Rzekło się, rzekło.
Że zostajemy na zimę w Otwocku. We 3. Chyba że babelot wymięknie, no to wtedy we 2.
Dla nas z młądą żadna różnica jeśli chodzi o poziom celcjuszów. W Warszawie zimą zimniocha a na rencie to ja se mogę na obrazku pooglądać nowe okna 😁
Kaczki żyją i trza im dom w końcu zbudować. Żyją do przyszłego roku póki któraś nie sądzie na jajkach.
Piesy mają się doskonale.
Babelot grzecznie łyka piguły i trzyma się twardo.
Ja zasiedliłam Arktykę. W końcu dorobiłam się własnej sypialni.
Okno w Berdyczowie prawie po malowane. Prawie bo babelot najpierw trzeba przesadzić do mnie, żeby móc dokończyć malowanie. W każdym razie co się dało to zakitowałam. Szpachlą do drewna uzupełniła mikropęknięcia i dzurki. Jest ok.
W ogródku pierdolnik.
Kaczki na gigancie wyżarły niemal wszystko z grządek, łącznie z nasturcjami.
Ogólnopolski pogrom w pomidorach nie miną ani mnie, ani nikogo w okolicy. Czyli wielka lipa.
Generalnie zbiory lipne, choć pracy włożyłam dużo. Kwestia gleby. Kwaśna, piaszczysta. Trzeba się zacząć dokształcać i zasiedlać kaczki na grządkach. Niech robią swoje 😉
Z Pierworodną doszłyśmy do wniosku, że strzelanie fochów jest bez sensu gdy pojawił się brzdąc. Krasnoludek potrzebuje rodziny. Im większa tym lepsza. I tak, co weekend przyjeżdża z młodym na świeże.
Słodki, mały człowieczek. Kopia mojego ojca i mnie. I do śmiechu równie skóry jak ja 🤣🤣🤣
Potomek też ma się objawić z piłą. Po roku znalazł ciut czasu 😁😁😁
Może spotkają się z Pierworodną, zobaczy Leon ja i pokocha. I znów będzie rodzinka w komplecie. Tylko powiększona o partnerów i ich rodziny.
Byłoby super 🙂
Zycze ci tego z calego serca, tez mam takiego wnusia i on teraz najwazniejszy, dobrze ze sie odezwalas bo juz zaczelam sie martwic, mysl pozytywnie i duzo zdrowia
OdpowiedzUsuńTeż się martwiłam, a tu takie dobre wiadomości ! Super, niech idzie ku dobremu.
OdpowiedzUsuń