sobota, 4 maja 2019

Szaber

Wydziabałam w okolicznym parku roślinki, które za chwilę trafią pod kosiarkę. siedzą w foli na balkonie i czekają na nowe lokum na działce.
Prawda jest taka, że nie chcę mieć tam Wersalu. jedyne systematycznie cięte będą ligustry, jako zapora przed kurzem i błotem ulicznym.
Co więc zdobyłam?
Czarny bez, klon, lipkę i oczywiście jasnotę białą. mam nadzieję, że się przyjmie.
Czego mi brak?
Dzikiej róży, jarzębiny i akacji.
Z ziół - mięty, wierzbownicy.
I to chwilowo byłoby tyle na ten rok. i tak będę musiała to upychać kolanem albowiem przewody różnej maści, szambo, sąsiedzi, orzechy włoskie - mocno ograniczają nasadzenia. areał również.
Powoli się wszystko zaczyna układać.
Z jednej strony ligustr, z drugiej bzy. 3 kolory.
Warzywnik się sukcesywnie powiększa. w końcu prócz szczawiu i fasoli wylazł też burak.
Grządka z marchwią zrobiona.
I tak po kolei i powolutku do przodu.
Co dzień planowa godzina cięcia drzewa na zimę. wiśnia twarda jak cholera. ale do wędzenia idealna. bo i wędzarnia będzie.
Czeka na rozwałkę drewniana komórka, ale najpierw muszę zanabyć maskę. tony ulicznego kurzu w niej zalegają.
Czekam aż posadzone ziemniaki zaczną wyłazić pędami. i korci mnie nowa furtka. o bramie nawet nie ma co mówić.
Mała wuatka zdemontowana. czeka na podłogę i balustradki boć miejsce relaksowe ma tam powstać.
Sensowne zadaszenie nad schodami do Kopciucha, nowe rynny, bajorka2 na deszczówę. ech!


1 komentarz: