wtorek, 28 maja 2013

Szykany

A co? Jak szaleć to szaleć :D Dziś w kwestii palenia papierochów.

Są tacy co nie palą, wisi im to i powiewa, są tacy co tyż nie ale wojuja z palaczami, i są też palacze, którzy pokornie godzą się z każdym możliwym utrudnieniem palenia w nadziei, hihihihi..., że może właśnie TO spowoduje, że przestaną palić i wogle :D, czują sie przez to tacy szlachetni, i t d

Prawdę mówiąc lotto mi co tam inni. JA chcę jako wolny człowiek mieć przynajmniej wydzielone ludzkie strefy na dymka. Nie czuć się wyrzucona poza nawias POPRAWNYCH.  Mam dosyć trąbienia o karach, chorobach, śmierci. To jest zwykłe zastraszanie i podlega jak mi się zdaje ustawowej i prawnej karze.

Czemu nie mogę jadąc pociągiem zapalić przy kawie?
Czemu w Sejmie są wydzielone strefy dla palaczy a posłowie i tak w restauracji palą legalnie nielegalnego fajka?
Czemu szit pt papieros elektroniczny jest dopuszczalny? Papieros to papieros a to to, to jest moim zdaniem mega zaraza. Pociągnęłam elektronicznego dymka od Pierworodnej i oczęta stanęły mi w słup i po słupie! Bolsze gawno!

Czepianie się papierosów jest zwyczajnym świństwem i głupotą. Moim nieskromnym zdaniem :/ Państwo znów wymyśliło sobie, tfu...nie państwo, a rząd, tfu nie rząd a posłowie, Waszymi ręcami wybrani, misję uszczęśliwiania. Czemuż w takim razie nie uszczęśliwi nas ZDROWĄ żywnością a nie szitem z odpadów produkcyjnych, które tysiąckroć bardziej szkodzi nam, całej populacji. Czemuż ach czemuż, nasi cudowni przedstawiciele nie walczą z plagą i zarazą panoszącej się wszędzie chemii, która degraduje, niszczy i mutuje nasze i tak sponiewierane tym padołem komórki?

Swego czasu nabijałam się z tapeciar i lachonów nakładających na siebie tony kosmetyków. Zupełnie wtedy pominęłam ich wpływ na organizm ludzki.
Ale dopadł mnie szit pt "coś" pod pachą i włączyło się myślenie - dopiero :/

Dziesiątki lat "szprycowania" węzłów chłonnych dezodorantami musi dać KONKRETNY efekt. MUSI!!!! I wcale nie jest to rzecz najbardziej oczekiwana. Wręcz przeciwnie.

Finalnie kilka razy dziennie myte paszki i tak czasem wonieją ale cóż... :( Wolę to niż rozprzestrzenianie się i powiąkszanie węzłów.

Nie ma tak, że nie doceniam świeżego powietrza bez dymu. Doceniam, lubię. Lubię zapach kwiatów, wilgotnej ziemi po deszczu, nawet gnojówka mi nie wadzi. Ale na miły X, w metropolii nie ma świeżego powietrza. Czasem, owszem pewne miłe aromaty czuć, szczególnie w parkach. Ale o wzorcowym składzie powietrza nie ma co mówić. To zawiesina ołowianów, cyjanków, pyłu asfaltowego i co tam kto jeszcze chce sobie dołożyć.

A w Bibliotege Wifi ;p nawala !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz