... z niewielkimi przerwami. Czekam na choć małą przerwę by zakryć pokrywę szamba bo tak leje, że w końcu je zapełni.
Byłam dziś u dermatologa. Domowy dał skierowanie sam sobą. Ze zmianą skórną na policzku bywałam co jakiś czas u dermatologa w Sanie. Zawsze było - nie ma czym się martwić. Na następny tydzień umówiona na wycięcie tego czegoś. No i pójdzie do badania. I okaże się co to za cudo. Bo lekarzowi - z Cepeleku - bardzo się nie podoba.
Okulary nowe obstalowane, bo to przez te cholerne skoki ciśnienia trochę rogówka mi się zepsuła i nabyłam astygmatyzm. Więc tak to.
Kaczki rosną. Każdego dnia większe, więcej piórek mają. Alaska po zatruciu doszła już do siebie.
A ja przeniosłałam się do Arktyki bo na Berdyczowie nie do wytrzymania. Domek nagrzewa się jak piekarnik.
W Arktyce z kolei po kilku dniach deszczu i uchylonych oknach wszystko jest wilgotne. Nie zdążyłam jeszcze zrobić wentylacji. Zresztą nie mam pojęcia co i jak będzie. Niedawno kładziony dach przecieka. I na jednym i na drugim domu. Masakra.
Młąda z Babelotem co jakiś czas drą koty. Opada mi wszystko.
Babelot z upodobaniem gra księżną. Bo ma swoje lata i wszystko jej się należy. Nie zwró" uwagi - bo obraza. Nie zwrócisz - bieda i szloch. Bo robi głupoty. I tak dokoła Macieju.
Czas na sterylizację zwierzaków. Na koszt gminy może się uda.
Młąda dalej bez kasy choć z przyznanym iłkiem rehabilitacyjnym. Ale jeszcze bez decyzji. Lekarz naciska by mieszkała sama w Warszawie. Ona nie chce. Tu cisza, #eieże powietrze i internet.
Wnusio rośnie jak na drożdżach. Już 2 kg przybrał od porodu a nie ma jeszcze miesiąca. Długi kluseczek. Może pójdzie że wzrostem w mojego ojca. On miał prawie 2 metry. Koleś jest przerozkoszny. Miniasty go rozpęku i przesłodki. Nasz skarbuś kochany.
I to tyle na razie.
Pada, ale nie jest nudno. Zawsze jest coś do zrobienia.
Trzymajcie się sucho!
Nie pływajcie za dużo ;)
Byłam dziś u dermatologa. Domowy dał skierowanie sam sobą. Ze zmianą skórną na policzku bywałam co jakiś czas u dermatologa w Sanie. Zawsze było - nie ma czym się martwić. Na następny tydzień umówiona na wycięcie tego czegoś. No i pójdzie do badania. I okaże się co to za cudo. Bo lekarzowi - z Cepeleku - bardzo się nie podoba.
Okulary nowe obstalowane, bo to przez te cholerne skoki ciśnienia trochę rogówka mi się zepsuła i nabyłam astygmatyzm. Więc tak to.
Kaczki rosną. Każdego dnia większe, więcej piórek mają. Alaska po zatruciu doszła już do siebie.
A ja przeniosłałam się do Arktyki bo na Berdyczowie nie do wytrzymania. Domek nagrzewa się jak piekarnik.
W Arktyce z kolei po kilku dniach deszczu i uchylonych oknach wszystko jest wilgotne. Nie zdążyłam jeszcze zrobić wentylacji. Zresztą nie mam pojęcia co i jak będzie. Niedawno kładziony dach przecieka. I na jednym i na drugim domu. Masakra.
Młąda z Babelotem co jakiś czas drą koty. Opada mi wszystko.
Babelot z upodobaniem gra księżną. Bo ma swoje lata i wszystko jej się należy. Nie zwró" uwagi - bo obraza. Nie zwrócisz - bieda i szloch. Bo robi głupoty. I tak dokoła Macieju.
Czas na sterylizację zwierzaków. Na koszt gminy może się uda.
Młąda dalej bez kasy choć z przyznanym iłkiem rehabilitacyjnym. Ale jeszcze bez decyzji. Lekarz naciska by mieszkała sama w Warszawie. Ona nie chce. Tu cisza, #eieże powietrze i internet.
Wnusio rośnie jak na drożdżach. Już 2 kg przybrał od porodu a nie ma jeszcze miesiąca. Długi kluseczek. Może pójdzie że wzrostem w mojego ojca. On miał prawie 2 metry. Koleś jest przerozkoszny. Miniasty go rozpęku i przesłodki. Nasz skarbuś kochany.
I to tyle na razie.
Pada, ale nie jest nudno. Zawsze jest coś do zrobienia.
Trzymajcie się sucho!
Nie pływajcie za dużo ;)
To bieda z tym dachem, nie da się jakoś zareklamować ? Znam ten problem z autopsji (przeciekającego dachu) i, niestety, już paru "fachowców" usiłowało go naprawić. Zdaje się, że ostatniemu się udało (odpukać !) , albo dach uległ cudownemu samonaprawieniu :) Ale skoro u Ciebie tak pada, to pewnie w ogródku masz udany rok ? U mnie, niestety, susza , i latam wieczorami z konewką.
OdpowiedzUsuńSuper, że córa ma przyznany zasiłek. Wnusio faktycznie rośnie jak na drożdżach :)
Muszę wleźć na strych i ufocić wszystko. Poszukać rachunku od " fachowców". Co do deszczu - to ten rok jest bardzo urodzajny 😁 w ogródku busz, wszystko rośnie jak szalone. I dobrze.
OdpowiedzUsuń