piątek, 28 listopada 2014

Wkurzona

Zanim usiadłam do pisania posta wlazłam na fb i sklęsło mi nieco. A było ostro, dym uszami buchał, siara i ognie piekielne....

Z powodu rękawiczek. Darowanych, skórkowych, mięciutkich, ciepłych, darowanych kuzynem. Zawinietych ot tak przypadkiem Macią.

Pewnie bym znów odpusciła, ale prezent i wogle. Bo generalnie jestem podzielna.

Wpadłam na chwile do domu, wyjmuję nowo nabyte papucie . Chcę nakładać na stiopy a ty Mać sruuuuu, cap w łapsko, i migusiem nałożyła na się.
- moje!
 Opadło mi coś, ale niech tam, kupie se nowe, trudno. Ale rękawiczek nie daruję zwłaszcza, że to nie pierwsza rzecz, która ginie w odmętach Jej szafy.
Kto mieszkał w chatynce ten wie, że co znikło z pola widzenia, przepadło na wieki, na amien.
Dokumenty, ciuchy i różności. 

Żeby było jasne, posiada pierdylion rekawiczek, pierdylion bluzek, bluzeczek, kiecek, spódnic i innej garderoby. W życiu tego nie bedzie nosiła, ale mieć, posiadać musi, bo cięzkie czasy, bo przydasie i wogle.

Szlag!!!!!!!!!!!!

1 komentarz:

  1. Demencja Idź do szafy i zabierz, po prostu, bez opowiadania się.


    OdpowiedzUsuń