wtorek, 28 stycznia 2014

cd

Siedzę w poczekalni, ludzi tłum -średni.
Umówiona na konkretną godzinę.
Wchodzi numerek.
Za nim luzak, numerek, luzak, numerek, luzak. Jakaś doktorka nietutejsza.
Bezsilność kwurza, już mnie zaczyna telepać. Łzawo. Z bezsilności. Dam radę!
Za drzwi dochodzi beztroski śmiech a po chwili cudza doktorka z ciastkiem w zębach. Szlag!!!
Wchodzi numerek. Stary. Co on u cipologa robi? Bo to 75+
Mija 40 minut. W końcu ja!
Gadu gadu, pitu pitu, o badaniach, których nie było, a być powinny już dawno wykonane, o poprzedniej lekarce - tu tej aktualnej strzydła opadły - na gupie teksty onej.
Dobra! Zrobi się.
A na razie plasterek.

Mały, bezbarwny, przylepny, wymienialny. Z hormonami.

Przyszedł w końcu na to czas.

Średniowiecze dawno minęło. Nowa epoka najstała. Idźmy z duchem czasu.

Plasterek wygodny, wymienialny co tydzień. Na razie żadnych przykrości nie sprawia. Jakby lepiej i sympatyczniej jest.

Pożyjemy - zobaczymy.

jeszcze tylko okulista, ortopeda i dentysta.

Remont pełną para :)))


1 komentarz:

  1. Plasterek bez badań?
    Trzymaj się!
    Ja się przymierzam do remontu i tak mi schodzi na tym..

    OdpowiedzUsuń