tzn. nie ja konkretnie, ale konkretny pies.
Przysięgałam sobie uroczyście, że nie będę wstawiać na blogu serco-rwących info o biednych, zapodzianych zwierzakach. Ale tu jest trochę inaczej ze względu na ludzi. Znanych, lubianych, z sercem na dłoni.
Wczoraj w drodze do wsi (?)- za cholerę nie wiem jakiej, gdzieś w płońskiem, koleżanka Caryca poinformowała o niespodzianym gościu. Że pies, że przyszedł i mówi -"ja tu zostaję", że chudy jak wiór i na "ostatnich nogach" z wygłodzenia. pT2 zakomunikował kategorycznie -Nie chcę drugiego psa, nie stać nas, wystarczy zwierzaków. Są już 3.
Bo i faktycznie. Ludzie na dorobku.
Pies przywitał nas z klasą. Z dystansu merdnął ogonem, takie -heloł, fajnie, że wpadliście. Z gracją siadł i zajął się mordem pcheł. Bo tych posiada dostatek. Nakarmiony, napojony. Bo jak nie nakarmić biedaka słaniającego się na nogach??? Hmmm....?????
Pies duży jest, w typie sznaucera olbrzyma. Tylko wygląda jak nadjedzony przez mole. Sierść zaniedbana, ale widać resztki "magnackiej fortuny", tzn. resztki włosa w dobrym stanie. Znaczy się, kiedyś miał dom i był dobrze karmiony.
Domowy ci on jest bez dwóch zdań. Staje grzecznie pod drzwiami i mówi, że chciałby wejść. Niestetyż, mały, nakręcony foxior to przeszkoda nie do przejścia. Foxior też trafił w ręcę ludziów w ten sam sposób. Przyszedł późną jesienią na budowę i powiedział, że on tu zostaje. To ten ze śrutem w kiszce :)
Foxior niereformowalny. Mimo pogryzień, ( przez sąsiadkę czworonożną )atakuje przybłedę w sposób niegodny wgryzając mu się w zadek - chudy bardzo i ogon. Małe, wredne, z charakterem. A gość tylko się opędza, reagując ostrzej gdy go solidnie zaboli. A przecież mógłby go capnąć raz i byłby finał i mogiła dla małego, zadziornego foxia.
Gość marzy o ubraniu. Podstawia łepetynę by założyć mu obrożę.Gość nie opuszcza ludzia na chwilę. Chodzi grzecznie obok, pilnuje. Miły i daje poczucie bezpieczeństwa. Sygnalizuje zbliżanie się obcych, ale bez przesady. Nie ujada nieprzytomnie, tylko szczeknie - ja tu jestem, uważaj! A barwą głosu ma przyjemną dla ucha. Głęboki, stłumiony bas. Fajny :)
Ogólnie to bardzo zrównoważony psychicznie pies. Bez odpałów. Nie gania nieprzytomnie, dogaduje się z innymi psami. Wiem, bo z wizytą sąsiedzką przyszły dwa sąsiady czworonożne. Dobrodusznie spojrzał na nie i nie było żadnych problemów. Chodził, biegał razem z nimi ale ludziów nie spuszczał z ócz.
Serce boli gdy patrzy się na traumę psią. Wiem, wiem, nie uratuję wszystkich zwierzaków, świata nie zbawię, ale może KTOŚ? COŚ?
Piesior ewidentnie samochodem skrzywdzony. Gdy pT2 bladym świtem odjeżdżał do pracy pies okrzyczał samochód na zasadzie - zostaw gościa bo mi zniknie i z paniką w oczach biegł za nim chcąc ratować ludzia. Grzecznie wrócił na przywołanie przyjmując z ulgą troskę i zainteresowanie.
Nocował na ganku na prowizorycznym legowisku z płyty pilśniowej i worków budowlanych. Zwinięty w supełek "docipał" do rana. Fajny gość. Miły, uprzejmy, dyskretny. Może ktoś do koni by wziął? Aaaa.... ? Pies mądry jest. Teren nie ogrodzony a on nie szlaja się, nie wszczyna burd. Pies i Koć....?????
Jakiś domek, kawałek legowiska, micha do syta???? No? Nie dajcie się prosić, plissss...
Przysięgałam sobie uroczyście, że nie będę wstawiać na blogu serco-rwących info o biednych, zapodzianych zwierzakach. Ale tu jest trochę inaczej ze względu na ludzi. Znanych, lubianych, z sercem na dłoni.
Wczoraj w drodze do wsi (?)- za cholerę nie wiem jakiej, gdzieś w płońskiem, koleżanka Caryca poinformowała o niespodzianym gościu. Że pies, że przyszedł i mówi -"ja tu zostaję", że chudy jak wiór i na "ostatnich nogach" z wygłodzenia. pT2 zakomunikował kategorycznie -Nie chcę drugiego psa, nie stać nas, wystarczy zwierzaków. Są już 3.
Bo i faktycznie. Ludzie na dorobku.
Pies przywitał nas z klasą. Z dystansu merdnął ogonem, takie -heloł, fajnie, że wpadliście. Z gracją siadł i zajął się mordem pcheł. Bo tych posiada dostatek. Nakarmiony, napojony. Bo jak nie nakarmić biedaka słaniającego się na nogach??? Hmmm....?????
To właśnie ta sierotka |
Pies duży jest, w typie sznaucera olbrzyma. Tylko wygląda jak nadjedzony przez mole. Sierść zaniedbana, ale widać resztki "magnackiej fortuny", tzn. resztki włosa w dobrym stanie. Znaczy się, kiedyś miał dom i był dobrze karmiony.
Domowy ci on jest bez dwóch zdań. Staje grzecznie pod drzwiami i mówi, że chciałby wejść. Niestetyż, mały, nakręcony foxior to przeszkoda nie do przejścia. Foxior też trafił w ręcę ludziów w ten sam sposób. Przyszedł późną jesienią na budowę i powiedział, że on tu zostaje. To ten ze śrutem w kiszce :)
Foxior niereformowalny. Mimo pogryzień, ( przez sąsiadkę czworonożną )atakuje przybłedę w sposób niegodny wgryzając mu się w zadek - chudy bardzo i ogon. Małe, wredne, z charakterem. A gość tylko się opędza, reagując ostrzej gdy go solidnie zaboli. A przecież mógłby go capnąć raz i byłby finał i mogiła dla małego, zadziornego foxia.
Gość marzy o ubraniu. Podstawia łepetynę by założyć mu obrożę.Gość nie opuszcza ludzia na chwilę. Chodzi grzecznie obok, pilnuje. Miły i daje poczucie bezpieczeństwa. Sygnalizuje zbliżanie się obcych, ale bez przesady. Nie ujada nieprzytomnie, tylko szczeknie - ja tu jestem, uważaj! A barwą głosu ma przyjemną dla ucha. Głęboki, stłumiony bas. Fajny :)
Ogólnie to bardzo zrównoważony psychicznie pies. Bez odpałów. Nie gania nieprzytomnie, dogaduje się z innymi psami. Wiem, bo z wizytą sąsiedzką przyszły dwa sąsiady czworonożne. Dobrodusznie spojrzał na nie i nie było żadnych problemów. Chodził, biegał razem z nimi ale ludziów nie spuszczał z ócz.
Serce boli gdy patrzy się na traumę psią. Wiem, wiem, nie uratuję wszystkich zwierzaków, świata nie zbawię, ale może KTOŚ? COŚ?
Piesior ewidentnie samochodem skrzywdzony. Gdy pT2 bladym świtem odjeżdżał do pracy pies okrzyczał samochód na zasadzie - zostaw gościa bo mi zniknie i z paniką w oczach biegł za nim chcąc ratować ludzia. Grzecznie wrócił na przywołanie przyjmując z ulgą troskę i zainteresowanie.
Nocował na ganku na prowizorycznym legowisku z płyty pilśniowej i worków budowlanych. Zwinięty w supełek "docipał" do rana. Fajny gość. Miły, uprzejmy, dyskretny. Może ktoś do koni by wziął? Aaaa.... ? Pies mądry jest. Teren nie ogrodzony a on nie szlaja się, nie wszczyna burd. Pies i Koć....?????
Jakiś domek, kawałek legowiska, micha do syta???? No? Nie dajcie się prosić, plissss...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz