piątek, 1 listopada 2013

Gość w dom

Zależy czyj :D
Na dziś, napewno wiem, że Pierworodna przyjeżdża. Tralala, tralali, bum-cykcyk :DDD Cieszę się ogromnie :)
Pewnie wpadnie jak po ogień
-Cześć Mamuś, cześć Babuniu, cześć Siora
Bo Ona grzeczna i czule wita :)
Zawsze jest Mama, Mamunia, zawsze Babunia, tak ma :)
I tęsknię, i nogami przebieram jak koń w bloku startowym bo doczekać się nie mogę.
Ach.. wspomnienia, wspomnienia :)
-da patikaaa!
-śpiew, szczebiot - fajne do czasów Creiga Dawida czy jak mu tam
-ogniska, wypady, działka

Jeszcze wtedy byliśmy rodziną, razem. Było Doskonale, z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy.

A teraz ja gość w dom :) Miziam, tulam, zagaduję i wgapiam gały w Tv bo leci Snooker. Na Eurosporcie. Zażarty kibic jestem dyscypliny tej. Mam oczywiście faworytów : oSulivan i Hendry. Dobrze gra Ding coś tam ale bez polotu oSulivana, bez tego drapieżnego błysku w oku. No cóż, lubię oglądać i lubię grać. Lubię :)

Biedronki atakują, są w domu wszędzie, w domu gościnnym, w hurtowych ilościach. Gdzie nie spojrzysz tam biedronka. A za oknem szron na trawie. W domu zimniocha. Palić w kominku się nie chce. Mi się nie chce. Ale jest rowerek stacjonarny. Rozgrzeje mnie :)

W drodze do  autobusem jechała mać z przychówkiem. Przychówek palmy dostał i nadawał. Marudził klasycznie, upierdliwie, monotonnie. Albo śpiący, albo niezrealizowane postulaty.
Jak to kibic, bezczelnie się odwróciłam i ze złością patrzyłam na rozwój akcji. A mać sruuuu 1,5 latka w kapelusz, młąde w jeszcze większy ryk, mać wnerwiona bo wszyscy gapią się na nią i każdy ma za złe. Niezrażona widownią znów sru młodego, i szarpie i upycha do wózka.
Znacie moje podlądy ma dzieci, nie lubię i tyle, nie dla samego faktu ich istnienia a z powodu wykrzywień wychowawczych, więc miotnęło mnie co bardziej, wstałam i grzecznie ( na razie) poprosiłam żeby zajęła się ODPOWIEDNIO dzieckiem a nie biła i szarpała. Chyba miałam coś w twarzy i głosie bo grzecznie podziękowała i w końcu pozwoliła dzieciakowi wyglądać przez okno. Okazało się, że taki był postulat. Nastała błoga cisza. A pasażerowie odetchnęli z ulgą.
Gupi rzymianie, gupie matki :/

Ja też gupia matka, bezmózga czasem. Niecierpliwa, poganiająca, ustawiająca, oczekująca. Uświadomiłam sobie właśnie że działam jak generał. Rozkaz i ma być wykonane, a to gupie, blokuje, uwstecznia, odsuwa. Dobrze, że czasem jakaś klapka w głowie odpuści i przypomni się fragment książki, obserwacje z życia też przydatne. Muszę odpuścić, muszę...
Kurczę, jak nie zrobię wszystkiego na raz to chyba świat się nie zawali? Fakt, jak nie ogarnę to syfek rośnie, narasta powoli z pomieszczenia do pomieszczenia i we mnie narasta wkurw i mega napięcie i BOMBA W GÓRĘ czyli eksplozja emocji. Odpuścić się nie da , zagonić do roboty trudno. Jedna przekroczyłą 76 lat i gonić nie będę, druga ma wieczną sklerozę i NIGDY jej się nie spieszy...wrrrr

1 komentarz:

  1. Wychowanie dzieci to najtrudniejsza rzecz pod słońcem....ja też, teraz, z perspektywy czasu wiem, że nie trzeba było.....teraz, a wtedy podkręcałam, bo myślałam, że tak trzeba :( ...
    profesor Maria Łopatkowa powiedziała kiedyś, w jednym z wywiadów, że żeby "dobrze" wychować dziecko, należy wcześniej zrobić studia z psychologii, pedagogiki i coś tam jeszcze.... a i tak myślę sobie, że życie zweryfikowało by całą tę naukę

    OdpowiedzUsuń