miałam swego czasu pogawędkę.w temacie dotyczącym korzyści wynikających z pracy w danym zawodzie. w oparciu o nieznany mi cytat mówiący, że jak wół mieli zboże, to i przy okazji się nażre. w związku z tym, każdy ma prawo korzystać z tego w czym robi. na swój własny użytek. i tak se myślę, że idąc, jak dla mnie tym tokiem myślenia błędnym, geodeta może na ten przykład, każdego dnia odmierzyć sobie działkę, kucharka korzystać z dóbr nabytych kim innym, sprzedawca robić w sklepie w którym pracuje zakupy za free, itd, itp. a co Wy o tym myślicie? czy są jakieś granice w tym zakresie? czy korzystanie z czyiś dóbr można w jakikolwiek sposób usprawiedliwić?
Moim zdaniem korzystać można jedynie ze swoich dóbr, a nie cudzych!
OdpowiedzUsuńDenerwują mnie też wszystkie przywileje, typu deputaty dla wybranych, czy dodatki dla mundurowych?
A nauczyciel kredę zajadać... Nie - głupi tok myślenia!
OdpowiedzUsuń