niedziela, 1 kwietnia 2018

Zaplanowane życie

Jutro powinnam z Młądą zalogować się w Otwocku i tam Ją pozostawić. Na pastwę ciotki i pieca.
Powrócić, i do roboty w oczekiwaniu na mać, albowiem musi się zalogować do lekarza by dostać zgodę na operację kolejnego oka. Musi się zgłosić do szpitala 4-tego. Manele w podskokach i z bananem na twarzy doniosę.
W tzw międzyczasie będę umierać ze strachu czy Młąda paląc w piecu c.o. wysadziła dom w pireneje czy nie. Czy stosuje antybiotyk na ręce? CZy unika jakiejkolwiek chemii? Czy....
Oczywiście muszę zostawić trochę mojej magnackiej fortuny na przeżycie dla obu. Resztka na wymianę dowodu i coś do saganów. I znów będę pusta.
A w przyszłym tygodniu czeka mnie wymiana rur. Więc opróżnianie szafek. wynoszenie ich z kuchni.
Odbiór matki ze szpitala-nawiasem mówiąc i codzienne wizyty.
Potem 4 razy  na dobę zakraplanie oczu. Ups....krople trzeba wykupić więc dowód odchodzi w bliżej nieokreśloną przyszłość. A pod koniec pierwszej dekady kwietnia zawlec matkę z nabojem do Otwocka.
Pracować też trzeba.
Psy cholera też się same nie wyprowadzą.

Skończy się jak poprzednio padaczką czy nie?
Proszę obstawiać 🤣

Czyli od po 10-tego będę do połowy maja sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz