czwartek, 30 maja 2019

Słońce

Wszystko go potrzebuje, tylko skąd je wziąć? Nie że go nie ma, tylko na Otwocku jakby brak.
Myślę, że zbyt pochopnie zdecydowałam się na warzywniak. Zbyt zacieniony. przycięcie orzechów niewiele dało. chyba będą przenosiny.
Tylko gdzie????
Jedyne miejsce sensowne to spłachetek przed domami i podjazd do garażu.
A tam z kolei jest sam piach. zero jakiegokolwiek humusu.
Ech! a myślałam, że już z górki.

środa, 29 maja 2019

Dobre

Nabyła taki wynalazek


I z tego wynikło samo dobre. Dobre? Pyszne! 


Śniadanie: pokrzywa, koperek, natka, tahini, ciut jogurtu



Drugie śniadanie: 2 banany, cynamon, pyłek pszczeli.

Zaczęłam oglądać filmy i obudziłam się do poprawy jakości posiłków.
Szybko się wchłaniają, organizm nawodniony choć to jeszcze nie ideał bo z kranówą. Ale zawsze ciut lepiej. 

poniedziałek, 27 maja 2019

Przerwa

Na razie wstrzymuję się z pisaniem. dla Was, nic dobrego z tego nie wynika, a dokładać Wam ze swojego nie chcę.

sobota, 25 maja 2019

Ten stan

...kiedy uciekasz gdzie bądź bo jedno słowo czy krótki zwrot rozwala cię w drobiazgi.
I jedziesz, choć wiesz, że na końcu trasy nie będzie lepiej.
Gdy zwyczajnie komunikujesz, że SRK nie pomoże, choć w pełni akceptujesz filmy na luzie a nie masz siły ich poszukać.
Gdy leżysz bezwladnie jak głaz i z trudem oddychasz.
I marzysz resztką sił, o ciszy, spokoju, bez konieczności przypominania o swoim stanie.
Resztką, ołowianymi nogami leziesz do lodówki i ta obojętność na widok martwego pisklaka od tygodnia zalegającego na półce. wywalasz do śmieci razem ze spleśniałym plackiem owocowym, surówką i półrocznymi moskalikami.
Wybierasz co potrzebne do naleśników i czym prędzej zamykasz bo śmierdzi.
Kiedy widzisz niewypakowany odkurzacz a do podłogi można się przykleić . podłogi za moment w kolorze błota.
To jeszcze bardziej obojętniejesz. bo nie masz siły.
Ostatnie 2 tygodnie z myślami o śmierci, o bolesnych rozczarowaniach. Ten pierdolony stan na który nie masz wływu.
Stan mimo leków.

środa, 22 maja 2019

Poranny obchód


Co my tu mamy? Na pierwszym planie malwa. Rośnie kobitka jak na drożdżach. Za kratami siedzi pani jeżyna, dalej bida sosenka. Chrzan jak zwykle —rośnie bezproblemowo.
Wysokie grządki z pomierdołkami a za nimi głębokie. Z fasolą. Ziołami i truskawkami. W ostatniej coś?! Pietruszka czy marchew? Nie pamiętam. 


 A tu zagonek za Berdyczowem i tymczas. Wchodzą już konkretnie ziemniaki, seler i pory. Dynia się jeszcze czai pod ziemią. A na lewo proszę wycieczki - winogron. Jeszcze delikatniutki.
7

A tu paczym spod Berdyczowa. Uchlastany lilak. Niebieski chojak. Czereśnia, wiśnia durno cięta mną i orzechy - moja zmora. Zacieniają pół działek za świerkami zasieki czyli płotem mający chronić uprawy, ale one sprytniejsze ode nie. Szczególnie Drabeł. Tak łazi, szuka, że zawsze przelewie. Jak nie dołem to górą. 

