Świrem trąci ale ślimoka nie zabiję. Mać za to robi to hurtowo gdy nie widzę. Fuj!
Ogołocenie działki że wszystkiego poza tujami, irysami i bzami poskutkowało brakiem owadów, a co za tym idzie ptaszorów.
Ludzie śmigają za grzybami a ja za zielskiem. I na ten przykład wczoraj na stacji wareckiej upolowałam: truskawki, babkę wąskolistną, jakiś drobiazg bliżej nieznany ale ciekawy. Gałązki starej jabłoni i tuję pełzającą przy ziemi. Broń buk całą, 2 gałązki do rozsądny coby zakryć szambo.
Czemu ta nielubiane tuja? Ponoć odstrasza kleszcze i nalewka spirytusowa stosowana zewnętrznie, lawendowa odstrasza wszelkie zuo. Niech no tylko ta lawenda mi zacznie rosnąć jak trzeba a będzie nadstawka na ten rok i przyszłe lata. Meszki mi już brzydną. Żrą cicha żem a potem drap się nieprzytomnie człeku.
Dziś upolowałam na ugorze rumianek. Nie tam jakąś marunę tylko prawdziwy.
I znów będę łaziła po działce z zielonym i zastanawiała się gdzie jest dobre siedlisko dla onego.
Po terapii wpadłam na kawę do agencji. Nie bardzo mi się chciało ale tłumaczyłam sobie _ idź do ludzi, rusz ten zadek. Nie bądź odludek. Pogadałyśmy przy kawie, obejrzałam nowy domek szefowej, i jak to w firmie. Z jednej strony za plecami szepty, z drugiej szeroki, powitalny uśmiech.
Co jeszcze?
Chałupy będę ptaszorów wieszać. Siać rośliny motylo i pszczołowabne.
O kurcze! Grzmi! Dawno nie padało 🤣
Zasiedliłam łóżko, Młąda wyjechała nach arbeit do podopieczne. Klucha–Alu ha skwierczy pod drzwiami. Koty śpią.
Śmierdzi w chaty ce, brudno. Ale jak Młądej dobrze to i mi dobrze. Duża jest, sama siusiia to niech się ogarnia.
Otwockiem mać gotuję pyrki do sadzonego i kwaśnego mleka a ja zorientowałam się, że nie posiałam kopru. I jak tu żyć drodzy państwo, jak tu żyć? 😉