Sama zaplatałam sie w nerwicę i sama musze się z niej wyplatać :D
Latami hodowana, wiecznie napędzana milionem konieczności, rzeczy do załatwienia na "już" rozkwitła jako ta lelija.
Przymus, pośpiech, zmęczenie i problemy skutecznie mnie skasowały.
Kolejny, już drugi dzień gdy wstałam względnie zadowolona. Za to z domu wyszłam z uśmiechem na paszczy. Bo i cóż.. Don Kichotem nie będę i nie chcę. Walkę z wiatrakami sobie odpuszczam. Robię co sie należy i tyle. Jeśli bedą efekty to super. Jeśli nie, to się nie zabiję. Najwyżej nie przyczynię się do wzrostu PKB. Czy PL się zawali? PL nawet chyba nie wie że ja istnieję.
Starcie na szczycie skończyło się sukcesem G. Każdy kto utrze nosa T jest mile przez mnie widziany. Rozpasany, bez żadnej kontroli rząd powinien odejść cichutko do lamusa. PL w dalszym ciągu jest w dużym stopniu krajem bez prawa i zasad. Bez kanonu.
Kiedy pokotem umierają ludzie od majmłodszych do najstarszych bo "system" zawodzi znaczy to że nie ma systemu. Sprawa dzieci jest mi bliska. Sama jak to mówi mój ulubiony Sąsiad jestem "matka polka z krawiącym, litościwym sercem" i sytuacje nagłośnione mediami wołają o pomstę do nieba.
Nie wyobrażam sobie znaleźć się w takiej sytuacji. Chyba bym gardło poprzegryzała lekarzom. Zrobiła rozpierduchę na sto fajerek. Wezwałabym policję, poruszyłabym niebo i ziemię. Ale rozumiem także tych rodziców. Chwilowa poprawa stanu zdrowia rokowała dobrze. Możliwość leczenia, mocno iluzoryczna, naiwność swego rodzaju zapoczątkowała ciąg tragicznych zdarzeń.
Wszystko to, to nauka dla nas. Walczyć zębami i pazurami o swoje. O życie. Bo nikt nie pomoże gdy jest dramat.
Alergicy - zaopatrzyć się u lekarza pierwszego kontaktu w leki antyhistaminowe. Adrenalinę i inne medykamenty. Kombinować, być zaradnym to naczelne hasło gdy panuje wolna amerykanka.
Z pobytu Matki w szpitalu zapamiętałam jedną rzecz, której nie spotkałam w szpitalu otwockim. U Matki nie było przy łóżku karty chorobowej. Nie było wiadomo jakie leki dostaje, temp., ciśnienie, tętno. Zero informacji. Od lekarza, lekarki będące na dyżuże 2 razy w tygodniu, nie za dużo można sie było dowiedzieć. Trzeba czekać. Od reki Nic. W Otwocku inaczej. Lekarz na oddziale, karta przy łóżku, każda informacja dostępna.
I kolejna rzecz, która mnie zainteresowała. Jaki jest prawidłowy poziom wszystkich gazów, którymi oddychamy? Poziom, który w pewnym sensie gwarantuje prawidłowe funkcjonowanie organizmów. Ludzkich, zwierzęcych i reszty można się dowiedzieć od wujka Google czy z encyklopedii różnych maści.
Pytanie zasadnicze, które dotyczy mieszkańców dużych miast. Jaki jest % układ tych gazów? Jaka jest zawartość różnej maści "dodatków", odpadów cywilizacyjnych. Pyłów i spalin. W jakim stopniu zmieniają się proporcje? Czy ktoś wie? Czy ktoś robił takie badania?
Mam, nie nie mam nadziei na zmiany. Już nie sięgam myślą w przyszłość. Będzie co ma być i co sama sobie stworzę. Na razie muszę rozliczyć PIT. Na dniach, żeby nie mieć potem problemu. I tyle. A telefon milczy jak zaklęty.
Latami hodowana, wiecznie napędzana milionem konieczności, rzeczy do załatwienia na "już" rozkwitła jako ta lelija.
Przymus, pośpiech, zmęczenie i problemy skutecznie mnie skasowały.
Kolejny, już drugi dzień gdy wstałam względnie zadowolona. Za to z domu wyszłam z uśmiechem na paszczy. Bo i cóż.. Don Kichotem nie będę i nie chcę. Walkę z wiatrakami sobie odpuszczam. Robię co sie należy i tyle. Jeśli bedą efekty to super. Jeśli nie, to się nie zabiję. Najwyżej nie przyczynię się do wzrostu PKB. Czy PL się zawali? PL nawet chyba nie wie że ja istnieję.
Starcie na szczycie skończyło się sukcesem G. Każdy kto utrze nosa T jest mile przez mnie widziany. Rozpasany, bez żadnej kontroli rząd powinien odejść cichutko do lamusa. PL w dalszym ciągu jest w dużym stopniu krajem bez prawa i zasad. Bez kanonu.
Kiedy pokotem umierają ludzie od majmłodszych do najstarszych bo "system" zawodzi znaczy to że nie ma systemu. Sprawa dzieci jest mi bliska. Sama jak to mówi mój ulubiony Sąsiad jestem "matka polka z krawiącym, litościwym sercem" i sytuacje nagłośnione mediami wołają o pomstę do nieba.
Nie wyobrażam sobie znaleźć się w takiej sytuacji. Chyba bym gardło poprzegryzała lekarzom. Zrobiła rozpierduchę na sto fajerek. Wezwałabym policję, poruszyłabym niebo i ziemię. Ale rozumiem także tych rodziców. Chwilowa poprawa stanu zdrowia rokowała dobrze. Możliwość leczenia, mocno iluzoryczna, naiwność swego rodzaju zapoczątkowała ciąg tragicznych zdarzeń.
Wszystko to, to nauka dla nas. Walczyć zębami i pazurami o swoje. O życie. Bo nikt nie pomoże gdy jest dramat.
Alergicy - zaopatrzyć się u lekarza pierwszego kontaktu w leki antyhistaminowe. Adrenalinę i inne medykamenty. Kombinować, być zaradnym to naczelne hasło gdy panuje wolna amerykanka.
Z pobytu Matki w szpitalu zapamiętałam jedną rzecz, której nie spotkałam w szpitalu otwockim. U Matki nie było przy łóżku karty chorobowej. Nie było wiadomo jakie leki dostaje, temp., ciśnienie, tętno. Zero informacji. Od lekarza, lekarki będące na dyżuże 2 razy w tygodniu, nie za dużo można sie było dowiedzieć. Trzeba czekać. Od reki Nic. W Otwocku inaczej. Lekarz na oddziale, karta przy łóżku, każda informacja dostępna.
I kolejna rzecz, która mnie zainteresowała. Jaki jest prawidłowy poziom wszystkich gazów, którymi oddychamy? Poziom, który w pewnym sensie gwarantuje prawidłowe funkcjonowanie organizmów. Ludzkich, zwierzęcych i reszty można się dowiedzieć od wujka Google czy z encyklopedii różnych maści.
Pytanie zasadnicze, które dotyczy mieszkańców dużych miast. Jaki jest % układ tych gazów? Jaka jest zawartość różnej maści "dodatków", odpadów cywilizacyjnych. Pyłów i spalin. W jakim stopniu zmieniają się proporcje? Czy ktoś wie? Czy ktoś robił takie badania?
Mam, nie nie mam nadziei na zmiany. Już nie sięgam myślą w przyszłość. Będzie co ma być i co sama sobie stworzę. Na razie muszę rozliczyć PIT. Na dniach, żeby nie mieć potem problemu. I tyle. A telefon milczy jak zaklęty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz