wtorek, 31 lipca 2018

Odruchy

Tiaaaaa....wypracowałam sobie przy Młądej. Zaczyna mówić - natentychmiast zwrot w Jej stronę. Inaczej się nie da. Już po wizycie u psychologa. Wstępna ocena - asberger. Dokompletować dokumenty trza. Zadzwonić/ skonsultować pewną miejscówkę terapeutyczną. Po prostu muszę na papierze mieć co z Nią, orzeczenie znaczy się a potem dalsze kroki. Z orzeczeniem nie tak łatwo, ale się zobaczy. Na razie twardo złotówki trzymam, być może trzeba będzie do Gdańska podjechać do specjalisty. Ech....
Szlajamy się wieczorami i dniami. Szczególnie wieczorem jest uroczo. Miły, chłodny powiew na plecach odświeża i dodaje sił.
Chwilowo akcja przetwory uległa zawieszeniu - brak słoików.
Plan na dziś?
Zapisać nas do wracza. Ona z rękami, ja dla odmiany z prawym barkiem. Nocami ból że wybudza.
Spać nie daje duchota mimo, że na wciąż wyciąg chodzi.
Robi się mimo to, to co konieczne, ku zdziwieniu fb gawiedzi. bo jak to? Taki upał i sagany? Itd ech...mamy klęskę urodzaju, wszystko powinno być za grosze niemal by spożytkować. Cóż, niektórzy wolą zniszczyć amerykańskim wzorem.

  bardzo zmęczona jestem sytuacją z Młądą.   bezustannymi krytycznymi komentarzami, spojrzeniami. koniecznością bezustannej opieki, problemami z jedzeniem, piciem itd. pocieszam się, że jest super bo nie leży, nie ma pampersów. tia...a przecież wygląda normalnie. gada, chodzi, intelektualnie ok, chyba, bo sama już nie wiem. jej mózg pracuje inaczej. wychwytuje rzeczy , detale, drobiazgi i nimi buduje swój świat. trudne to.
 wiecznym niedoborem złotówek zmęczonam- komornik dokonuje częściowego zaboru. wiem, wiem...nie ja jedna tak mam. Wielu w swoim życiu miało  głębokie doły,  brzuch przyrastał do krzyża.
Nie mam siły myśleć o tym co dalej. O tym co za progiem.
Oglądam foty Pierworodnej. szczęśliwa wygląda. Ze zdrowiem - wiadomo.   ale szczęśliwa. To najważniejsze.
poTomek ogarnia - bo jak nie On to kto? I ma patent na wszystko. On wszystko wie najlepiej.
Nie do zniesienia.
Babelot  kręci się jak mucha w ukropie. Odchlewia na swój sposób działkę, szaleje w słońcu. I  dobrze. Ruch, powietrze to podstawa.
Ciotka zamknięta w domu na 4 spusty. Mówię - rusz trochę doopę, wyjdź na słońce, na dwór, usiądź pod drzewem. Niiii.....ja wiem lepiej co dla mnie dobre. Dobry bezruch w zamknięciu i duchocie? A huk z nią!
Koty przesypiają całe dnie ukryte po kątach, psy sypią kłakami nieprzytomnie. Co rano podłoga pokryta równą warstwą sierści. Co rano się odkurza. I tak dokoła Macieju.
Wronom zaschło w dziobach i już się nie drą a może ktoś wystrzelał cholery. Kto to wie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz