sobota, 27 lutego 2016

gupia ja gupia

miałam ubezpieczyć mieszkanie. Na żadną astronomiczną kwotę. Ot tyle by w razie czego mieć pare groszy na remont. To w razie czego to od zdarzeń losowych. Zapomniałam i mam znów pasztet.
sąsiad po raz pierdziesiąty zalał mi łazienkę. Zacieki na suficie i ścianach jak bure tapety. Lało się również w przedpokoju. I teraz farba z sufity odłazi płatami.
polazłam do gostka, mówię o krzywdzie a on paczy na mnie jak na oszołoma.
wzięłam gnoja za pirze, zaciągnęłam do chatynki i mówię:
- pacz pan
- eeee... Bo... Poprzedni lokatorzy mówili że pani przesadza i no faktycznie.
uwieczniłam zdjęciami szkody. Pogadałam z gościem. Delikatnie zasugerowałam naprawę szkody.
cisza
krzywda rosła we mnie, więc polazłam do dziada i pytam jak białego człowieka i mówię jak do białego. Już drukowanymi. Że oczekuję naprawy. Nie już natentychmiast, bo rozumiem, że nikt nie jest przygotowany ot tak na niespodziewane wydatki. Propozycje otrzymał 2. Albo sam naprawi szkodę, albo nabędzie materiały naprawcze. Se zrobię sama. Pazerna nie jestem czekam.
siłą rozpędu najszło mnie na remontowanie. Początek to moja dziupla.
graty powynoszone, książki z półek zdjęte i poupychane po kątach. Ściany częściowo zdarte z farby. Dziś szpachlowanie dziur i walka z listwą przypodłogową. Lekko na 2cm odbiła od ściany.
przy okazji sprawdzę kable w lampie bo świeci fanaberyjnie. Czyli przeważnie nie. Bo to stare aluminiowe przewody.
robię to co na razie nie wymaga kasy. Miała być robótka i nadzieja była. N
z naciskiem na była.
trudno.
a w chatynce na razie spokój. Panika wieczorna wczoraj. Opanowana częściowo. Kurczę! O co chodzi? Zupełnie myślenie logiczne mi się wyłącza. Fak! Nie poznaję siebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz