wtorek, 16 lipca 2013

Zboczek-mazgaj

Wracałam z działki umordowana. Plecak, zrolowany wywanik. Skwar, duszno...ogólnie do doopy...

Siadłam na ławeczce przystankowej, obok jakis facet, za nim 2 dziewczyny świergoczące o swoich sprawach. Siedzę i czekam.

Dziewczyny odjechały a mnie czegoś serducho zaczyna pikać w przyspieszonym rytmie. O co chodzi? To nie ja, ja siedzę spokojnie, nic nie robie, nie ma powodu, żeby tak przyspieszyło, więc kto? Gość obok.

Zerkam dyskretnie co z nim i furia to małe Miki w porównaniu z tym co mnie ogarnęło. Bo ja chcę SPOKOJNIE i BEZ EKSCESÓW czekać na autobus.

Gość wyciagnał to co ma między nogami i miętoli patrząc w dal. O ty łajzo!!!!!!!!! Jak mnie poderwało, jak chyciłam roleczkę z dywanikiem, jak nie wrzasnę :-"Ty zboku ......, s..... won !!!!!! I jakoś tak przypadkiem rolka trafiła go w łeb.

Nie wiem jak i kiedy :(  Sama :(

Zboczek złapał się za dziób, kwiknał:- "Nie jestem zbokiem" i znikł jako sen złoty.

Chyba jakieś omamy ze zmęczenia miałam, bo gdy po chwili wstałam z ławki nikogo wokół przystanku nie było.

Moi drodzy, chrońcie się przed upałem, istotnie, rzuca się na głowę :DDDD

1 komentarz: