Ja jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Ukraina weszła na już do UE.

Jakoś poziomem odbiegają. Argumenty na sztachety nie przemawiają do mnie.

I może nie głupieję od tego wszystkiego ale opada mi coraz bardziej wszystko.

A jak zostanie mi goła dupa to słowo daję, wypnę się dokładnie. ( mam doskonałą świadomość, że p. Tusku i innym doskonale wisi co myślę ja i mi podobni, ale jakąś drobną satysfakcję mieć będę)

A ów wieczór, co to na wezwanie wodza solidarnie lampki w okna, na osiedlu mam zacnem świeciły tylko w oknach wynajmowanych przez brać ze wschodu.
I co tu więcej gadać!

No może jeszcze tyle, że w echo niosło, że "rewolucjoniści" zajęli jakąś elektrownię atomową. Ale to szczegół :/

No może jeszcze ciut o "technice" suszenia na Ukrainie np. pszenicy. Spalinami kochani, spalinami.
Ciekawam czy trafia na rynek PL>

wtorek, 25 lutego 2014

Zdrówko!

O ile poprzednim razem Doktorek od osteoporozy był rubaszny i w miłem nastrojeniu o tyle teraz marsa dostał na swem obliczu wysokiem.
Wyniki podłe - leczenie na lata.

Lek jakiś koszmarny - zastanowię się czy go przyjmować. Chyba skupię się na alternatywnym, naturalnym leczeniu.


Diagnostyka schorzeń zależna od przychodni.
W jednej rtg wykazał 0 zmian,  w aktualnej kosmos. Zwyrodnienia, zniekształcenia, dyskopatię. To oczywiście tłumaczy niedowład łap i bóle. Ale nie głowy.

Czas oświecić eb.

Trudno - jakby nie mam innego wyjścia. Chciałam być heroiną, wszystko sama, sama to mam.

Fakt - nie umiem używać facetów w celach praktycznych. Taka skaza.
A na usługi raczej mnie nie stać.

Więc kur-ować się bedę jak i na ile będzie mnie stać.

sobota, 22 lutego 2014

Zdrówko

Odebrane wyniki mówią mi że serce jak dzwon i płuca bez zmian mimo ponad 30-tu lat palenia.
No! Zawsze mówię, że to smog miastowy zabija a nie fajki. No i te plutony i inne urany.
Z nerkiem chyba cóś nie tak. Ale co tam :p Sztuki dwie. Jedną się wytnie i będzie dobrze.

Myśl obrzydła mnie nachodzi, myśl obmierzła. Muszę popaść w alkoholizm. Szklaneczka złotego płynu przez miesiąc. Taką sobie karę i leczenie chwilowo zadaję, coby się przepłukać.

NIE LUBIĘ alkoholu!!!

Wiem, wyrodek jestem, wyrzutek społeczny. Nie mieszczę się w standardach, drastycznie zaniżam swą osobą poziom spożycia i statystyki. Wiem! I wcale się z tym źle nie czuję.
Będę się czuła gorzej przez najbliższy miesiąc. Bleh.... fuj.... paskudztwo...

piątek, 21 lutego 2014

Bo Ładna

Koleżanka pochyliła się ze współczuciem nad ranną wolontariuszką z Majdanu.
Ładna, młoda, śliczna.
Ranna, cierpiąca budzi współczucie.
Apel młodej Ukrainki - .... nie wiem, nie mam zdania.

Ostentacyjne manifestowanie poparcia gdy jedyną działalnością jest ślepienie się w TV i "zdalaczynne" wywspółczuwywanie się jest groteskowe.

Tryby polityki i chciejstwa mielą.

Motyl rzucił się na siekierę i boli. Tak zwykle bywa.

Obiecanki - cacanki, prawdy i pół, bat i marchewka, rozmowy, debaty, narady, protokoły.

Prominenci w miękkich fotelach, kawa, ciacha, owocki, dobra micha.
Majdan - sami widzicie.

Walka o ...?

Można wiele wymieniać bo co człowiek to jego racja i pragnienia.

My mamy swoją wolność. Swoją cenę.


Śmieszne i żałosne to wszystko... Sankcje dla Janukowycza, że mu konto w UE zamkną. To co?, znaczy się UE wiedziała doskonale, że wyprowadza kasę na prywatne konta i nic? Cały świat rządzący o tym wiedział i nic?

To co? Nasz rząd też tak robi?
To jakaś tradycja czy co?

 Nie ważne, to mało ważne tak długo gdy tryby się kręcą w miarę bezbolesnie dla ludzi.

Jednego się obawiam i to całkiem serio. Że sytuacja się rozwinie za bardzo. Za bardzo oczywiście na zachód. Co wtedy?

Czy rząd ma plan na taką okoliczność?
Czy rząd UE, który okazał się mało skuteczny w argumentach ma coś w zanadrzu poza zamachem na konto, którego zresztą bez bólu udzielił.

A może to nie rządy tylko banki piknie kręcą całą machiną? Może im mało?

Pięka Julia o niczym innym nie marzy jeno o tym by opuścić swą wieżę.  Rozpuści swe kosy złociste i znów zakwitnie.

A początek jest w zupełnie innym miejscu. Kto inny steruje. Ten co go nie widać.

Szkoda ludzi, szkoda krwi, szkoda, żal i smutek....




czwartek, 20 lutego 2014

Szukałam

Boga - jakoś nie znalazłam.
Przyjaźni - mija mnie bokiem
Partnerstwa - jakieś szczępy


Życie na niby, w kawałkach, odpryski tego i tamtego, liźnięcie, ciamkanie, smakowanie, próba zrozumienia .. i jakieś obrzydzenie i wstręt i marazm    bo  nic się nie klei, rozpada się , zaufania nie ma, że co?
 Marudzę, pochlipuję... a broń buk....

Paczę, obserwuję i mierność tego świata mnie dopada, jego miałkość, płytkość... gdzie głębia? Gdzie serc( że tak powiem górnolotnie), serc uniesienia?

No gdzie?

 Jakieś to bezsensowne!
Na Majdanie rzeź i zadyma a sportowcy w Soczi.
Czy to nie paranoja?

Piękne otwarcie igrzysk, ogrom trudu, pracy włożone w przygotowanie a dupojady smęcą i naigrywają się z niewielkich usterek. Badziew! Badziew!
Swoją drogą, jaką trzeba być szują, żeby przyjąć zaproszenie, mieszkać u kogoś, jeść z jego talerza, jego papu i dupę mu obrabiać. Kurtyzaństwo!

Jaka mamy moralnośc gdy przysięga złożona jest niczym. Mimo wszystko nie chcę oceniać, nie będę ale czy p. Kukliński to istotnie bohater? Czy Rosjanie zrobiliby z nas miazgę?

No drodzy Państwo!
Oczko w łapkę i paczymy tak psiąt lat do tyłu czyli nazad.
Ruskie-zadyma w Afganistanie. Sztuk jedna na psiąt lat
USiech-co chwila jakiś dym, bo wszak gdzieś muszą testować broń. Nieprawdaż? Liczyć nie będę o te  psiąt lat solidnie naznaczyli swoją obecnością.

Się pytam wobec tego kto? no KTO tak naprawdę jest największym agresorem i czy bohaterstwo jest ....

Prawdą niewątpliwie jest rzecz następująca - jesteśmy pomiędzy.

I myśl pewna zaczęła mi się pętać pod czaszką pod wpływem pieśniczki "My Słowianie". Myśl następująca - czy nie korzystniej byłoby dla nas być w dobrych układach z bratem ze wschodu. Jakby bliżej? A w razie czego to arena przesunęłaby się tak bardziej na zachód i PL byłoby jeszcze deko pożyło?

środa, 19 lutego 2014

W zasadzie

Żyję smętnie, wolno jak leniwiec i na włączonym hamulcu. Adrenaliny za grosz chyba, że ...
zdenerwuje mnie progenitura
do rozpaczy doprowadzi chłop - w zasadzie jakikolwiek, bo oczekiwania mam w stosunku do niech zwyczajowe

Krzydła mi opala smętek ciotkowy, ale to norma. Ona zawsze, no chyba, że nie, ma cóś..

Dziecię mało na kopach z chatynki nie poleciało. "Narobiona" spacerami z psami nie ma siły na nic. Stawaj matka i rób z nią bo tak i już!
Oszszszszsz... nie powiem co powiedziałam w każdym razie w rewanżu usłyszałam ( już w kupie razem ), że
_ ona taka po tatusiu, czyli jakiego męża se wybrałaś to tak masz
_ tak mnie wychowałaś to nie marudź.

Powoli drzwi się otwierają coraz szerzej i nóżka do wykopu mi się sama wysuwa.

A faceci?

Wzory w zasadzie rodzinne miałam pozytywne. Jeden dziadosz procował, opiekował się chorą żoną (babcią ), robił zakupy, gotował.
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek komukolwiek skłamał, nie dotrzymał słowa, wypiął się na obowiązki.
Ojciec-wolał przemilczeć niż skłamać, powiedzieć coś za dużo.
Dziadek nr II honorowy, rodzinny, ambitny. Z pasjami. W dojrzałym już bardzo wieku pojechał z Bunią w zaległą podróż poślubną do Hiszpanii.

A okoliczne facety?

Boszsz... to jakaś pomyłka!!!!
Kłamią, kombinują, żłopią % nieopanowanie jak tylko jakaś kasa im wpadnie, szowiniści, rasiści, wypierdki mamuta jednym słowem.
Wymiksowuję się jak się da z tego towarzystwa, czasem z jakim coś przelotnie 2 zdania, i wystraczy, i tak myślę, czy ja mam takie wszawe szczęście do jej II pci czy to już standard?
 Mądre nawet nie paczą w stronę men made in PL bo na 90% wiadomo, że depnie się kijowo. 
Pełna podziwu jestem dla młodych matek. Zarobione, zaganiane muszą wyglądać jak Hiltonówna bo men zaraz boki załapie. Żeby boki. Ekran kompa w przewadze.
Panisko-młody ojciec "narobiony" pracą wlewa się do domu i jedyne na co go stać to GRA. I tak gra do upadłego. Aż żona posprząta, wykopie dziecię spać, przygotuje kolację, napachnie się i przygotuje do "nocnego" odpoczynku pana małża i ojca rodziny. Zaliczywszy relaksujący numerek "zresetowany" robotą w domu już w trakcie zsuwania się z małżowiny zasypia.

Boszszsz ... jakie to wszystko cudne...

wtorek, 11 lutego 2014

Zdrówko cd

Poimformowałam cipologa co myślę o gościu od USG. W słowach krótkich i raczej obraźliwych.
Stwierdziłam, że to niedouczony palant i proszę o ponowne skierowanie na badanie.
Pomijam fakt, że doktor skupił sie jedynie na bele jakim opisie mych trzewi, zdjęcia nawet nie obejrzał. Dubla sam sobie strzelil wręczając mi kartę pacjenta z zaleceniem cobym sobie schowala w toreb.
Hm... ostatecznie mogę, czemu nie ale to karta przychodniana.
Cipologa też zmieniam. Taki fart :/
I po co mi było to stanie-do pewnego momentu-pod gabinetem, po co?
Tu nie USiech tylko PL. Na 2 gabinety 3 krzesła dla pacjentów. Dobre!!!

Minął dzionek i nadeszła wieczorowa pora. Grzecznie popełzłam na zużytych nóżkach do neurologa. W gabinecie kazali zdjąć obów. Zdjęłam, jakoś tak skarpetki zostały mi w obuwiu.
Doktor nie skomentował, choć sytuacja go zaskoczyła, ja z kolei skoplementowałam jego odziane stiopy. W piekne, eleganckie skórzane pantofle. Nijak się do nich mają moje kaloćki piankowe. :DDD i gole stiopy :DDD

Skierowania wydane. I już. Mam se pójść i zapisać się na np. rezonans. Pojszłam, znalazłam mega kolejkę i podziękowałam. Zejście odkładam na później. :/

Na kolejne 2 badania muszę szukać kolejnego  miejsca. Kolejnej przychodni. :/

Prawdę mówiąc zaczynam się gubić w tych wszystkich świstach i skierowaniach. W rejestracji wyciągnełam plik papierków i z obłędem w oku szukałam tego właściwego, bo kolejka za plecami na taczkach by mnie wywiozła :)

By mnie może kto położył na oddział jaki śpitalny. Wykonał te kilka badań od ręki. I wszyscy by byli zadowoleni. Ja bo wiedziałabym w końcu co mi, śpital bo byłby zarobił.

A tak dupa! Latam od Annasza do Kajfasza, nóżki mi odpadają. A jak odpadną to co bedzie? :DDD



sobota, 8 lutego 2014

Zdrówko

Niniejszym zaczynam nowy cykl. Bez numerków.

Pielgrzymowanie do lekarza swe uroki ma.
Na ten przykład zwykłe chodzenie mnie wykańcza. Spacerek nie spieszny w ilościach ok 2-3km powoduje potworny ból głowy i ócz mych błękitnych. O odnóżach nie mówię. Końcówkę etapu kończę niemal pełznąc. 3 Apapy, 4 godziny schodzenia i wracam do normy :)
Ale docieram i mimo wszystko okazuje się, że z tą dostępnością do lekarza tak tragicznie nie jest.
Do neurologa we wtorek. Czyli tydzień z okładzikiem czekania. Jest git :)
Do majstra od osteoporozy galopem. Już byłam i mam francę do leczenia.
Wyniki inne odbiegają od normy ale nowa doktorka jakby ich nie zauważyła. A mnie wyleciało z głowy w tamtym momencie.
Pan dowCipny z USG dał plamę. Zdiagnozował to czego nie ma. Szczęśliwie niczego złego w nieistniejącym się nie dopatrzył. Skorygowałam gościa. Poprawił się tłumacząc, że zarobiony bidulek, że asystentkę mu zabrali i że on biedaczek nieczytaty i druczki mu się mylą, bo ma standard.
Swoją drogą kierunki też mu się mylą. Dupek!
Powtórzymy w innej przychodni. Tak jak i EKG, bo tutejsze szwankuje. Od lat!

Na mammografię zapisanam za miesiąc. Cza choć boli. Cza bo jest epidemia i cza wiedzieć, żeby się nie leczyć :))

Skierowanie na kolejne badania. Znów wampir poszaleje. :))

Zaskoki

Tradycja w narodzie nie ginie. W tem roku też, czyli znów zima zaskoczyła.

Generalnie z perspektywy TV jest fajnie.

Padał śnieg, są w końcu prawdziwe zaspy, zawieje i zamiecie. W końcu NORMALNA zima.

I tylko ludzie jakby nienormalni.

Bo jakby oczywiste jest, że wyruszając w drogę - czasem mus - warto mieć:
-termos z goracym napojem
-przekąskę jakby co
-ciepły pled
-saperka to progam minimum
-półwiaderek piasku
-linkę

O solidnych rękawicach nie wspominam.
Na -20 z gołymi łapkami trudno wykopać się z zaspy :)

A siedząc na dopie w gospodarstwie, się kuźwa przygotować na przetrwanie przynajmniej tygodnia. Bez dostaw.

Czyli - PZU - przezorny zawsze ubezpieczony.

Do rozpaczy mnie nie raz i nie dwa doprowadzają ludzie. 

Zalewa im domy bo rowy melioracyjne porosły.

Wredna dmina zaniedbała. A PAN na 1500m2, co tam pan, PANISKO, we własnym dobrze pojetym interesie nie złapie łopaty w garść, nie przeryje choćby najblizszych kilkudziesięciu metrów.

ON jest PANISKO, ON płaci podatki na to, ON, ON, ON...
...a że ma nieubezpieczoną chatkę i potem mu (po zalaniu) wszystko gnije?

Gmina i my wszyscy pomożemy przecież po to placimy podatki ;p



piątek, 7 lutego 2014

Zastanawiam się

Wiosna chyba będzie?Bo ja już nie wiem. :(
W ubiegłym roku to była raczej zima. Bałwany, igloo, zaspy i -20C.
Wiec zwyczajnie nie wiem.
Wysiewać powoli zielska różnej maści czy też nie?
Walić nawozik czy jeszcze nie?
Wykopać uschnięte końcówki sundavilli?

Więc co?

Wiosnę obstawiać czy nie?

Leniwiec

Jeśli myślilcie, że całemi dniami siedze w BN i piszę posty, to niniejszym wyprowadzam z błędu.
Ostatnio wpadam raz na tydzień. Mniej-więcej.
Jakieś tematy mniej lub bardziej przemyślane posiadam i wklepuję, pracowicie programując na dni kilka.
Bo mi się nie chce. Chodzić. A że Młąda mnie zdechła to też i tak jest.
Sklapłam, zwiędłam, uwiędłam, zaniemysłam.

Za to uczciwie staram się w odpowiedziach na komentarze choć uśmiech przesłać. Taka szalona jestem :p


czwartek, 6 lutego 2014

Idealnie

Wyprane ideami mózgi.
Nasączone ideami nie z tego świata.
Miłość? A cóż to? Odpowiedzialność, chemia?
Dobroć? Phi.. nawet gdy robisz dobrze to jednak zawsze kogoś skrzywdzisz. Nie ma lekko!
Sztandarowe - nie kradnij - czym jest? Bo nawet jeśli uczciwie płacisz za wykonaną pracę to czy wynagradzasz rozstanie, zdrowie? Bo nawet jeśli uczciwie wykonujesz swoje zadania to jednak zawsze czegoś zaniedbasz. Musisz wybierać. Ważne, mniej ważne.
Bliskość - z kim?, z czym? Bliskość, intymność to nie to samo co wspólnota. Odczuwania, bycia. To nie to samo co dawanie siebie w drobiazgach, uszczęśliwianie innych. A nawet to oczekuje odpłaty. Pełen altruizm jest niemożliwy. Szczególnie dziś, gdy tak pieprzy się o tej osobistej przestrzeni. Że musisz ją mieć. Strach obezwładniający ludzi, strach powoduje że zamykają się w tej swojej wymarzonej przestrzeni. Żamykają się wszyscy przed wszystkimi ze stachu przed cierpieniem. A ono i tak jest. A w samotności jeszcze bardziej dotkliwe.
Zło? Niejednokrotnie okazuje się największym dobrem dla nas. Uczy, rozwija. A że boli? Żyjesz! Życie boli. Po tym poznajesz że żyjesz.
Przypadek? Nienawidzę przypadków. To jak sięgnięcie po jałmużnę.

Zdarza sie, nie za często, że jestem posądzana o jakieś dziwne czyny. Kiedyś bolało, teraz z rozbawieniem się temu przyglądam i szczerze mi żal oszczerców. Bo głupi są i tyle.

Idealnie jest gdy wstanę rano, mam dobry nastrój. Nic więcej. Nie potrzebuję motyli w brzychu, wybuchów euforii, wystarczy zwykła pogoda ducha.
A to już bardzo wiele!
Nie potrzebuję willi z wodotryskiem, pękatego konta. Nie chcę tego.

Dawno temu wybrałam swoją drogę. Z pełną świadomością. I nie żałuję choć nie raz i nie dwa boli. Aż do wycia. Ale to moja droga.
Kiedyś była mozolnym wspinaniem sie do góry. Teraz mam skrzydła i mogę lecieć gdzie chcę. Nie boję się. Jestem przygotowana na wszystko.


środa, 5 lutego 2014

Technologia

Czyli umiejętność życia w najbliższym środowisku.

Moja jest chwilowo bliska zeru.
Syf zaokienny pt. smog i spaliny,  nie w ilościak znanych Krakowowi, jednak mnie dobijają.
Moje zwierzę we mnie od dawna drze paszczę żebym spadała z tych "cudnych" okoliczności przyrody. Na memłon natury. W pola, lasy, łąki. Do pracy w ziemi, przy zwierzakach. Tak się drze od dawna, a ja musze go ignorować, bo nie mam wyjścia.
W zasadzie można by coś wymyślić, tylko jak żyć potem, jak żyć?
Życiem skrzata leśnego? Się nie da.

Technologia miejska odczłowiecza. Wieczny pęd, galop za pieniedzmi, bo one tu rządzą.
Za wszystko kasa.
Za przyjaciół też.
Masz kasę - masz rodzinę, znajomych, masz wszystko.
Nie masz? To spadaj!

Technologia ziemi, dżungli jest inna. Równie a może bardziej skomplikowana a jednak mimo wszystko wydaje się bardziej przyjazna.
Leczy, karmi, ubiera, daje schronienie - za darmo. Za trud wniesiony. Za proste nieskomplikowane czynności.


wtorek, 4 lutego 2014

Odpadam :(

Pomysłowość wykazuje dzieciątko w polowaniu dopiero w momencie gdy echo niesie wszędzie.
Przestraszona perspektywą pracy daleko od domu, przez jeden dzień wykazała jakąkolwiek aktywność.
Nastepnego dnia wszystko wrociło do normy.
Pomysłowość i oportunizm, który wykazuje jest powalający.
Dołuje mnie to maxymalnie. Końcówki opadają.
Dowalam sobie adrenaliny, żeby zupelnie sie nie rozkleić.
Wychodzę z domu. Szukam możliwości. Coś ... robić.. cokowiek... dać sobie szansę.
Dokładam endorfinek. Cokolwieczek.
I znów pytanie-czemu jesteś zadowolona. Bo parsknęłam śmiechem gdy skojarzyłam pewne rzeczy.
-Nie dziecko, nie jestem zadowolona. Jedynie pewne rzeczy rozbawiły mnie chwilowo.

Cóż, naiwność najbardziej boli.

Już nie mam ani siły popychać, ani pokazywać mozliwości. Wszystko już było.

Teraz używa telefonu.

Nagrywa podstępnie rozmowy i udostepnia przeciwnym stronom.

Normalnie bajka !!!

poniedziałek, 3 lutego 2014

Jestem

Zwykła zupełnie, szara jak bury poranek, w zależności od nastroju albo literacko rozwinieta, albo na poziomie węglarza.
Trudno-jakieś urozmaicenie być musi.
Udawać? Możn!
Wszystkie blogi są takie grzeczne, uładzone, po pierwszej literce trzy kropeczki, ja nie biedronka, lub słowa zastępcze, znakiem literacko bardziej rozwinięci.
Czasem mi też głupio napisać ch..., cóż, napiszę chwost to też się obrażą, napiszę ogonek, skrzywią się jak środa na piątek, bo każdy ma wszak maczugę.
Więc uznajmy że będzie maczuga, np. maczuga z nim. :p Zaiste zacnie. :D
Kur... jest estetycznie również trudna do przyjęcia. Rozumiem. Też się nie podoba mi. Nawyk brzydki posiadam.
Ale jak w furii wrzeszczeć " O żesz kurtyzano"!!!! No jak? i co z tą macią? 

Wiem, nie wrzeszczeć.
Jak?
Jak się nie da.
Jam nie pani o`Hara z "Przeminęło z wiatrem".

Liczyć do 10-ciu? Proszę bardzo - liczcie sobie!
Rzucać ruchomościami? No jak? Ja zwykle mam pod ręką kota albo telefon. Się nie da!

Chyba mam moralniaka :(

Koń jaki jest, każdy widzi :)

Dymało srogo a jednak Pierworodna przyjechała. :)
Jeden dzień i 2 noce razem. Malina :)

Dzień gadulania, ciamkania, trochę smuteczków. Tak wogle i że za chwilę znów rozstanie :(

A droga powrotna sroga, śliska.
Jakoś pod górkę ta jazda.

Ale MY twarde jesteśmy, nie miętkie, nie pękamy. To jeden z prezentów genowych :)

Zrobiłyśmy wypad do marketu.
Tłumy snujów z nabożnym skupieniem celebrują misterium zakupów.
Drętwota i marazm powala więc....w przypływie głupawki (aż głupio mi o tym pisać ) zaczełam trenować głupie kroki. (dziewczyny dzielnie to zniosły..hihihihi )

No i zrozumiałam głupawkę przystankową mojego poTomka. To nie żadne ADHD ale swobodne :)))) wyrażanie radości, zadowolenia :)

Zainteresowana jednym z produktów tylko 3 razy pytałam o miejsce jego pobytu. W końcu obsługant z duuuużym rozbawieniem kazał mi isć przed siebie i sterował głosem.
-w lewo
-w prawo

(czyżbym miała problemy z pamięcią? :DDDDD )

Wampir w przychodni wyssał mi krew.

W przypływie paniki odwracam głowę, bo przecież, co?
No własnie! Co? Przecież to nie boli. To nawet nie ukłucie tylko lekkie cóś, bezbolesne. A jednak... jakiś atawizm?

Przy okazji nagabnęłam w jednym ze sklepów o pracę. Się prosią o CV. Jakiekolwiek. Spoko, nie ma sprawy. Jutro :)) Napisane, czeka..zobaczymy.

niedziela, 2 lutego 2014

Kwadrans dla sagana

Ograniczyłam się zakupowo, produktowo i czasowo.

Zwykle przygotowanie obiadu zajmuje mi tyle czasu ile ugotowanie ryżu-torebkowego.
Ryż się gotuje a ja siekam.
Ciut mięska, 2 cebule, ćwiartkę kapusty, wiórkuję 1 marchewkę.
Mięso zalane sioja sos, dosolone-zdrową solą, dopieprzone.
Nagrzana patelnia i mięsa rzut na tłuszcz.
Dosłownie minutka, byle tylko "złapało" brązik.
Wykładam na talerz.
Na ten sam tłuszcz na patelni, pachnący nedznym ochłapem wrzucam nitki kapusty,  wiórki cebuli i wstążki marchewki.
Mieszam smażąc do czasu gdy się lekko zeszklą. Wtedy dodaję z powrotem na patelnię mięso, mieszam i doprawiam.

Finał.

Pozostaje poczekać aż się ryż ugotuje.

Moje gotowanie zaiste jest szybkie :)

Jest smaczne a stan półsurowy na długo zapewnia stan sytości.

Wariacje warzywne jak najbardziej wskazane. Przyprawowo-ziołowe takoż.

Nic tylko zaszaleć w kwadrans :)

Jest nawet czas na szybki numerek :p