niedziela, 21 lipca 2013

Pogaduchy

Wieczorem niemiłościwie zorane robotą, skasowane komarzycami i ledwo ruszajace nie miałyśmy siły na życie towarzyskie. Skromne, dwuosobowe, ale jednak.
Udawało się przy kawie w ciągu dnia. Krótkie, przerywane rozmowy, wymiana informacji.

Że, np warzyw i owoców NIE WOLNO trzymać w plastiku. Nie wolno i tyle!
Że, stres i pęd życia są przyczyną GŁÓWNĄ wszelkiej maści chorób. Bo jakby w żaden żywy sposób człowiek nie jest przygotowany na takie wyzwania, jakie stawia sytuacja ogólnie dostępna. Na głodówki na przednówku owszem ale nie na wariackie życie :/

Że, trawa żubrówka cudnie pachnie. Ma słodki, delikatny, migdałowy zapach i sisi u mnie na ścianie nad łóżkiem. Zasypiam i budzę się otulona tą mgiełką. Kadzidełkom mołwię WON!!!

Że mamy właśnie na rynku NIEPRACY wyż demograficzny. I ten wyż noe dokłada się do składek, bo ma gówniane umowy o pracę. A jak kto nie wierzy z wyżem niech se policzy. 1981 - stan wojenny. Ludzie siedzieli w domach i w ramach zabicia nudy produkowali dzieci. 1982 to początek wysypu i trwało to do końca lat 80-tych. Teraz to 30-to  i 20-latkowie. Zgadza się?

Że, Szwajcaria jest maxymalnie restrykcyjna w sprawach odzysku odpadów różnej maści. Że Niemcy mają super automaty do odzysku szklanych, plastikowych butelek i puszek. Że chiałabym i u nas mieć takie coś.

Że Młąda nie garnie się do szukania roboty. Nic, zero! I nie wiem jak ją pogonić?


Tematu jaja na klapie Prezydenta jeszcze nie było jak i 11 lipca. Moze i dobrze, bo smętnie by się zrobiło :(
Cieszę się w takich chwilach, że żyję tu i teraz. Minęła mnie ta masakra. Czytane niegdyś Gerharda " Łuny w Bieszczadach" w pewien sposób oddają tamte czasy.



1 komentarz:

  1. A moja mama pojechała na wycieczkę do Rumunii i tak jest jak w dawniejszej Polsce... eeech... Ale to się zmieni, bo unia nie da im pozostać sobą na pewno...

    OdpowiedzUsuń