glut do pasa. Kicham nieprzytomnie. Prócz tego oczywisty gratis związany z katarem czyli rozbicie totalne, jakby było mało innych radości inaczej.
finanse leżą i kwiczą. Ale to standard. Niespecjalnie się przejmuję. Dziś nie ma, będą jutro. Życiowo błąd zrobiłam zafiksowaną na sukces. No i padłam. Bo w moim przypadku nie chodzi o to , tylko by gonić króliczka. I tego się będę trzymać.
jakoś przetrwać musimy. A raczej kocimbry. Na tym czego nie mają. Żarcia. Tym razem to już nie wiem jak to będzie. Ale muszą.
dostatek czasu to luksus. Mam go w nadmiarze. I jakoś mnie nie cieszy. Ale też daje możliwość spokojnego przemyślenia wielu spraw. Dojścia do sedna. Świadomość swoich słabości nie jest fajna. Np ta pierdzielona deprecha. Np nerwice lękowe. Najgorsze o dzieciaki. Szczęściem że nie wciąż, ale i tak wystarczająco komplikuje życie.
w ramach walki z oną sięgnęłam po przetestowany dziurawiec. Efekt- przeryczane kilka dni. I to na maksa. Nie do ogarnięcia. Zawieszka na młodej itp.
tiaaa...odpowiedzi na niewyartykuowane pytania same przychodzą. Odreagowanie. Po latach zaciskania zębów, bycia twardą, bez słabości. W permanentnym stresie, strachu, napięciu.
nienawidzę tego. A jeszcze bardziej :- "zrób coś z tym, opanuj się", matka ma jazdy. Czub.
to nie pomaga.
wiem kiedy to się zaczęło, co nasiliło. I szukam metod nad zapanowaniem nad atakami paniki. Jest postęp. Ważne, żeby nie dać się rozhuśtać lękowi.
jeśli ktoś myśli, że to fanaberia, to proszę, z chęcią oddam w gratisie. Panikę że sagan na gazie zostawiony, że drzwi nie zamknięte, że dziecię wyleci na łeb a szyję poza barierkę. Tak kufa! Panika o nieuzasadnione. Bo dzieci to dorośli ludzie. Ale co synuś wyhodował we mnie to siedzi. Zalęgło się jak zbuk i zatruwa życie. Tu odpowiedź czemu nienawidzę galerii handlowych.
czynności codzienne to jakaś masakra. Wstać. Umyć się. Zrobić cokolwiek. To jakby przestawiać się, działać wbrew sobie. Gwałt na swojej psychice. A przecież to normalne. Od tego zaczyna się dzień. A co dalej? Pomysłów brak. Wszystko przecieka przez palce. Umyka. Nie do ogarnięcia.
czekam na grosz by nabyć nowe zioła. Może one pomogą.
a rzecz jest prosta. Brak satysfakcji i możliwości samorealizacji. Kurtyna.
finanse leżą i kwiczą. Ale to standard. Niespecjalnie się przejmuję. Dziś nie ma, będą jutro. Życiowo błąd zrobiłam zafiksowaną na sukces. No i padłam. Bo w moim przypadku nie chodzi o to , tylko by gonić króliczka. I tego się będę trzymać.
jakoś przetrwać musimy. A raczej kocimbry. Na tym czego nie mają. Żarcia. Tym razem to już nie wiem jak to będzie. Ale muszą.
dostatek czasu to luksus. Mam go w nadmiarze. I jakoś mnie nie cieszy. Ale też daje możliwość spokojnego przemyślenia wielu spraw. Dojścia do sedna. Świadomość swoich słabości nie jest fajna. Np ta pierdzielona deprecha. Np nerwice lękowe. Najgorsze o dzieciaki. Szczęściem że nie wciąż, ale i tak wystarczająco komplikuje życie.
w ramach walki z oną sięgnęłam po przetestowany dziurawiec. Efekt- przeryczane kilka dni. I to na maksa. Nie do ogarnięcia. Zawieszka na młodej itp.
tiaaa...odpowiedzi na niewyartykuowane pytania same przychodzą. Odreagowanie. Po latach zaciskania zębów, bycia twardą, bez słabości. W permanentnym stresie, strachu, napięciu.
nienawidzę tego. A jeszcze bardziej :- "zrób coś z tym, opanuj się", matka ma jazdy. Czub.
to nie pomaga.
wiem kiedy to się zaczęło, co nasiliło. I szukam metod nad zapanowaniem nad atakami paniki. Jest postęp. Ważne, żeby nie dać się rozhuśtać lękowi.
jeśli ktoś myśli, że to fanaberia, to proszę, z chęcią oddam w gratisie. Panikę że sagan na gazie zostawiony, że drzwi nie zamknięte, że dziecię wyleci na łeb a szyję poza barierkę. Tak kufa! Panika o nieuzasadnione. Bo dzieci to dorośli ludzie. Ale co synuś wyhodował we mnie to siedzi. Zalęgło się jak zbuk i zatruwa życie. Tu odpowiedź czemu nienawidzę galerii handlowych.
czynności codzienne to jakaś masakra. Wstać. Umyć się. Zrobić cokolwiek. To jakby przestawiać się, działać wbrew sobie. Gwałt na swojej psychice. A przecież to normalne. Od tego zaczyna się dzień. A co dalej? Pomysłów brak. Wszystko przecieka przez palce. Umyka. Nie do ogarnięcia.
czekam na grosz by nabyć nowe zioła. Może one pomogą.
a rzecz jest prosta. Brak satysfakcji i możliwości samorealizacji. Kurtyna.
Zdrowia przede wszystkim.
OdpowiedzUsuńAle dobrze by było, żeby i reszta się rozplątała.pozdrawiam