Może te moje wschody nie są nadzwyczaj malownicze, ale moje. nie mam okien sąsiadów naprzeciw ani betonu. Firanek i zasłonek też. Lubię gdy zielone zagląda mi w okna. ptaszory od dawna śpiewają w wielu tonacjach. Tylko gawrony swoim krakaniem tworzą dysonans.
Zaczyna się nowy tydzień.
Otwiera się nowy czas a z nim pewna niepewność.
Czy przedłużą umowę?
Czy dostanę te 3 dni urlopu by mieć dłuuuuuugi weekend?
Zmęczona jestem i tyle a muszę chwile odpoczynku wyrywać pazurami jak np wczorajszą niedzielę. zapowiedziałam, że jest moja i jak nigdy mać co chwilę wpadała, że trzeba to to i to jeszcze zrobić. uprzejmie odsyłałam do wnuczki.
A Młąda po kolejnym pytaniu - z czego i gdzie będziesz żyła, strzeliła focha. co jakiś czas wyskakuje z jazgotem i wypominkami. Jaka to ja okropna, jak ją poniewieram, wyzywam. Fakt, czasem mi coś wyleci gdy widzę jak całymi dniami siedzi na doopie i wielki problem ma by wyjść z psami. Gdy ustawia i musztruje mać, gdy przypiredziela się o drobiazgi, gdy prubuje mnie sobie podpoządkować.
A w domu chwilowo menu z pawiaka. chleb i cebula. bo nie styka. przeżyjemy. jeszcze są zapasy w szafce tylko nie ma chętnych do poszukania i ugotowania. a mi to wisi. mam obiady w pracy.
Zaczyna się nowy tydzień.
Otwiera się nowy czas a z nim pewna niepewność.
Czy przedłużą umowę?
Czy dostanę te 3 dni urlopu by mieć dłuuuuuugi weekend?
Zmęczona jestem i tyle a muszę chwile odpoczynku wyrywać pazurami jak np wczorajszą niedzielę. zapowiedziałam, że jest moja i jak nigdy mać co chwilę wpadała, że trzeba to to i to jeszcze zrobić. uprzejmie odsyłałam do wnuczki.
A Młąda po kolejnym pytaniu - z czego i gdzie będziesz żyła, strzeliła focha. co jakiś czas wyskakuje z jazgotem i wypominkami. Jaka to ja okropna, jak ją poniewieram, wyzywam. Fakt, czasem mi coś wyleci gdy widzę jak całymi dniami siedzi na doopie i wielki problem ma by wyjść z psami. Gdy ustawia i musztruje mać, gdy przypiredziela się o drobiazgi, gdy prubuje mnie sobie podpoządkować.
A w domu chwilowo menu z pawiaka. chleb i cebula. bo nie styka. przeżyjemy. jeszcze są zapasy w szafce tylko nie ma chętnych do poszukania i ugotowania. a mi to wisi. mam obiady w pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz