Dzień chyli się ku końcowi. Dziś spokojnie. Ale ciiiiiicho, żeby nie usłyszało licho i nie namotało. Tak jakoś lżej na duszy ale lekko będzie za jakiś czas jak spłynie to wszystko i rozpuści w niebycie.
Bąbelki większe i mniejsze korzystają z ulicy. Śmigają na rowerach, deskach, rolkach. W końcu normalność.
Pani z Mopsu nas nawiedziła. Wywiad przeprowadziła. Popytała, doradziła i pojechała.
A ja dziś z pracami u podstaw.
Najpierw ścieżka do ogródka, potem grządki. Czteroletnia wielka grządka perma zmieniła swój wygląd i rozmnożyła się. W tym roku przetestuję jednorzędowe. Ścieżki między nimi są poniżej gruntu i pełnią funkcję kanałów nawadniających.
Pojemniki po ciastkach są mini inspektami. Fajnie się sprawdzają. Jest dostęp powietrza a jednocześnie ograniczone parowanie. Reszta tradycyjnie. Będzie zimno to zafoliuję. Nie mam innej możliwości. W domu z oknami z dostępem słońca są koty. A one wiadomo. A u mnie wszystko na północ. Nic by nie rosło. Przetestowałam. A na lampy szkoda mi kasy. Może zimą jak ogarnę łazienkę zrobię w niej mini szklarnię z lampami. Ale nie na pewno.
Jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia. Z tego chodniczka najbardziej. Moim zdaniem jest uroczy 🤩🤩
Byle pogoda się utrzymała to jeszcze coś porzeźbię, choć spokojny, całonocny deszczyk przydałby się. Sucho się robi..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz