Mam plan. Plan ogólny na każdy dzień, gdzie główny punkt to leżakowanie ok południa, a z dnia na dzień szczegółowy. I tak to leci.
Przez najbliższy miesiąc rehabilitacja, więc co dzień śmigam na rowerze i pełznę podziemnym przejściem pod torami. Swoją droga nie rozumiem czemu nie robią w miastach tuneli na torowiska. Wygodniejsze i bezpieczniejsze dla mieszkańców..
Co dzień wycinamy swoje maliny. Zaczął się sezon borówkowy. Pomidory dalej zielenieją na krzakach. Poziomki wcinam regularnie.
Kaczki nakarmione, nowa grządka skręcona częściowo. W sobotę maja przywieźć ziemię.
I zrobiłam pierwsze gotowanie na kuchence polowej. Genialna rzecz. Kilo bobu gotowało się może 10 minut na kilku patykach. A ja oczywiście wpadłam w panikę albowiem w czasie gotowania palenisko się wypalało z jakiśresztek czegoś i nieco śmierdziało jakimś olejem, łomot serca, przerażenie, że....co? No właśnie, czemu! Domniemywam ze z powodu nowego działania, nowych czynności. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Podobne do tego przed wizyta w urzędzie, sadzie. Brr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz