piątek, 19 lipca 2013

Pielgrzym, włóczykij albo łajza

No bo czuję się tak  ostatnio :p

Albo jak tania dziwka na telefon.

Telefon dzwoni a ja sruuu... i znikam. Do roboty, na spotkania towarzyskie. Z tym, że robota jest OK  a spotkanie towarzyskie w pińskiem do wielkiej, masakrycznej doopy. rozczarowanie na maxa.

Ale tak to  w życiu bywa że " co się popieprzy to się polepszy".

I tak jest istotnie. Praca dorywcza w miłym towarzystwie choć dojazd masakra. Ktoś mi ścieżki poplątał. Bywa. :/

Ubiegłoroczne lato spędziłam na wyjazdach turystycznych, tego lata odpuściłam sobie wyraje ze względu na nogi, ale przeznaczenie...? Jest oczywiste - łazić, jeździć, przemieszczać się. A moje kopytka już ledwo zipią. Zacznę się chyba rozglądać za wózkiem bo momentami nie wyrabiam. Ale.... pozyjemy-zobaczymy. Może się coś wyoperuje?

Podjęłam postanowienie - zwalczam moja przyjaciółkę sklerozę. Cholesterol ZŁY wysoki, dobry baaaardzo wysoki. Jakby  nie było, dobrze nie jest. Za wysoki DOBRY powoduje stany zapalne. O  ZŁYM wiadomo. Moja ulubiona PPŁ mówi, że istotna jest proporcja złego do dobrego. Ma być 1:3. Tylko nie pamięta, który jest który.  Sprawdzę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz