W sumie dużo. Z mniej fajnych rzeczy - byłam u orzecznika. Czekam na decyzję a tymczasem żyjemy oszczędnie choć nie przymieramy głodem.
Standardowy układ posiłków czy ich racjonalność poszedł na grzyby.
Jemy wtedy kiedy jesteśmy głodne, bierzemy to na co mamy ochotę w ramach tego co jest w lodówku czy na działce.
Sezon na czereśnie minął ale wszystkie obżarłyśmy się nimi po kokardkę.
Poranny udój ogórków to 2-3 kg co 2-3dzień. Czasem uda się zrobić kilka słoików ale przeważnie pożeramy na bieżąco.
Co do ogórków to tradycyjna uprawa czyli pełzaj po ziemii zupełnie mi nie pasuje. Więc pierwsza grządka jest stelażowa. Ogórcy dyndają w powietrzu. Dokładnie tak samo jest z pomidorami. Owijane są wokół sznurka.
Posiane buraki na wciąż dostarczają mi botwiny na zimę, na zupkę - pod warunkiem, że są ziemniaki i śmietana.
Lub na surówkę. Siekam drobno liście z łodygami. Dodaję śmietanę, sok z cytryny, pare kropli magi i godzinkę to leżakuje. Polecam. Pycha.
Jak mnie natchnie to robię zieloną surówkę metodą Tombaka czyli 5 lub więcej warzyw - zielonych i tyle. Dostarcza to pakiet wszystkich witamin i minerałów.
Pożeramy kabaczki.
Maliny na razie w homeopatycznych ilościach. Agrest sypnął i porzeczki też.
Pomidory na razie zielone bo małe były gdy wysadziłam a kręgosłup odmówił posłuszeństwa. Więc jeśli Młąda podleci je nawozem to dobrze a jak nie to nie.
Z Dziwaczek alias Tik-Tików zostały. Dwa. Dzielnie koszą trawę a ja czekam na koniec zbiorów by udostępnić im całą działkę w celu pogromu ślimaków.
Wrotycz w tym roku zadeptały kaczki, za to piołun gro i bucy.
Mydlnica zebrana do suszenia i ukorzeniona. Żmijowiec jest. Wiesiołek jest i pierdylion innych ziół łącznie z kfiotkami jasnoty białej. Uwaga! Doskonałe zioło dla okolic bikini dla kobiet przy jakiś zakażeniach bakteryjnych.
A z działki suszy się mięta różnych odmian. Tymianek, marianek no i zaskoczenie - hyzop. Miała być szałwia lekarska kupiona w sadzonce a jest co jest.
Malwy nie przetrwały mrozów a za to pięknie fioletem cieszy oczy jeden ze ślazowców. Papryka rośnie. Nie zrywać przed zimą 🤣🤣🤣 nacięłam się zrywając wcześniej. Ohyda.
Jeżyny zgłupły. Wylazły poza pergolę. Róża, która była łamana, stała w miejscu i wogle przeżywała wszelkie plagi, w tym roku szaleje.
No i miałyśmy dzikich lokatorów. Przez kilka miesięcy. Młoda wracając ze sklepu usłyszała szelest i znalazła ślepe wiewiórki. Wypadły z gniazda. Karmione mlekiem kozim - broń buk krowim, nie tolerują -wyrosły na zadziornych, wszędobylskich a na końcu rudych barbarzyńców niszczących, obsrywających i zasikujących wszystko nicponi. 🥰😍😘 Poszły na swoje czyli do lasu. Mamy nadzieję że prowadzą szczęśliwe życie.
Dorobiłam się kuchenki z drugiego obiegu. Korzystam ze wsparcia żywnościowego z fundacji. Gdyby nie one, to byłaby totalna lipa.
Koćkot ma się dobrze. Jest kotełem wychodzącym. Łowi myszy i nornice. Dobry kot! A nornice już zaczynają się pakować do domu. Idzie zimniocha . Brrr
I to tyle na razie.
Czekam na wiśnie, śliwki, brzoskwinie na przyszły rok. Jesienią dosadzę ze 2odmiany jabłek.
Poluję na lipę ale nie mogę trafić za to jarzębina, którą skutecznie zdemolowały psy, objawiła się na grządce.
Poszukiwania wierzbówki jak na razie spełzły na niczym. Ale mam nadzieję że w końcu ją trafię. W sumie trafiłam 😁 w lesie. Kilka mizernych łodyg. Czekam na przyszły rok. Dziabnięta jedna do posadzenia w ogródku odmówiła współpracy ale liczę że jednak pójdzie kłączem. Jak nie u mnie to w lesie.
Co tam jeszcze?
Córko przyjeżdża w wnukiem. Ostatnio zabrałam brzdąca - nie chodzącego - na plac zabaw dla dzieci. Gorylkował nieprzytomnie. Zachwycony przeogromnie. Cóż. Dzieci rosną a ten szkrab już jest gotowy by zaistnieć w grupie. Co prawda bardziej skupiony na ogarnianiu otoczenia i sprzętów, ale grzecznie robi łapką - halo- do wszystkich. Uprzejmie sprawdza czy cudze rowery są stabilne mocno nimi szarpiąc🤣, sprawdza stabilność ogumienia kół w wózkach i przybija piątki gdzie popadnie 🤣🤣🤣.
Jest cudownym ogarniaczem. Mega samodzielnym i z dużym poczuciem bezpieczeństwa
Zaliczywszy kilka konkretnych gleb stwierdził że pozycja na dwóch jest pase, gorylkowanie jest szybsze i bezpieczniejsze . I tak pomyka z prędkością światła. Jada samodzielnie czasem dokarmiany.
To jego jedzenie to jest baja. Siada do stołu jeno w pieluchu bo wiadomix. Jadło jest wszędzie. Część w paszczy, część na człowieku, część równomiernie rozsmarowania na blacie a reszta ląduje w psiej paszczy brata
Tak, tak! Matko nabyło mu psubrata. Yorka. Zintegrowali się idealnie. Piesior żyje i ma się doskonale choć nieraz brat wyszarpał go za kłaki. Za to on nie pozostaje mu dłużny podgryzając go, podszczypując i zaiwaniając zabawki. Szaleją razem jak pijane zające 🤣🤣🤣
Wszystko? Chyba wszystko.
A! Już mną tak nie pizga. Drgawki mam ino mniejsze. Za to każdorazowe wyjście gdzieś poza działkę to zgon jedno lub kilkudniowy.
To akurat mi nie przeszkadza. Jeno boli.
Ale jak to mówią:- boli? Znaczy że żyjesz!
Amen!
Ps. Zdjęć nie będzie póki nie ogarnę jakiegoś programu do wstawiania zdjęć. Znacie jakiś dobry i szybki?
Z Googlem nie mogę się dogadać 🤣🤣🤣
Fajnie, że się odezwałaś i że dajesz sobie radę, mimo tylu przeciwności. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń