środa, 5 marca 2014

Alaska

Zacznę od poczatku.
Coś mi piskało pod doopą. Pisknęło w zasadzie. Zajrzałam pod kanapę-ciemno!, nic, zero. Macam łapą-o!
Mokre, zimne, śliskie... Zagulgotało mna, bo skojarzenie miałam obrzydliwe-pies nawalił mi pod łóżkiem.Wyciagam łapsko, ogladam, wącham- nic nie jedzie, czysta. Sięgam dalej, macam i OPS! Rusza się cóś, wyciągam cósia a to szczeniak.
Lala się rozmnożyła.
Malec był i odszedł, potem drugi - a-Laska, i czeci. Został ino środek, chłopaki powiekszyły grono aniołków. Czemu?
Pierwszemu mamunia za dokładnie dokonała pielegnacji, drugi urodził się martwy. Bywa!

Alaska od pierwszego oddechu nie oglądając sią na nikogo i nic dorwała się do cyca i permamentnie na nim wisi. Mokra,  z na chibcika podwiązaną mną pepowiną robi za ssaka.
Lalka przyjeła toto z dużym zdziwieniem. Mycie odpuściła sobie. Młoda wisi na cycku bo chyba Lalce z tym dobrze.
Przez 4 dni nie widziałam żeby ją choć liznęła. Dupsko myje dopiero gdy zawartość szczylki jest na zewnątrz. I wogle jest mocno zdziwiona tym czymś. Bo ona psów nie lubi.
Każdy pisk małej wywołuje wyindyczenie się, czyli wyciąga szyję maksymalnie do góry i zwysokości z nastawionymi uszami patrzy na toto. Czsem szturchnie nochem i tyle.
Przyznać jej wszak muszę, że nie jest najgorzej. Z legowiska w zasadzie nie wychodzi choć ją korci. Najchętniej śpi gdy młoda jest w pewnym oddaleniu od niej.
Kapryśna się pokarmowo zrobiła, jakieś specyjały czeba jej szykować. Rany!
Cóż podziele się- ona szprotki jako zachęta do przyjecia suchej karmy-ja suchy chleb. A masz babo!

A a-Laska? Mleczarnię ma całą dla siebie, więc po tych 4 dniach wygląda jak walec.

No i uprzejmie informuję, że ten maleńtas jest do odbioru w odpowiednim czasie.
 Jak się da to wrzucę fotki.

Mala śmisznie ubarwiona - czarno-brązowe pręgi poprzeczne ma na brzuszku.

Upsz proszsz informować potencjalnych i nie tylko właścicieli, że za 6 tygodni dziewczę nadobne dędzie na wydaniu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz