piątek, 19 lutego 2016

nic ciekawego

urwałam się jak pies z powroza. Bilet miesięczny to swego rodzaju wolność i wyzwanie. Mogę korzystać z niego ale czy chcę? Chcę i to bardzo.
najpierw doładowanie surówkami lodówka a potem wypad do arkadii.
psy wyspacerowane solidnie.
pełna roboczodniówka na nogach. I dałam radę. Jupi :) dumna jestem niesłychanie.
dziś domowe przebieranie stópkami. Sagany i te rzeczy. Nic ciekawego.
spotkana sąsiadka uświadomiła mnie, że ten Kajetan od zbrodni to wnuczek naszej sąsiadki.
że trochę zazdrościła tamtej rodzinie, że taki super dom, wybitne, utalentowane dzieci a jej takie zwykłe, przeciętne.
no i pacz. Dramat.
oczywiście zostałam przepytana na okoliczność pięknego. Boć swego czasu to postać szeroko znana była i w pamięci mieszkańców zapisał się solidnie. Szczegóły pomińmy milczeniem.
w każdym razie przeżyła szok, że onemu dobrze się wiedzie. Ma stałą pracę. Itd. Czy myślała, że dzieciątko w kryminale?
w każdym razie szok i zaskoczenie. I dobrze. Piękny dobre geny ma i twardy jest. Jak coś postanowi to da radę. A teraz pięknie ogarnia.
dziś drugi dzień masakrowania kopytek. Nie odpuszczę. Albo dam radę albo się rozsypię. A że historia uczy, że rozsypać się nie jest łatwo, to wniosek jest oczywisty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz