niedziela, 30 marca 2014

99,9%

To pewność, że aLaska ma już dom. Nice :D

A u mnie powolutku, lepiej, spokojnie i nie ma co ukrywać duuużo wygodniej.

Bo i zakupki z Pierworodną Suczem, bo i Pierworodna w domku i mogę Ją dotknąć, zerknąć w złoto-niebieskie ślepka, i pogadać i poplocić i jakoś tak pełniej i dobrze.

Na balkonie ogródek się wykluwa, w szafach dalej bajzel bo mam niechcieja. Ogólnie bez przymusu. Jak się chce to się ogarnie, coś wrzuci na ruszt.  Bez parcia.

A zaległości się tworzą :), materiałów przybywa. Próbowałam malować ale to wyższa szkoła jazdy. Nie mam wyczucia, nie czuję pędzli. Malarz ze mnie dupny. Ściany lepiej mi wychodzą :) Jak to mówił mój były- "zardzewiałam".

Akwarele są git, ale... marudzę i głupio się tłumaczę, że kiepskie kolory i wogle. Cóż, ćwiczenie czyni miszcza. Miszczem nie bedę, ale mam nadzieję na postępy.
Mało wiem, mało czytałam, słabo znam malarstwo. Mea culpa :(
Czuć mistrza, czuć jego kreskę i umieć samemu coś namalować z sensem to moje marzenie.
Symbolizm i prostota? Hmm....

Wroniszcza w II pokoleniu zabierają się do robienia gniazda. Jakie to nieporadne guptaki :) Szarpią się z patykami, klecą coś na kształt gniazda i są rozkosznie zakochane w sobie. Takie młodziaki bawiące się w dom :)

Bym pojechała tam i siam, takie cóś kręci mnie ale ... paliwo kosztuje i córka w nerwy mnie wkręca. Czasem depnie mocniej gaz, Sucz ryknie, szarpnie bo ma dobrego kopa a mnie wszystko do gardła skacze. Nie mój nerw :)

Sucz to maździulka, sportówka, niska, czarna, rozdeptana. Wsiadając ląduję całą masą na siedzeniu-zero gracji , a wydłubać się z tego ustrojstwa to niewygoda. Jak stara pierdoła podciągam się przy pomocy drzwi i framugi. Ech :/

A dla córci to super zabawka. Fajna, zrywna.... byle nie szalała za mocno :)
Dobrze Młoda za kółkiem wygląda... stylowo :)

Powoli zbieram się do zrobienia nowej strony tylko Dziadkowi poświęconej.

Bardzo powoli..

wtorek, 25 marca 2014

Rewolucja

W domu potomka Lali i Draba robi za tyrana. Coś za coś - przynajmniej ma pełna rodzinę. :D Ojcu depcze po mordzie, wgryza się w łapy co on przyjmuje z dużym rozbawieniem. Mać, znaczy się Lala rozpuszcza poćwora potwornie. Pozwala na wszystko.
A Alaska śmiga po pokoju rozbijając się o wszystko i wszystko oszczekując. Czasem sprawia wrażenie totalnego ślepoka. W pełnym biegu trafia nochem prosto w powierzchnie płaskie, odbija się od nich bez kwiku i leci dalej. Śmieszna, rozdarta paskuda :D

Do domu zawitała Pierworodna. Miasto Ódź niełaskawe finansowo. Tu lepi. I się  jakoś lepi :D Dziecię się przekwalifikowało. Mechanik samochodowy nastał w domu :) A co!
I motocyklowy :)

Dziewczyna zdolna, sprytna, pojętna i ma wiedzę choć samouk.

A ja  jestem sobie totalnie domowa kobieta. Krzątam się drepcząc po kątach. Tu podetrę, tam podmyję, nasypię, doleję, podleję.
Kopytka oszczędzane nie bolą.

Recykling też uskuteczniam na swoje potrzeby - określone sąsiadką - kreatywnością :) Zgarnięte dechy spod gabarytów piknie zamienią się w półki.

O działaniach za granicami można by poematy pisać. Słucham info i wszystko mi opada. Żyrinowski skądinąd ma niegłupi pomysł. Przerzucić odpowiedzialność, koszty i długi Ukrainy na innych. Tak to widzę. Na razie.

Czy będzie wojna? Pewnie taka XXI wieku. Śmigać będą rakiety. Po dupsku dostaną głównie mieszkańcy dużych miast, metropolie.

Mi już jest wsio ryba. Cyrk w Sejmie, cyrk na oceanie. Wesoło. Szoł dla naiwnych.

Każdy sobie sam dla siebie. Każdy patrzy swego, usiłuje przetrwać. Dokonuje cudów w oszczędzaniu. Dalej chyba się nie da.

Dobrze, że moje leki w miarę tanie, ale i tak kupowałam po kawałku.

Do rodzinnego dostać się nie sposób. Na dzień bieżący  tylko 6 numerków, reszta zapisów z wyprzedzeniem. Kaszana.


sobota, 15 marca 2014

Żłobek

Potomek Lalowy rozwija się za szybko. Stanowczo!
Miejscówka czyli żlobek zrobil się zbyt ciasny i został przeflancowany pod kaloryfer.
Alaska z kolei doczekała się kolejnych ksywek.
Pierworodną ochrzczona -Sajgonką.
Mną - Larwą, Pędrakiem, Glutem, bo zaiste, jak się nieco skłębi to wyglada jak mały robal. Sory, nie maly! Wielki, tłusty pasiasty prosiak. Z charrakterkiem.

Pierwsze kroki już za spaślakiem, pierwsze nieudolne ataki na łapę matki zakończone przyglebieniem, pierwsze wściekłoty.

Powaliła mnie gdy nakwiczała i nawarczała na pudełko grodzace jej przestrzeń. 2 tygodnie i takie cóś? Aparatka ma charakterek. Insza inszość niż niufki moje rodzone.

W dalszym ciągu wisi na cycku, taka jej uroda na ten czas, i wydaje dźwięki. Mlaska, mamrocze, ciumla, połyka mleko z pasją i na głośniku. Tego nie znałam :(? Nie spodziewałam się. Lalka też.
Cały czas zadziwia ją ta progenitura. Zawału dostaje, gdy Pędrak wypełznie na środek pokoju. Stoi nad tłustością i piszczy. W pysk nie weźmie, nagarnia łapani co Glut przyjmuje z dużą dezaprobatą.

Ciekawam co z tego wyrośnie?


piątek, 14 marca 2014

Duch

Gorzkie żale dochodza mnie od Otwocka.
W "majątku" zalągł się duch. Tak przynajmniej twierdzi ciotka, która powoli odchodzi od zmysłów i zarzeka się, że ucieknie z domu. Nie bywam tam ostatnio więc nie potrafię tego określić, w każdym razie efekty są. Potwierdzone. Świadkami.
Przy mnie raz nie wiedzieć czemu talerze się były obsunęły na suszarce. Bywa... może krzywo ustawione może coś...?
Dziwne dźwięki w kuchni bez względu na porę potwierdza ma Mać.
Potwierdza je też bywajaca sporadycznie inna gałąź rodziny.
Potwierdza to pies pt. Bziut, który wodzi oczami za niewidzialnym a momentami sztywnieje ze strachu. Oczka mu mało nie wyskocza z orbit.

A co robi przybysz?

Otwiera drzwi garażowe robiąc klasyczny łoskot, łazi po strychu, dźwięczy saganami i dostarcza wszelkich możliwych rozrywek ciotce.Talerzami jeszcze nie rzuca ale eskalacja działań tego nie wyklucza.

Normalnie domownik.

Aż mnie korci żeby tam pojechać i spotkać ktosia.

Po garach grzebie - znaczy się głodny?

Rany! XXI wiek a tu taki cyrk!

czwartek, 6 marca 2014

Zdrówko

Popełzłam dziś  znów do doktorów. EEG i mammografia.

Bosz! Czy to musi tak boleć?
Sprzęt jest TU na szczęście dobry, cyfrówki. Wychwycą wszystko.

A EEG? Luzik, leżysz, paczysz, dychasz. Wyniki za czas jakiś. Do łapy nie dostałam :/

Codzienny obowiazek mam - znaczy się trońke dorabiam, tak jak lubię-psio.

I w zasadzie na mój kadłub to wystarczy.
Pełzłam do przychodni ślimokiem. Taki stan na dziś.
A to biedro, a to kolano, a to głowa. Gupie to jakieś.

Doktorka doradziła coby na tę osteoporozę sezam sobie zapodać. Zmielony, do wszystkiego +leki.

Lobla! I jedno i drugie musi poczekać.  Na kasę

środa, 5 marca 2014

Alaska

Zacznę od poczatku.
Coś mi piskało pod doopą. Pisknęło w zasadzie. Zajrzałam pod kanapę-ciemno!, nic, zero. Macam łapą-o!
Mokre, zimne, śliskie... Zagulgotało mna, bo skojarzenie miałam obrzydliwe-pies nawalił mi pod łóżkiem.Wyciagam łapsko, ogladam, wącham- nic nie jedzie, czysta. Sięgam dalej, macam i OPS! Rusza się cóś, wyciągam cósia a to szczeniak.
Lala się rozmnożyła.
Malec był i odszedł, potem drugi - a-Laska, i czeci. Został ino środek, chłopaki powiekszyły grono aniołków. Czemu?
Pierwszemu mamunia za dokładnie dokonała pielegnacji, drugi urodził się martwy. Bywa!

Alaska od pierwszego oddechu nie oglądając sią na nikogo i nic dorwała się do cyca i permamentnie na nim wisi. Mokra,  z na chibcika podwiązaną mną pepowiną robi za ssaka.
Lalka przyjeła toto z dużym zdziwieniem. Mycie odpuściła sobie. Młoda wisi na cycku bo chyba Lalce z tym dobrze.
Przez 4 dni nie widziałam żeby ją choć liznęła. Dupsko myje dopiero gdy zawartość szczylki jest na zewnątrz. I wogle jest mocno zdziwiona tym czymś. Bo ona psów nie lubi.
Każdy pisk małej wywołuje wyindyczenie się, czyli wyciąga szyję maksymalnie do góry i zwysokości z nastawionymi uszami patrzy na toto. Czsem szturchnie nochem i tyle.
Przyznać jej wszak muszę, że nie jest najgorzej. Z legowiska w zasadzie nie wychodzi choć ją korci. Najchętniej śpi gdy młoda jest w pewnym oddaleniu od niej.
Kapryśna się pokarmowo zrobiła, jakieś specyjały czeba jej szykować. Rany!
Cóż podziele się- ona szprotki jako zachęta do przyjecia suchej karmy-ja suchy chleb. A masz babo!

A a-Laska? Mleczarnię ma całą dla siebie, więc po tych 4 dniach wygląda jak walec.

No i uprzejmie informuję, że ten maleńtas jest do odbioru w odpowiednim czasie.
 Jak się da to wrzucę fotki.

Mala śmisznie ubarwiona - czarno-brązowe pręgi poprzeczne ma na brzuszku.

Upsz proszsz informować potencjalnych i nie tylko właścicieli, że za 6 tygodni dziewczę nadobne dędzie na wydaniu :)