wtorek, 21 maja 2019

Nie zabijaj

Świrem trąci ale ślimoka nie zabiję. Mać za to robi to hurtowo gdy nie widzę. Fuj!
Ogołocenie działki że wszystkiego poza tujami, irysami i bzami poskutkowało brakiem owadów, a co za tym idzie ptaszorów.
Ludzie śmigają za grzybami a ja za zielskiem. I na ten przykład wczoraj na stacji wareckiej upolowałam: truskawki, babkę wąskolistną, jakiś drobiazg bliżej nieznany ale ciekawy. Gałązki starej jabłoni i tuję pełzającą przy ziemi. Broń buk całą, 2 gałązki do rozsądny coby zakryć szambo.
Czemu ta nielubiane tuja? Ponoć odstrasza kleszcze i nalewka spirytusowa stosowana zewnętrznie, lawendowa odstrasza wszelkie zuo. Niech no tylko ta lawenda mi zacznie rosnąć jak trzeba a będzie nadstawka na ten rok i przyszłe lata. Meszki mi już brzydną. Żrą cicha żem a potem drap się nieprzytomnie człeku.
Dziś upolowałam na ugorze rumianek. Nie tam jakąś marunę tylko prawdziwy.
I znów będę łaziła po działce z zielonym i zastanawiała się gdzie jest dobre siedlisko dla onego.
Po terapii wpadłam na kawę do agencji. Nie bardzo mi się chciało ale tłumaczyłam sobie _ idź do ludzi, rusz ten zadek. Nie bądź odludek. Pogadałyśmy przy kawie, obejrzałam nowy domek szefowej, i jak to w firmie. Z jednej strony za plecami szepty, z drugiej szeroki, powitalny uśmiech.
Co jeszcze?
Chałupy będę ptaszorów wieszać. Siać rośliny motylo i pszczołowabne.
O kurcze! Grzmi! Dawno nie padało 🤣
Zasiedliłam łóżko, Młąda wyjechała nach arbeit do podopieczne. Klucha–Alu ha skwierczy pod drzwiami. Koty śpią.
Śmierdzi w chaty ce, brudno. Ale jak Młądej dobrze to i mi dobrze. Duża jest, sama siusiia to niech się ogarnia.
Otwockiem mać gotuję pyrki do sadzonego i kwaśnego mleka a ja zorientowałam się, że nie posiałam kopru. I jak tu żyć drodzy państwo, jak tu żyć? 😉

poniedziałek, 20 maja 2019

Przepraszam że żyję.

Górki i dołki.
Jutro psycholog, dziś nowy tlf _ hurra!!!!!! _ i  odebranie karty zdrowia z przychodni. Łączcie państwo, to już 10 lat od diagnozy depresji. Że nikt nie wiedział? Cóż wstydziłam się choroby, ukrywałam. I tak by nikt nie pomógł. Ale co tam. Było, nie minęło. A szkoda.
A tera zalecam na wyroku i łapię oddech. Ostatnie dni były mega trudne. Psychicznie-mimo leków, fizycznie- ledwo się podnosiłam. Każda czynność to mega wysiłek.

Doskonałą terapią dla mnie jest blog Ścibora od Agronautyki 🤩. Sama zajawka, że jest nowy post spływa balsamem na mą skołataną duszę.
Patryk wielkie dzięki. Kiedy wydasz książki, bo już na kilka tomów się uzbierało.

Czekasie na te Boskie Wole i czeka i czeka i kicha, aczkolwiek rozumiem. Dzieci, praca, gumno itd. Czasu brak nawet na sen.

Tupaja pisze oszczędnie.
Powrót do tradycji to już chyba się nie odezwie.

Inne blogi piszą. Różnie.

Ale te 4 to moje zawsze wyczekiwane.

Teraz rozszerzę lekturę. Bo i czytało lepsze i robię sobie wakacje w ścisłym tego znaczeniu.
Ugor przetrzepany, została kosmetyka dobre sobie 🤣- no w każdym razie będę hamakować, spacerować, pielić.
Czyli robić to co powinnam od początku.




środa, 15 maja 2019

Woda

Kupiłam se jakiś czas temu elektrolizer. do sprawdzenia wody.
Tia...kranówka to nie H2O z minerałkami. to pestycydy, kancerogeny, izotopy promieniotwórcze, metale ciężkie, bakterie +H2O i mnóstwo innych dodatków. fluor, fenol, azotany. czyli po prostu ściek.
Ichaaaaaa!!!!!!!

pestycydy

Wiosną czereśnia obsypała się kwieciem. w kiściach było ich po 10 albo więcej. a pszczół na lekarstwo. kedwie kilka. robiły co mogły do czasu. sąsiad pestycydem pojechał  trawki między płytkami chodnika i koniec z pszczołami. zapylony z pęków 1 kfiotek. pomidory wcale. i co z tego że kwitną.
Goopi choj i tyle!
A ma gromadkę wnuków, które kilka godzin po pryskaniu z upodobanie brykały po podwórku.
Jego kolega zmarł po tym goownie i nic. zero refleksji - on malutko leje. kufa - przy wietrznej pogodzie. cały ten syf leciał też do mnie.
A miało być zdrowo i piknie.

piątek, 10 maja 2019

doły i poziomy

Mam siebie dziś dość.
Siebie.
Jak to mówi moja mama - " jestem zdechły Azorek" i tak się czuję.
Wczoraj na urodzinach były dwie niezawodne. podano flaki, kiełbsu na grillu, ciasta, pierniczki i kurwki milanowskie.
Było miło. generalnie.
Wieczorem nach Wawa.
Dziś z opuchniętymi, sztywnymi stopami do lekarza od głowy.
Jestem rozbita totalnie. zalegam jak klusek na talerzu po wizycie jednej, po wizycie drugiej. Po takim zwykłym dreptaniu..
Znów problemy ze schodzeniem po schodach, błędnik wariuje.
Grup wsparcia mam szukać, czekam na moje medyczne archiwalia do kompletu.
Milion rzeczy powinnam a jakby w bezwładzie jestem.
Chcę zrobić a tu wzzędzie nogi potrzebne.
Jak się zwlokę to może jutro otwock dogonię. dziś dogorywam.


niedziela, 5 maja 2019

Może mi się uda

pójść do lasku.
Tam tak pięknie, o ile nie spuszcza się wzroku.
Czas na pokrzywę-śmierdziwę dla roślin-nawóz. nic nie wiem w tym temacie, więc czas na dokształcanie.
Cieszę się, że słońce za chmurami. ziemia w sztobrach nie wyschnie.
Chcę już wrócić na działkę ale jeszcze kilka spraw do załatwienia na mnie czeka. Lilowatej zamówić wizytę domową-choć może uda mi się namówić ją by zrobiła to sama. opłacić jej rachunki a sobie odebrać kfit z pobytu na SOR-ze.
kfiotów kasztanowca cza narwać, zamówić żywokost.
Plany, plany, plany....

sobota, 4 maja 2019

Dzień

Dzień po dniu idę do przodu.
Poranek zaczynam Mozarinem. najpierw było 10mg, potem 15, teraz 20.
wieczór  kończę Trittico 1/3 tabletki, jutru już 2/3. w końcu przesypiam całe 8 godzin.
Awaryjnie Hydroxyzyna. żeby nerwa nie było.
Do tego inhalator, żeby Warszawa mnie nie udusiła.
Atoris przeciw miażdżycowo.
A na bóle w klatce piersiwej, bo i migotanie, i arytmia i skurcze nadkomorowe - wstaję, nawet jak padam na pysk ze zmęczenia czy bezładu i ruszam się pobudzając serducho do normalności.
O alergii nie wspominam.
I tak się toczy dzień za dniem.
Z uważnością, wsłuchiwaniem się w organizm. byle bez stresu, nerwów.
Bo jutra może nie być.

Szaber

Wydziabałam w okolicznym parku roślinki, które za chwilę trafią pod kosiarkę. siedzą w foli na balkonie i czekają na nowe lokum na działce.
Prawda jest taka, że nie chcę mieć tam Wersalu. jedyne systematycznie cięte będą ligustry, jako zapora przed kurzem i błotem ulicznym.
Co więc zdobyłam?
Czarny bez, klon, lipkę i oczywiście jasnotę białą. mam nadzieję, że się przyjmie.
Czego mi brak?
Dzikiej róży, jarzębiny i akacji.
Z ziół - mięty, wierzbownicy.
I to chwilowo byłoby tyle na ten rok. i tak będę musiała to upychać kolanem albowiem przewody różnej maści, szambo, sąsiedzi, orzechy włoskie - mocno ograniczają nasadzenia. areał również.
Powoli się wszystko zaczyna układać.
Z jednej strony ligustr, z drugiej bzy. 3 kolory.
Warzywnik się sukcesywnie powiększa. w końcu prócz szczawiu i fasoli wylazł też burak.
Grządka z marchwią zrobiona.
I tak po kolei i powolutku do przodu.
Co dzień planowa godzina cięcia drzewa na zimę. wiśnia twarda jak cholera. ale do wędzenia idealna. bo i wędzarnia będzie.
Czeka na rozwałkę drewniana komórka, ale najpierw muszę zanabyć maskę. tony ulicznego kurzu w niej zalegają.
Czekam aż posadzone ziemniaki zaczną wyłazić pędami. i korci mnie nowa furtka. o bramie nawet nie ma co mówić.
Mała wuatka zdemontowana. czeka na podłogę i balustradki boć miejsce relaksowe ma tam powstać.
Sensowne zadaszenie nad schodami do Kopciucha, nowe rynny, bajorka2 na deszczówę. ech!