sobota, 23 marca 2024

Co to ja wczoraj robiłam?

 Dni zlewają się w jedno. I jedno co je odróżnia od innych, to błękit nieba. Słoneczne dni są teraz wydarzeniem. Jest szaro. W różnych odcieniach.

I tem wszystko szarzeje, zaciera się, a może to po prostu starość? Moja, świata

Wstaję i myślę co to ja wczoraj robiłam, gdzie byłam. Monotonia i powtarzalność. Taki świstak teraz że mnie. 

Dla pamięci - byłam w sklepie, lepiłam placki z nadzieniem mięsnym, doszkalałam się w kuchni indyjskiej. 

Hah, tysiącletnia tradycja gastronomiczna ma swoje małe sekrety. Np ten, że w każdym jadle musi być imbir, czosnek i kurkuma. I dla Zdrowia i dla opanowania wszelkiego rodzaju miazmatów powszechnie bytujących w Indiach. Drugie, to prażenie przypraw - z jednej strony dodają aromatu, z drugiej, jak to tłumaczył hindus,  absorbują czy też związki powstające w wyniku porażenia, tłuszcz, albowiem kuchnia hinduska jest tłusta. Tłuszcze też pozwalają na lepszą przyswajalność różności i są nośnikiem smaku. Wiadomo. No i do każdego posiłku musi być ryż lub placki. I znów wyjaśnienie hindusa - te potrawy powlekają od środka żołądek ochronną warstwą, jak to nazwał śluzu i zapobiegają jego podrażnieniu. Przekonałam się o tym osobiście. Z ryżem jest ok, bez ryżu boli. I tak to tak. 

Babelot jest w fazie musli. Mleka i musli. Cokolwiek bym nie ugotowała to jest numer na raz. Więc daję jadło i wychodzę, by się nie denerwować. Bo na moje nerwy to za dużo, a wymyślać co dzień coś nowego i gotować w ilości jednej szklanki, nie bawi mnie.

Może wy macie jakieś patenty. Twarożek jest na raz, jajo też, mięso jest be, warzywa - to rewolucja jelitową, soki to samo, owoce - wybiórczo, strączkowe - niekoniecznie, ser żółty - no doopy nie urywa. Proszę o pomysły bo mi się skończyły. Acha, zupy też bez przesady. Zostają ziemniory. Może z jakimś sosem. Makaron niemal w formie papki.

Życie moje jest nudne i monotonne. Jedyna rozrywka to robótki na działce - podjazd wyrównany, porządek "pod wiatą". Zakupy, pogawędki z różnymi ludźmi. W sumie dobre i to. Za to internet dostarcza mega rozrywki i podnosi ciśnienie. Pomijam showmena w Sejmie. Dla mnie żenada. Premier też niczego sobie. Naobiecywał jak zwykle a teraz tnie, tnie jednym a dokłada drugim. Obciął np z programu "za życiem" dla dzieci niepełnosprawnych, zajęcia usprawniające. A przecież to podstawa dla nich. 13-tka opodatkowana. 14-ki nie będzie. Za to zbroim się, prowokujemy, bo jednego czego nam brakuje to wojny na terenie kraju🤦‍♀️ Banda oszołomów i w Brukseli i w Warszawie a sklerotycy, nawiedzeni i wypaczeni rządzą. Świat zeszedł na psy.

W Moskiewski teatrze dramat. Dziesiątki zabitych, setki rannych. A Amerykanie uprzedzał że będą takie akcje na świecie. Trzeba słuchać Ameryki 😉

2 komentarze:

  1. Tia, świat zeszedł na psy. A dziwadło nie je, bo miało kiedyś w domu miód i orzeszki, a nie patologię (dawniej po prostu było lepiej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto miał, ten miał. Ty miałeś z pewnością 😉

      Usuń