W sobotę była przecudna pogoda a Młąda miała wenę, więc trząchnęłyśmy robotą jak ta lala. Ona pierdolnik przy domu i kopciucha a ja grządkę perma. Narobiłyśmy się jak dziki w kartoflisku i o zgrozo, wszyscy to widzieli. Bo jakimś nie ogarniętym cudem, dosłownie pielgrzymki do kościoła ze święconką chodziły.
W zaciszu domowym panie domu pewnie latały jeszcze na szmacie i z wypiekami na twarzy padały przy kuchni przyrządzając frykasy dla rodziny, ale to się nie liczy. Nie jest naganne. Bo nikt spoza domownikami tego nie widzi. Naganne jest grzebać w ziemi i odchlewiać to co poza domem. Ech ludziska, ludziska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz