To pewność, że aLaska ma już dom. Nice :D
A u mnie powolutku, lepiej, spokojnie i nie ma co ukrywać duuużo wygodniej.
Bo i zakupki z Pierworodną Suczem, bo i Pierworodna w domku i mogę Ją dotknąć, zerknąć w złoto-niebieskie ślepka, i pogadać i poplocić i jakoś tak pełniej i dobrze.
Na balkonie ogródek się wykluwa, w szafach dalej bajzel bo mam niechcieja. Ogólnie bez przymusu. Jak się chce to się ogarnie, coś wrzuci na ruszt. Bez parcia.
A zaległości się tworzą :), materiałów przybywa. Próbowałam malować ale to wyższa szkoła jazdy. Nie mam wyczucia, nie czuję pędzli. Malarz ze mnie dupny. Ściany lepiej mi wychodzą :) Jak to mówił mój były- "zardzewiałam".
Akwarele są git, ale... marudzę i głupio się tłumaczę, że kiepskie kolory i wogle. Cóż, ćwiczenie czyni miszcza. Miszczem nie bedę, ale mam nadzieję na postępy.
Mało wiem, mało czytałam, słabo znam malarstwo. Mea culpa :(
Czuć mistrza, czuć jego kreskę i umieć samemu coś namalować z sensem to moje marzenie.
Symbolizm i prostota? Hmm....
Wroniszcza w II pokoleniu zabierają się do robienia gniazda. Jakie to nieporadne guptaki :) Szarpią się z patykami, klecą coś na kształt gniazda i są rozkosznie zakochane w sobie. Takie młodziaki bawiące się w dom :)
Bym pojechała tam i siam, takie cóś kręci mnie ale ... paliwo kosztuje i córka w nerwy mnie wkręca. Czasem depnie mocniej gaz, Sucz ryknie, szarpnie bo ma dobrego kopa a mnie wszystko do gardła skacze. Nie mój nerw :)
Sucz to maździulka, sportówka, niska, czarna, rozdeptana. Wsiadając ląduję całą masą na siedzeniu-zero gracji , a wydłubać się z tego ustrojstwa to niewygoda. Jak stara pierdoła podciągam się przy pomocy drzwi i framugi. Ech :/
A dla córci to super zabawka. Fajna, zrywna.... byle nie szalała za mocno :)
Dobrze Młoda za kółkiem wygląda... stylowo :)
Powoli zbieram się do zrobienia nowej strony tylko Dziadkowi poświęconej.
Bardzo powoli..
A u mnie powolutku, lepiej, spokojnie i nie ma co ukrywać duuużo wygodniej.
Bo i zakupki z Pierworodną Suczem, bo i Pierworodna w domku i mogę Ją dotknąć, zerknąć w złoto-niebieskie ślepka, i pogadać i poplocić i jakoś tak pełniej i dobrze.
Na balkonie ogródek się wykluwa, w szafach dalej bajzel bo mam niechcieja. Ogólnie bez przymusu. Jak się chce to się ogarnie, coś wrzuci na ruszt. Bez parcia.
A zaległości się tworzą :), materiałów przybywa. Próbowałam malować ale to wyższa szkoła jazdy. Nie mam wyczucia, nie czuję pędzli. Malarz ze mnie dupny. Ściany lepiej mi wychodzą :) Jak to mówił mój były- "zardzewiałam".
Akwarele są git, ale... marudzę i głupio się tłumaczę, że kiepskie kolory i wogle. Cóż, ćwiczenie czyni miszcza. Miszczem nie bedę, ale mam nadzieję na postępy.
Mało wiem, mało czytałam, słabo znam malarstwo. Mea culpa :(
Czuć mistrza, czuć jego kreskę i umieć samemu coś namalować z sensem to moje marzenie.
Symbolizm i prostota? Hmm....
Wroniszcza w II pokoleniu zabierają się do robienia gniazda. Jakie to nieporadne guptaki :) Szarpią się z patykami, klecą coś na kształt gniazda i są rozkosznie zakochane w sobie. Takie młodziaki bawiące się w dom :)
Bym pojechała tam i siam, takie cóś kręci mnie ale ... paliwo kosztuje i córka w nerwy mnie wkręca. Czasem depnie mocniej gaz, Sucz ryknie, szarpnie bo ma dobrego kopa a mnie wszystko do gardła skacze. Nie mój nerw :)
Sucz to maździulka, sportówka, niska, czarna, rozdeptana. Wsiadając ląduję całą masą na siedzeniu-zero gracji , a wydłubać się z tego ustrojstwa to niewygoda. Jak stara pierdoła podciągam się przy pomocy drzwi i framugi. Ech :/
A dla córci to super zabawka. Fajna, zrywna.... byle nie szalała za mocno :)
Dobrze Młoda za kółkiem wygląda... stylowo :)
Powoli zbieram się do zrobienia nowej strony tylko Dziadkowi poświęconej.
Bardzo powoli..