wtorek, 12 marca 2013

Franca

Dopadła mnie franca. jaka? Nie wiem :p Kicham, prycham, świszczę :p  Ordynowane lekarzem płukanie gardła wodą z sodą i koniec :)

Czekanie na wizytę umówioną na określoną godzinę tak 2-2,5 godziny. Nic to :D
Zdrowy może się leczyć, zdechlak niech pada :)

W końcu dotarło do mnie czemu te wizyty tak się przedłużają. Samo badanie trwa 2-3 minutki. Reszta to uzupełnianie wpisów poprzednich pacjentów i spisywanie wyników badań w kartę. A na szafce obok biurka stoi drukarka, ksero i skaner w jednym. Można wyniki kserować i wpiąć do karty pacjenta, tylko po co? Jakiś strajk włoski czy co?

Moja tego nie rozumieć, ale moja wielu rzeczy nie rozumie...

Wczoraj wieczorem z uczuciem ulgi wręczyłam poTomkowi jego piesa. Bo synuś powoli się przeprowadza. 2 bloki dalej. Dla mnie super, choć wolałabym dalej :p
Wpadł z kawałem tortu z bitą śmietaną - pychota, zgarnął żywinę, poduchę, piesa i znikł. A rano wrócił jak bumerang z piesem. To, że napoczął buty poprzedniego lokatora - pies nie syn :) - zdarza się, mógł pożrec kable czy co innego. Ale dał mu czadu w nocy. Płakał i pojekiwał całą noc, gdy wyszedł na spacer - zwiewał przed pańciem, aż podsamochód - szczęściem było ślisko i kierowca jechał powoli - Szczylkowi nic sie nie stało. Radosne życie z pańciem skutkuje sikaniem i kupaniem pod siebie. A pańcio uważa, że to wina 2 miesięcznego szczeniaka :/ U nas grana jest gazeta i jakoś przeważnie trafia w punkt, choć zdarzaja się wpadki.
Pańcio w każdym razie stwierdził, że nie chce takiego obsrańca, że Młoda zepsuła mu psa i wogle to on dziękuje.

Dziękuję to ja-za konieczność zajmowania się malcem, za brudne podłogi, za to, że wiecznie coś smrodek psoci.

Opcja jest taka - jeśli nie znajdzie się chętny na Klocka, to zostaje oficjalnie psem Dzieciątka. I tyle. No bo cóż moge zrobić. Oddać pampersa do schronu? On odda? Przecież tam zastrzelą go gumą od gaci. Bo już jednego oddał. Znaczy się Lalę. Wyciągnęłyśmy ją samotrzeć i jest z nami. I baaardzo dobrze. Zawdzięczam jej życie. Bo gdyby nie ona to nie wiem jak skończyło by się spotkanie z Panią Łosiową.
Łaliszon wykazuje się tez innymi cudnymi cechami. Padłyśmy z Młodą na zarazę i Babiszon chciał-nie-chciał musiał odcedzić suczynę. Wyszła z nią tylko przed klatkę. Po chwili wracają. Pise, który zwylke leciał na złamanie karku przed siebie, przy Babelocie uwinął sie w sekundę, wrócił, pilnował i asekurował Starowinkę.
Dumna jestem z Lalota :)

W gratisie na odchodnym dostałam od Doktora skierowanie do endokrynologa. Buahahahahaha...... podejrzenie guzów tarczycy.........buahahahahaa......

Możecie obstawiać termin zapisu :p Bo ciemno to widzę, ciemno.... :))))0


3 komentarze:

  1. a no,pewnie za jakieś pól roku najszybciej,nie mam pojęcia

    pieska szkoda,poTomek jak widać niezbyt się nadaje do posiadania zwierzaka,a Ty będziesz miała więcej pracy i wydatków jak psina zostanie u Ciebie ,ech
    Trzymaj się pionu Ludka i zdrowia zyczę!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie ZAWSZE działa i ekspresowo stawia na nogi pędzlowanie migdałków (to nie takie straszne) Dentoseptem A. (To "A" jest ważne, bo bez jest na alkoholu i się nie nadaje). Tłucze bakterie w gardle do ostatniej i w dodatku znieczula. W moim wypadku z pomocą jedynie Rutinoscorbinu już dwa razy wyleczyłam się z anginy. Dzieci już nie dyskutują przed pędzlowaniem - wiedzą, że będzie ulga.

    OdpowiedzUsuń