sobota, 10 stycznia 2015

Leniwam

W związku z tym, że neta mam aktualnie w telefonie to czytam, podglądam. Ale nie piszę. Nie ogarniam tej funkcji a może jej tam nie ma.

W każdym razie dochodzę jak golpnka w piwie. Zostałyśmy z Młądą same na włościach i nader dobrze nam. Pierworodna swoim zwyczajem wyemigrowała. poTomek trzyma się z dala. Babulinda wydyrdała nach Świder.

I JEST CUDNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Powoli odchlewiam chatynkę w czym przewidywany zgon pralki nie poprawił mi nastroju. Nabycie za psi pieniądz wynalazku typu Światowid uratowało mi życie. Nie jestem pewna czy rachunek za wode będzie mały ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że nadrobi to rachunek za prund. Ustrojstwo to "żre" tyle prądu co żarówka. Proszku też idzie 1/3. Więc persaldo wynik powiniem być dodatni.
Poza wszystkim skuteczność tego urządzenia mnie poraża. Pranie jest w końcu doprane. Białe jest białe a nie bure, kolory zyskały na jakości. I to wcale nie zasługa proszku. Choć chyba zaszaleję i nabędę kapsułki Ariela. Podobno dopierają niedopieralne.

A niedawno słyszałam, że na wsiach do prania dalej wiruje się Franią a automat służy do płukania i odwirowywania. Hih ;p

Dora dzięki za życzenia. Trzym się ciepluchno. Tulam do serducha :*

1 komentarz:

  1. Kapsułki Ariela najskuteczniej dopierają kieszeń. Skuteczniejsza soda i boraks. I taniej wychodzi. Jak boraks niedostępny, to i soda da radę.

    Po wsiach już od dawna piorą w automatach. Dawniej to był na wieś cudny wynalazek, gdy ciągle czasu było brak. A teraz młodzi na wsi nie różnią się potrzebami od mlodych w mieście. A starzy siły nie mają

    OdpowiedzUsuń