piątek, 14 marca 2014

Duch

Gorzkie żale dochodza mnie od Otwocka.
W "majątku" zalągł się duch. Tak przynajmniej twierdzi ciotka, która powoli odchodzi od zmysłów i zarzeka się, że ucieknie z domu. Nie bywam tam ostatnio więc nie potrafię tego określić, w każdym razie efekty są. Potwierdzone. Świadkami.
Przy mnie raz nie wiedzieć czemu talerze się były obsunęły na suszarce. Bywa... może krzywo ustawione może coś...?
Dziwne dźwięki w kuchni bez względu na porę potwierdza ma Mać.
Potwierdza je też bywajaca sporadycznie inna gałąź rodziny.
Potwierdza to pies pt. Bziut, który wodzi oczami za niewidzialnym a momentami sztywnieje ze strachu. Oczka mu mało nie wyskocza z orbit.

A co robi przybysz?

Otwiera drzwi garażowe robiąc klasyczny łoskot, łazi po strychu, dźwięczy saganami i dostarcza wszelkich możliwych rozrywek ciotce.Talerzami jeszcze nie rzuca ale eskalacja działań tego nie wyklucza.

Normalnie domownik.

Aż mnie korci żeby tam pojechać i spotkać ktosia.

Po garach grzebie - znaczy się głodny?

Rany! XXI wiek a tu taki cyrk!

2 komentarze:

  1. Też miałam. Talerze sobie przestawiał i znęcał się nad byłym, jak były dziabnął sobie za dużo i był upierdliwy. Pisałam tam kiedyś, odcinek 13 sagi emigracyjnej.

    OdpowiedzUsuń