Kocham, uwielbiam babrać się, grzebać, rozgrzebywać i tarzać się życiu życiem. Mieć zapełnioną każdą chwilę, każdy moment, czuć, że coś robię, potrzebnego, pożytecznego, pomocnego.
Na ten przykład zamieniłam się ostatnio w malarza pokojowego. W pełnej kontemplacji ciszy i skupieniu odnawiam futryny okienne. Nic to, furda, ktoś powie. Może dla tego kogoś. Dla mnie pychota :D
Inspiracja PPŁ działa cuda i mam cudnie ozdobiony murek w pokoju. Za chwilę pewnie wrzucę fotki, ale nie już. :p
Motorek w zadku znów zaczyna mi działać, znów na najwyższych obrotach, jakaś Łaska nademną czy CÓŚ bo sama siebie nie poznaję, znaczy nie poznaję tej z lat ubiegłych. Zwiędłej, obolałej, wiecznie sarkającej i utyskującej. Mordęga dla mnie i okolicy. Znów te naście wraca i git!
Żałoba zwana depresją mija.
Życie rozwija swoją wstęgę, ciągle coś nowego zapisuje, nowe wątki się pojawiają w tych istniejacych jak w DOSie. :)
Lubię, pyszniejsze to jest niż najlepszy deser, zwłaszcza, że w moim tempie i na moich warunkach i to też lubię. Bata nad sobą - nie, i chwała, że nie ma.
Wszędzie mi dobrze bo i mam jakieś takie wrażenie, że wszędzie jestem u siebie :)
Staję nie raz i nie dwa w polu, lesie, na wzniesieniu i piękno, które mnie otacza zapiera dech w piersiach, aż dławi ze wzruszenia. Czy widzicie to samo? Piękno kruche, przemijające, chwile, które nie wrócą?
Wyciągam ręce ku niebu, kłonię się ziemi i dziękuję za TĘ właśnie chwile, za życie.
Na ten przykład zamieniłam się ostatnio w malarza pokojowego. W pełnej kontemplacji ciszy i skupieniu odnawiam futryny okienne. Nic to, furda, ktoś powie. Może dla tego kogoś. Dla mnie pychota :D
Inspiracja PPŁ działa cuda i mam cudnie ozdobiony murek w pokoju. Za chwilę pewnie wrzucę fotki, ale nie już. :p
Motorek w zadku znów zaczyna mi działać, znów na najwyższych obrotach, jakaś Łaska nademną czy CÓŚ bo sama siebie nie poznaję, znaczy nie poznaję tej z lat ubiegłych. Zwiędłej, obolałej, wiecznie sarkającej i utyskującej. Mordęga dla mnie i okolicy. Znów te naście wraca i git!
Żałoba zwana depresją mija.
Życie rozwija swoją wstęgę, ciągle coś nowego zapisuje, nowe wątki się pojawiają w tych istniejacych jak w DOSie. :)
Lubię, pyszniejsze to jest niż najlepszy deser, zwłaszcza, że w moim tempie i na moich warunkach i to też lubię. Bata nad sobą - nie, i chwała, że nie ma.
Wszędzie mi dobrze bo i mam jakieś takie wrażenie, że wszędzie jestem u siebie :)
Staję nie raz i nie dwa w polu, lesie, na wzniesieniu i piękno, które mnie otacza zapiera dech w piersiach, aż dławi ze wzruszenia. Czy widzicie to samo? Piękno kruche, przemijające, chwile, które nie wrócą?
Wyciągam ręce ku niebu, kłonię się ziemi i dziękuję za TĘ właśnie chwile, za życie.