poniedziałek, 15 września 2014

Nie pękać! Nie kwękać! I "w każdym razie"

Czyli zebrałam d...pę w troki i poszłam! W międzybruździe. Co ma być to będzie ale szkoda tak pięknej pogody.

Najsamprzód ( hłe, hłe ;p) Góra Kalwaria. Jak zwykle sielsko, anielsko. Może są inne, niezbyt miłe,  aspekty tego miasteczka ale poza gooownianymi w starych koszarach carskich innych nie zaznałam. Z buta pognalam do pizzerni. Zaparłam się, że na głodniaka nigdzie nie lezę. Nakarmiona jak tuczna gęś powlokłam się krokiem Dziwaczki. Jak lazła, tak lazła, ale do przodu.
Nafutrowana po kokardkę, zmuszona do pożarcia mega lodziszcza, lazła i kapała. W końcu wkurzona oddała rożek. Bo porcja nie do przelizania(?) Dobre, na naturalnych składnikach, ale co za dużo... to wiadomo!

Sielskość i braterskość dał poznać młody na rowerku. Zawiesiłyśmy się na przejściu, zielone jak wół a my stoimy.
- przechodzić - drze się szurpaty łebek z drugiej strony ulicy. Lobla! Ju! Przechodzimy.
Lubię tak! Człowieka się widzi. Nie niknie w tłumie. Nie ma koszmarnej anonimowości metropolii.
Ze schodków sklepu pada pytanie:
- a te lody gdzie można kupić?
Jasne, że odpowiadam. Jest człowiek. Mogę pomóc. Widzę i jestem widziana. Czasem aż za bardzo, ale to w bliskości Wawy.

Dokaczkałam na skarpę, nad starorzecze Wisełki. Dla tego tylko widoku mogłabym tu mieszkać. Morze zieleni w dole i aż po horyzont, który nie kończy się 5m dalej na betonowej ścianie bloku. Wzrok pędzi niczym nieograniczony w dal, hen przed siebie gdzie ciemną linią łączy się ziemia z niebem.

Dopełzłam za stadion. Sucho, pusto, siadłam na ościstem. A tu grzyb. Dziwny maślak. Wyrośnięty a w zasadzie już ususzony. Hmm.. ? O co chodzi?

Zalety małego miasteczka. Cisza, chłodek wieczorny od lasu i pól, widzialność, wszędobliskość, piękne widoki, ceny niższe niż w Wwie. + pierdylion inych jeszcze mi nieznanych.


Truskaw. Nie grzybobranie, spacer, nasączanie się dzikiem i świeżem. Ludzi jakby mniej, wieść gminna niesie, że wszelkie siły straży leśnej, jak i policji konnej i wszelkiej innej maści rzucono do łapania grzybiarzy. I jakoś się nie dziwię. Bo jest pełno badziewia porozrzucanego po ścieżkach i drogach puszczańskich. Z chęcią dopadłabym "artystę", który wymyślił szczególną nić Ariadny. Co 5m rzucał kawał gazety na drogę. Coby się nie zgubić. Ech!!! ręce opadają.
Małe dzieci w głębi puszczy drą paszcze bardzo konkretnie.: -mamo, mamo - z mocą megafonu. Rany, już świńskich truchtem zaczęłam gnać by ocalić sierotkę gdy z dali równie głośno paszczu drze mać! Obrzydło mi to miejsce. Znalazłam se na wschód od Wawki. Lepiej, ciszej. Ale gdzie? O! Tym razem już sza!

W każdym razie w drodze powrotnej wdepły my do przybytku zwanego "Dziuplą". Dziecko stawiało. Ja marudziłam bo ceny konkretne. Ale tam!
- Mamuś, ja chcę choć trochę się odwdzięczyć!

Ddopsz, to kopytka z dzikim sosem poproszę. Dziecko sarenkę. Pyszne, dzikie, delikatne żeberka. Eko maniacy nie musicie czytać i komentować!
W każdym razie moja już tak struta, że uznała dobre za zbyt dobre i postanowiła się tego pozbyć. W okolicach 20-tej, w bocznej uliczce Lasek użyźniałam z siłą wodospadu drogę dojazdową do jakiejś posesji. Pewnie rano "błogosławili" mnie konkretnie.
Sori!, ale szalet miejski nie istnieje w infrastrukturze Lasek.
Jednym słowem jedzonko za dzikie dla mnie, drogie, i mało, choć smaczne, domowe ale nie walące na kolana. Porcja II dania jak dla dziecka.

Korzystając z "okazji" weszłyśmy do sanktuarium Matki Bożej z Guadelupe. Msza św. była. I jak zwykle wylazłyśmy z "łupami". Cudnej dobroci ksiądz-chuderniaczek, przemiła pani. A śpiew? Coś dla Dzieciątka :) Świetna akustyka, głośno, głośno!

No co? Przecież mówiłam, że kocham łazić po kościołach :)


A widocznść "a la Truskaw"? Szczególna culturka ;/ Szłam z Młądą za łapkę lub objęte, bo chłodno i jakby łatwiej. No i oczywiście, bo cultura tu prima sort:
-lesby itp teksty leciały za nami...

Ech... Truskaw buraku!!!


A swoją drogą moje sweet focie przystanku w Truskawiu przyniosły dobry skutek. Jest nowy, śliczny :) Na razie bez smug krwi i śladów porachunków przy pomocy butelki i sztachety.

Żegnaj przaśny Truskawiu!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz