Funkcjonuję na zasadzie emerytki. Bez stałej roboty, ale zajęta. Odchlewianie domu po zimie, tj pranie wszelkich piernatów, koców, poduch i poduszek weszło mi już w krew. Finał ,i czuję się bepracowa. Prania wszelkiej maści ludzkie niemal na ukończeniu. Trochę letnich ciuchów wyciągniętych z lochów, buty przetrzebione. I co dalej młoda, piękna 50-cio latko :D
Tak Ci Mocium Państwo, połówka setki przekroczona fizys na tem padole. W ubiegłym roku odliczałam od poczęcia :p Baaardzo mi się chyba nudziło czy co? Ulubionego Sąsiada na małą kawkę zaprosiłam. Tak - o!
W każdym razie Biblioteka jest aktualnie grana. I zapisy do szkół. Jakąś tam wybrałyśmy. Ale wszystko po średniej jest trybem zaocznym. Jakieś dzienne uzupełniające jedynie na "prowincji".
Na Wojtyszkach i w domu dni podobne do siebie . Plączą mi się konkretnie. W sobotę chciałam załatwiać sprawy urzędowe :/ Fak!
Ćwiek wyfrunął za Śródziemie i ambasadoruje. Nawet nie dał znaku, że odlatuje. Fak!
Dziecię najstarsze siedzi i ma się dobrze. Siedzi nie w sensie, że w pace, ale ogólnie. PoTomek po operacji wyrostka, o czem dowiedziałam się po fakcie od Teściowej. Zbulwersowanej naszymi wzajemnymi relacjami. Hy! Trudno tu mówić o jakichkolwiek relacjach. Młodzież pojawia się jak ma interes, ew wydaje rozporządzenia, np co do jego poczty. Donieść, wrzucić do skrzynki i pamiętać o tym. A ja oczywiście wierzgam jak młode źrebię. Generalnie mogłabym być uprzejma ale rola Matki Polki z krwawiącym sercem już mi się znudziła.
Babiszonek na wygnaniu czyli w Otwocku. Też tam byłam ostatnio. Obsmyczyłam Bziuta. Pogadałam z Ciotką, ryknęłam sobie solidnie na widok pustego łóżka Wujka. Ech, brak Go :(
Z ważnych rzeczy-cv-ki i aplikacje różnej maści trzeba w końcu zacząć wysyłać.. Szukać, dłubać, grzebać.
Z mniej ważnych-ciągnie mnie do maszyny do szycia. Coś bym wymodziła?
Dzieciątko wkurza mnie deko. Odnoszę wrażenie, że przyjęła na życie - mam nadzieję, że nieświadomie - system ojcowski. Znaczy się wisieć na rodzicielce ile się da bo Ona "się boi". Boi się, bo nie wie jak - szukać pracy na wakacje, szukać szkoły, podjąć jakąkolwiek decyzję wykraczającą poza próg domu.
Coraz bardziej zbliża się chwila gdy zacznę wierzgać, kopać, pluć. Oczywiście niedosłownie. Jak Ja zmobilizować? X jeden wie!
Plan mi się kuje przewrotnie okrutny :/ Porzucić Dziecinę na czas jakiś. Wyjechać do Otwocka i Babelota uwiązać sznurkiem do siebie, żeby nie poleciała ratować "biednej" wnuczki. Niech Młoda uczy sie pływać. Innej metody nie widzę.
Jeszcze dziś zapiszę Ją do szkoły, którą sobie wybrała. A resztę niech sama ogarnia. Bym chciała zacząć myśleć więcej o sobie. A to takie niepoprawne politycznie ;p
Tak Ci Mocium Państwo, połówka setki przekroczona fizys na tem padole. W ubiegłym roku odliczałam od poczęcia :p Baaardzo mi się chyba nudziło czy co? Ulubionego Sąsiada na małą kawkę zaprosiłam. Tak - o!
W każdym razie Biblioteka jest aktualnie grana. I zapisy do szkół. Jakąś tam wybrałyśmy. Ale wszystko po średniej jest trybem zaocznym. Jakieś dzienne uzupełniające jedynie na "prowincji".
Na Wojtyszkach i w domu dni podobne do siebie . Plączą mi się konkretnie. W sobotę chciałam załatwiać sprawy urzędowe :/ Fak!
Ćwiek wyfrunął za Śródziemie i ambasadoruje. Nawet nie dał znaku, że odlatuje. Fak!
Dziecię najstarsze siedzi i ma się dobrze. Siedzi nie w sensie, że w pace, ale ogólnie. PoTomek po operacji wyrostka, o czem dowiedziałam się po fakcie od Teściowej. Zbulwersowanej naszymi wzajemnymi relacjami. Hy! Trudno tu mówić o jakichkolwiek relacjach. Młodzież pojawia się jak ma interes, ew wydaje rozporządzenia, np co do jego poczty. Donieść, wrzucić do skrzynki i pamiętać o tym. A ja oczywiście wierzgam jak młode źrebię. Generalnie mogłabym być uprzejma ale rola Matki Polki z krwawiącym sercem już mi się znudziła.
Babiszonek na wygnaniu czyli w Otwocku. Też tam byłam ostatnio. Obsmyczyłam Bziuta. Pogadałam z Ciotką, ryknęłam sobie solidnie na widok pustego łóżka Wujka. Ech, brak Go :(
Z ważnych rzeczy-cv-ki i aplikacje różnej maści trzeba w końcu zacząć wysyłać.. Szukać, dłubać, grzebać.
Z mniej ważnych-ciągnie mnie do maszyny do szycia. Coś bym wymodziła?
Dzieciątko wkurza mnie deko. Odnoszę wrażenie, że przyjęła na życie - mam nadzieję, że nieświadomie - system ojcowski. Znaczy się wisieć na rodzicielce ile się da bo Ona "się boi". Boi się, bo nie wie jak - szukać pracy na wakacje, szukać szkoły, podjąć jakąkolwiek decyzję wykraczającą poza próg domu.
Coraz bardziej zbliża się chwila gdy zacznę wierzgać, kopać, pluć. Oczywiście niedosłownie. Jak Ja zmobilizować? X jeden wie!
Plan mi się kuje przewrotnie okrutny :/ Porzucić Dziecinę na czas jakiś. Wyjechać do Otwocka i Babelota uwiązać sznurkiem do siebie, żeby nie poleciała ratować "biednej" wnuczki. Niech Młoda uczy sie pływać. Innej metody nie widzę.
Jeszcze dziś zapiszę Ją do szkoły, którą sobie wybrała. A resztę niech sama ogarnia. Bym chciała zacząć myśleć więcej o sobie. A to takie niepoprawne politycznie ;p
Witaj, Rówieśniczko. Własnie przypadkiem tu wpadłam.Nic nie rozumiem na razie, rodziny nie znam, ale 2 zdania ostatnie osobiście pzrekształciłam na formę twierdzącą, czego i Waćpani życzę.
OdpowiedzUsuńZnaczy - Pora zacząć myśleć przede wszystkim o sobie. to takie poprawne politycznie. A teraz czwiczę nowa mantrę : Poczekaj, QM, aż cię poproszą a nie pchaj się sama. A jak nie poproszą to też się nie pchaj, poradzą sobie. A nauczył mnie tego ziomek wsiowy Po co się pchasz? poczekaj.
ps. do wątku maszyna do szycia czeka chętnie wrócę, bliski mi jest.
Witam :) Chyba też zacznę ćwiczyć !
OdpowiedzUsuń