Gratisem są chore koty Pierworodnej. Podobno na koci katar zapadają tylko kocięta a tu suprise. Obie koteczki zasmarkane. Kichaja tak, że mało im się głowiny nie urwą. A moje szczęściem nic.
Choraski od wczoraj na antybiotyku. Szczęściem znam Kocią Mamę i ona podpowiedziała jaki lek podać. Szczęściem znam weta i on nieodpłatnie wypisał receptę. I szczęściem jest, że lek jest tani więc żyć będą.
Jakaś magia jest w tym wszystkim. Coś niebywałego. 8zł ratuje życie.
A w Otwocku - Wujek na podłodze. Wczoraj spadł, przeniesiony na łóżko znajomymi po jakimś czasie znów się zsunął i już tak został. Otulany , nieprzytomny wędruje po podłodze wołając Mamę i Babcię.
Szpital nie przyjmie, w domu nie ma jak go unieruchomić więc radzą sobie Obie jak mogą.
Ciocia już staje do apelu, Mama trzyma się mocno ale przeżywają Obie strasznie.
Ja się w końcu wyspałam. Tylko nocą Pampuszek kichusiał mi w ucho.
Przyszła wieczorem do mnie , popatrzyła, dostała zaproszenie i zaległa stutonowym kotem przesłaniając ekran telewizora. I włączyła mruczenie. Zadowolony był kot :)
Mała Kotka znikła. Znaczy się rano nie było jej w szafie na półce. Znaczy się antybiotyk działa i ma się lepiej. Spała na krześle.
A cały wczorajszy dzień obie chore okupowały 2 półki w szafie.
W domu spokojnie. Młoda jeszcze śpi. A ja będę brykać po południu do Wujostwa. Taki live.
Może PO przeniesiemy się tam z Anią a mieszkanie wynajmiemy? Może. Bo Ciotka sama nie da rady. A kasa się przyda. I "radośnie" będę kwitła z dwiema staruszkami i Dzieciną. Ciemność wiedzę, ciemność :(
Choraski od wczoraj na antybiotyku. Szczęściem znam Kocią Mamę i ona podpowiedziała jaki lek podać. Szczęściem znam weta i on nieodpłatnie wypisał receptę. I szczęściem jest, że lek jest tani więc żyć będą.
Jakaś magia jest w tym wszystkim. Coś niebywałego. 8zł ratuje życie.
A w Otwocku - Wujek na podłodze. Wczoraj spadł, przeniesiony na łóżko znajomymi po jakimś czasie znów się zsunął i już tak został. Otulany , nieprzytomny wędruje po podłodze wołając Mamę i Babcię.
Szpital nie przyjmie, w domu nie ma jak go unieruchomić więc radzą sobie Obie jak mogą.
Ciocia już staje do apelu, Mama trzyma się mocno ale przeżywają Obie strasznie.
Ja się w końcu wyspałam. Tylko nocą Pampuszek kichusiał mi w ucho.
Przyszła wieczorem do mnie , popatrzyła, dostała zaproszenie i zaległa stutonowym kotem przesłaniając ekran telewizora. I włączyła mruczenie. Zadowolony był kot :)
Mała Kotka znikła. Znaczy się rano nie było jej w szafie na półce. Znaczy się antybiotyk działa i ma się lepiej. Spała na krześle.
A cały wczorajszy dzień obie chore okupowały 2 półki w szafie.
W domu spokojnie. Młoda jeszcze śpi. A ja będę brykać po południu do Wujostwa. Taki live.
Może PO przeniesiemy się tam z Anią a mieszkanie wynajmiemy? Może. Bo Ciotka sama nie da rady. A kasa się przyda. I "radośnie" będę kwitła z dwiema staruszkami i Dzieciną. Ciemność wiedzę, ciemność :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz