wtorek, 21 maja 2013

Sprawozdanie

Działo się ostatnio sporo. Bo i Bziuta ostrzygłam, i wpadłam z wizytą do US, i droga z Otwocka do Wawki ciekawa była-owszem, i Dzieciątko się pochorowało solidnie.Ale po kolei.

Jak strzyże się psa każdy wie, więc nie ma nad czym się rozwodzić.

Wizyta w US wypadła z powodu mojego czystego lenistwa. Bo...nie chciało mi się lecieć kilka przystanków do Skarbówki a i sądziłam, że ubiegłoroczny druk jest aktualny. A tu dopa. Nowy druk i korektę trzeba robić :/ A co się nadenerwowałam to moje, bo przed wyjazdem do Wojtyszek dałam PIT-a do wysłania Sąsiadowi. I jakieś mazy ciemne zaczęły krążyć mi po głowie.

Droga powrotna była spokojna do momentu aż wsiadła liczna rodzinka. Osoby czynnie biorące udział w spektaklu to: niemowlę -sztuk 1, młodzi rodzice, matka młodej matki i ojciec młodej. Młoda wsiadła nie wiedzieć czemu na fochu. Ale bywa różnie, więc pomyślałam, że może sprzeczka z małżem. Teściu wtaszczył złożony wózek, nad którym zaczął się pastwić młody ojciec usiłując uzdatnić go do użytku. Młoda mać z dziecięciem ulokowała się na siedzeniu, teściowa opłaciła przejazd i ulokowała zadek obok małża. I było cacy do chwili gdy niechód uznał, że jest głodny. Rozwarł paszczę koncertowo. Płuca miał jak miechy kowalskie :D Teściowa nie zdzierżyła, pognała do wnusia - ratować dziecinę. Młodzi chcieli wysiąść z autobusu, żeby nakarmić potomka. Teściowa miała inny pomysł. Wraziła dzieciakowi gryzaka do paszczy. Miało to niby wystarczyć :p Potwór zamilkł na chwilę, by odkrywszy oszustwo rozedrzeć się jeszcze głośniej. Młoda matka w furii tulała dzieciaka, młody ojciec usiłował młodego zagadać. Ale jak wszyscy wiedzą - głodny niemowlak to masakra :D Teściowa znów podyrdała do młodego, przy moim radosnym komentarzu, o teściowych i nadgorliwych babciach. Wyrwała dzieciaka ojcu z ramion i wtryniła córce. Młody ojciec cudem panował nad sobą. Młoda tuliła rozdartego ssaka. Ssak się darł więc teściowa dla odmiany wyrwała go matce. Młody ojciec usiłował interweniować, ja nie zdzierżyłam i uprzejmie zaproponowałam autobusowej babci coby się deko uspokoiła. Ona nic ale teściu się wtrącił. Wychodząc. Bohater buahahahaha:D Posłałam mu czułego fakulca, czym wzbudziłam lekką konsternację wśród pasażerów. Bom już nie piętnastolatka. Ale co tam! Wszyscy i tak myśleli dokładnie to co ja powiedziałam i zrobiłam. Ciemno widzę przyszłość młodych, ciemno. :/

A Dziecinę dopadła jakaś franca. Gorączka, osłabienie, duszności i totalny rozstrój kiszany. Bo wyrażać się dosadniej nie chcę. A jaw związku z tym padam na pysk. 5x dziennie spacery ze szczylem. 2x z Lalą. Razem się nie da bo...tak. i zajęcia dodatkowe pt. latanie do apteki po leki, wylewanie zawartości misek. Kontrolowanie przyjmowania leków i paranja, że mi dziecko zejdzie. I strach jak to zwykle u mnie bywa. Ciekawa jestem czy inne macie też tak mają czy jestem psychicznym wyjątkiem. Na spokojnie to wiem, choruje się żeby wyzdrowieć. I zwykle tak jest. Ale jeśli chodzi o moje dzieciaki to dostaję głupawki na maxa.

Ponieważ Młoda ma się już lepiej ja resetuję się bibliotecznie.

A swoja droga to Klocka kiedyś rozedrę jak żabę. Uparty jest jak muł :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz